Październik 2020

Kanadyjskie satelity będą monitorować ruch obiektów kosmicznych na orbicie Ziemi

W przyszłości pozwoli to uniknąć kolizji między satelitami i dużymi śmieciami w przestrzeni kosmicznej blisko Ziemi.

Kanadyjska firma NorthStar Earth and Space podpisała kontrakt z francusko - włoskim producentem kosmonautycznym Thales Alenia Space na budowę pierwszych trzech satelitów pierwszego na świecie systemu monitorowania ruchu kosmicznego Skylark.

 

W ramach swojej pracy satelity Skylark będą monitorować ruchy satelitów i odłamków na orbicie Ziemi, informując operatorów statków kosmicznych o możliwym ryzyku kolizji. SpaceX i Amazon są wymieniani jako potencjalni partnerzy projektu, którzy mogą być zainteresowani zapewnieniem bezpieczeństwa swoich systemów satelitarnych Starlink i Project Kuiper.

 

Oczekuje się, że w sumie dwanaście pojazdów zostanie włączonych do sieci systemów obserwacyjnych NorthStar Earth and Space, które będą śledzić ruchy obiektów w przestrzeni kosmicznej częściej i dokładniej niż stacje naziemne mogą to robić obecnie.

 

Wystrzelenie pierwszych trzech satelitów Skylark powinno nastąpić już w 2022 roku, po czym dziewięć kolejnych statków kosmicznych zostanie wysłanych na orbitę Ziemi w ciągu najbliższych dwóch lat.

 


Na Hawajach zaobserwowano dziwne spadające światła

Mieszkańcy Hawajów widzieli na niebie coś niezwykłego. Według ekspertów zjawisko obserwowane nad Hawajami, które miało miejsce 24 października 2020 roku, to nie UFO, ale najprawdopodobniej szczątki rakiety w trakcie deorbitacji.

 

Specjaliści z University of Hawaii uważają, że ​​światła, które wzbudziły duże zainteresowanie w mediach społecznościowych, były prawdopodobnie powrotem zużytego dopalacza rakietowego. Według nich ta konkretna rakieta została użyta w 2008 roku do wystrzelenia wenezuelskiego satelity Venesat-1.

 

Używana rakieta krąży wokół Ziemi od czasu startu, powoli tracąc wysokość z powodu tarcia z rozrzedzoną atmosferą na niskiej orbicie okołoziemskiej. W zeszłą sobotę rakieta nośna dokonała ostatniego przelotu i spadła płonąć w coraz bardziej gęstej atmosferze.

 

W 2017 roku podobny tajemniczy obiekt widziano na nocnym niebie nad Los Angeles. Wtedy został zidentyfikowany jako pozostałości rakiety Atlas V wystrzelonej z kosmodromu w Vandenberg Air Force Base.

 

 


Zrewidowano teorię ewolucji życia na Ziemi

Naukowcy z Uniwersytetu w Utrechcie w Holandii i Instytutu Badań Biomedycznych w Barcelonie, zrewidowali mechanizm powstania pierwszych organizmów eukariotycznych. Okazało się, że ewolucja od prostych komórek bakteryjnych do złożonych komórek eukariotycznych przebiegała inaczej niż wcześniej sądzono. Eksperci przedstawili swoje odkrycia w artykule opublikowanym w czasopiśmie Nature Ecology & Evolution.

 

Według autorów tej pracy naukowej, pierwsza komórka, która uzyskała mitochondria (nazywa się to LECA - czyli „ostatni wspólny przodek eukariotów”) posiadała już strukturę i funkcje komórki eukariotycznej. Wcześniej uważano, że to pozyskanie mitochondriów było kluczowym krokiem w rozwoju złożoności organizmów żywych (wszystkie organizmy wielokomórkowe to eukarionty). Aby dowiedzieć się, jakie zmiany faktycznie przyczyniły się do powstania komórki eukariotycznej, naukowcy przeanalizowali genomy współczesnych gatunków i zrekonstruowali ewolucję DNA.

 

Okazało się, że prokarionty stały się bardziej złożone w wyniku mutacji genetycznych, duplikacji materiału genetycznego i nabywania genów poprzez transfer poziomy, czyli z komórki do komórki. Naukowcy odkryli, że w wyniku duplikacji genom prokariotów podwoił się. Rozszerzyły się rodziny genów i białka pokrywające pęcherzyki wewnątrzkomórkowe. W rezultacie prokarionty nabyły złożoną wewnątrzkomórkową sieć sygnalizacyjną, system transportu pęcherzyków i rozwinięty cytoszkielet.

 

Zgodnie z wynikami badań starożytne archeony, spokrewnione z niedawno odkrytym nadtypem Asgard, stworzyły wewnętrzne symbionty należące do alfaproteobakterii, które później przekształciły się w mitochondria. Zdaniem naukowców to ulepszony cytoszkielet i system transportowy pozwolił komórkom na wchłanianie przyszłych mitochondriów poprzez prymitywną fagocytozę. Z kolei mitochondria dostarczały komórkom nadmiar energii, która była wykorzystywana do dalszego komplikowania żywych organizmów.

 

 


Azja Środkowa może zamienić się w martwą pustynię

Naukowcy odkryli, że 34 miliony lat temu, nagła zmiana klimatu doprowadziła do katastrofy ekologicznej w Azji Środkowej. To wydarzenie na zawsze zmieniło bioróżnorodność regionu. Rozległe obszary Mongolii, Tybetu i północno-zachodnich Chin stały się suchymi pustyniami z niewielką roślinnością. Ziemie te pozostały takie przez prawie 20 milionów lat. Autorzy badania na ten temat przekonują, że wkrótce może się to powtórzyć.

Po zbadaniu pyłku kopalnego z Azji naukowcy doszli do wniosku, że Azja Środkowa przez wiele milionów lat była opuszczona, a zamieszkiwały ją głównie małe gryzonie. Wcześniej naukowcy uważali, że region ten prawie zawsze był pokryty lasami i dopiero z czasem pojawiło się tam kilka pustyń. Jednak autorzy nowej pracy twierdzą, że stan Azji Środkowej jest teraz bardziej efektem odwrotnego efektu, kiedy jałowe pustynie zazieleniły się. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że suche strefy tego regionu mogą się ponownie rozszerzyć.

 

Badanie to jest zgodne z prognozami Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), które pokazują, że Azja Środkowa szybko staje się jednym z najgorętszych i najbardziej suchych miejsc na świecie. Zmiana klimatu, taka jak ta zaobserwowana 34 miliony lat temu, może ponownie doprowadzić do nieodwracalnych zmian w ekosystemach i utraty różnorodności biologicznej.

 


Bezzałogowy bolid rozbił się dwie sekundy po rozpoczęciu jazdy próbnej

Wyścig odbył się w ramach zawodów Formuły E, gdzie konstruktorzy bezzałogowych systemów jazdy demonstrują własne osiągnięcia w dziedzinie sztucznej inteligencji i robotyki.

 

Bezzałogowy samochód zespołu Roborace SIT Acronis Autonomous uderzył w ogrodzenie, choć twórcy nie wiedzą, co dokładnie spowodowało wypadek, zakładają, że mogło się to stać z powodu słabej widoczności na torze. Samochód nie wykonywał ostrych zakrętów, a inne samochody mu nie przeszkadzały.

 

Autonomous Racing Graz, rywal zespołu Roborace SIT Acronis Autonomous, również przeszedł na emeryturę od samego początku. Jego system nie był w stanie dobrać prawidłowego ustawienia na torze, dlatego twórcy zdecydowali się wycofać swój pojazd z rywalizacji.

 

Mistrzostwa samochodów robotów odbywają się od 2019 roku na tych samych torach, na których odbywają się prawdziwe wyścigi uliczne. Zespoły otrzymują te same wehikuły, ale każdy musi wyposażyć je we własne autonomiczne systemy jazdy.

 


Niebieskie papugi z bajki Disneya znalazły się na skraju wymarcia

Ara modra to endemiczny gatunek papugi żyjący na terenie Brazylii. Zwierzęta te, są znane z filmu Disneya z 2011 roku pt. Rio. Podczas gdy wersja disneyowska, zakończyła się bardzo pozytywnym akcentem, całkiem niedawno w sieci, pojawiła się dość smutna informacja na temat tych zwierząt.

 

Jak napisano w raporcie BirdLife International, te rzadkie papugi, oficjalnie wymarły na wolności. Wraz z nimi, na liście wymieniono 8 innych gatunków endemicznych, które zostały uznane za wymarłe, bądź podejrzewane o wymarcie. Sytuacja, jest szczególnie smutna w przypadku Ary modrej. Po ponad 150 latach handlu, ze względu na swój niepowtarzalny wygląd, na wolności pozostały tylko trzy papugi z tego gatunku. Z tej trójki, dwie zostały schwytane w celu handlu zwierzętami.


Jedyne pozostałe Ary, są teraz hodowane w niewoli. Na początku tego roku 52 papugi, 26 samców i 26 samic, zostały sprowadzone z powrotem do ich rodzinnego regionu w Bahia. Według Mongabay zbudowano dla nich dwa centra reintrodukcji w Curaçá . Ptaki przechodzą obecnie proces adaptacji i są przygotowywane do wypuszczenia na wolność w 2021 roku po przetrzymywaniu ich na obszarach ochrony.

 


Silne trzęsienie ziemi pod dnem Morza Egejskiego. Wystąpiło też tsunami!

Dzisiaj po południu pod dnem Morza Egejskiego doszło do bardzo silnego trzęsienia ziemi. Było ono odczuwalne w Turcji i Grecji. Są zabici i ranni, doszło też do tsunami.

 

Początkowo informowano, że magnituda wstrząsów osiągnęła około 6,6 stopni w skali Richtera, ale wiele instytutów geofizycznych twierdzi, że wstrząs wynosił 7 stopni. Epicentrum znajdowało się 17 km od tureckiego miasta Izmir, a głębokość wstrząsu to jedynie 10 km pod dnem morza. 

 

Zarówno w Turcji jak i w Grecji wiele budynków zostało uszkodzonych. Według doniesień agencyjnych w samej Turcji nie żyją przynajmniej 4 osoby, a 120 zostało rannych . Pod gruzami mogą się jeszcze znajdować żywi ludzie. 

 

Doszło też do małego tsunami. Doświadczyli go zwłaszcza mieszkańcy greckiej wyspy Samos. Skutkiem fal były podtopienia, do których doszło w obrębie lokalnego portu. Na tej wyspie zawalił się też miejscowy kościół.

 

Od czasu wystąpienia tego silnego trzęsienia, cały czas dochodzi do wstrząsów wtórnych. Niektóre z nich mają ponad 5 stopni w skali Richtera. 

 

 


PiS odwołał Wszystkich Świętych! Od jutra wszystkie cmentarze zostaną zamknięte

Polski rząd wprowadza nowe restrykcje wymierzone w obywateli. Po odwołaniu Wielkanocy właśnie odwołano Wszystkich Świętych. Dzisiaj premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że do poniedziałku zamknięte będą wszystkie cmentarze. 

 

Decyzja rządu PiS powoduje, że Polacy nie będą mogli odwiedzić grobów swoich. Tak dotkliwej restrykcji nie było nawet za czasów stanu wojennego. Zakaz odwiedzania cmentarzy wprowadzono w tym samym czasie gdy po polskich miastach przetaczają się chordy zwolenników aborcji.

 

Można mieć pewność, że ta sama policja, która jest bezsilna w przypadku protestów lewicy, będzie bardzo gorliwie bronić cmentarzy przed ludźmi, mimo , że nie kwapiła się do obrony kościołów atakowanych przez wściekłych proaborcjonistów. Premier Morawiecki publicznie stwierdził, że nie chcą interweniować względem zwolenników zabijania dzieci. 

 

Covidowi eksperci jak profesor Krzysztof Simon z wrocławskiego szpitala zakaźnego na ulicy Koszarowej był łaskaw zauważyć w ciągu dwóch tygodni najpierw, że pełne cmentarze to skrajne niebezpieczeństwo, a potem, że lewicowe masowe protesty to jie jest duże zagrożenie, bo wszyscy mają maski. Na tym etapie rządowej epidemii nikt już nie zawraca sobie głowy takimi detalami jak logika wypowiedzi. 

Jest to naprawdę dziwne, że Polacy nie dostrzegają tego dwójmyślenia, które wprost sugeruje, że skoro policja może nie reagować na protesty skupiające setki tysięcy ludzi, to albo oznacza to, że zagrożenia nie ma, albo władzy zależy na dużej ilości zachorowań i bierność służb porządkowych ma głębszy sens poza obawą o klangor z zagranicy. 

 

Zamiast zrobić porządek z protestującymi postanowiono zastosować zasadę - silni wobec słabych, słabi wobec silnych - i przystąpiono do tresury staruszków. Ciekawe czy Jarosław Kaczyński znowu zakpi sobie z nas wszystkich jadąc na groby bliskich w myśl zasady - mój ból jest większy niż twój. 

 

 


Wyspy Kanaryjskie przyjmą tylko tych turystów z negatywnym testem na COVID-19

Hiszpańskie Wyspy Kanaryjskie uchwaliły ustawę zobowiązującą turystów odwiedzających hotele archipelagu, do przedstawienia negatywnego wyniku testu na chorobę COVID-19. Ustawa ma za cel zapobieganie infekcjom wśród gości hotelowych i utrzymanie działalności turystycznej.


Jak donosi agencja prasowa Reuters, zgodnie z nowym ustawodawstwem, hotele będą wymagać od gości w wieku powyżej 12 lat, przedstawienia negatywnego wyniku testu na koronawirusa, wykonanego w ciągu 72 godzin przed przyjazdem. Informacja o nowych ograniczeniach pojawiła się w zaledwie tydzień po tym, gdy Niemcy i Wielka Brytania zniosły ograniczenia dotyczące odwiedzania wysp.

Zgodnie ze słowami regionalnej szefowej turystyki, Yaizy Castilla:

„Na razie jest to realne rozwiązanie… dla ochrony wysp, naszych turystów i naszych obywateli”

Jeżeli ktoś jest zdeterminowany aby udać się na wakacje, przeprowadzenie testu na COVID-19, wydaje się niewielkim wydatkiem. Wskaźnik infekcji na wyspach Kanaryjskich, również napawa optymizmem i wynosi on zaledwie 79 przypadków na 100 000. Przewidując rosnące zapotrzebowanie na loty, tanie linie lotnicze Ryanair ogłosiły w piątek, że wprowadzą dodatkowe loty między Londynem a Teneryfą.

 

Być może kolejne kraje pójdą śladem Hiszpanii, a ograniczenia w transporcie zostaną wkrótce zredukowane. Jest to chyba jedyny sposób aby branża turystyczna i transportowa nie doświadczyły zupełnego załamania jako rezultat pandemii koronawirusa SARS-CoV2. Pozostaje żywić nadzieje iż kolejne tygodnie dadzą nam lepszy obraz przyszłości.

 


Aż 15 procent ofiar koronawirusa na całym świecie przypisuje się zanieczyszczeniu powietrza

Około 15% ofiar COVID-19 jest związanych z zanieczyszczeniem powietrza. Jest to szczególnie prawdziwe w przypadku krajów Azji Wschodniej i Europy, piszą naukowcy z Cardiovascular Research.

Kiedy ludzie oddychają zanieczyszczonym powietrzem, maleńkie cząsteczki z niego przenikają przez płuca do naczyń krwionośnych, powodując stan zapalny i stres komórkowy. W rezultacie wewnętrzna powierzchnia tętnic jest uszkodzona, zwężają się i tracą elastyczność. Coś podobnego dzieje się, gdy koronawirus przenika tą samą drogą.

 

Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) około 7 milionów ludzi umiera każdego roku z powodu zanieczyszczenia powietrza różnymi szkodliwymi substancjami. Wielu badaczy uważa, że ​​w rzeczywistości liczba zgonów może być zauważalnie wyższa. Naukowcy nie doszli jeszcze do jednego wniosku, które rodzaje zanieczyszczeń powietrza są szczególnie niebezpieczne dla zdrowia ludzi i zwierząt.

 

Eksperci zastanawiali się, jak duże zanieczyszczenie powietrza wpływa na przebieg zakażenia koronawirusem. W tym celu porównali mapy satelitarne rozpowszechnienia aerozoli w powietrzu głównych miast na świecie z częstotliwością śmierci ich mieszkańców z powodu COVID-19 w pierwszej połowie 2020 roku. W tym celu obliczyli, ile cząstek aerozolu i mikrokropel smogu dostaje się do płuc mieszkańców tych miast i jak ich przenikanie do układu oddechowego może wpływać na prawdopodobieństwo wystąpienia zapalenia. 

 

Lekarze wykorzystali te dane do obliczenia odsetka ofiar COVID-19, na których śmierć wpłynęło zanieczyszczenie powietrza. Okazało się, że wpływ ten był dość duży: np. W Czechach zanieczyszczenie powietrza wiązało się z około 29% zgonów z powodu COVID-19, a w Chinach, Niemczech, Szwajcarii i Belgii od 20 do 25%. W miastach Azji Wschodniej i Południowej wskaźnik ten był jeszcze wyższy i sięgał 35-40%. Najniższe wskaźniki zaobserwowano w Nowej Zelandii, Australii i Izraelu, tam było to odpowiednio 1%, 3% i 6% zgonów z powodu COVID-19, które mogą być związane z zanieczyszczeniem powietrza. 

 

Badania pokazują, że aerozole i cząsteczki zanieczyszczeń, zwiększają aktywność receptorów ACE2 na powierzchni komórek płucnych, które nowy typ koronawirusa wykorzystuje do dostania się do komórek. Dlatego można powiedzieć, że zanieczyszczenie powietrza podwaja ryzyko dla zdrowia człowieka, uszkadzając tkanki płuc i powodując ich więszą podatność na ataki wirusów.

 

 

 


Koronalny wyrzut masy po rozbłyskach słonecznych. Plazma zmierza w kierunku Ziemi

Na Słońcu wreszcie jest jakaś aktywność. Jej przykłądem jest koronalny wyrzut masy (CME) wytworzony po rozbłysku o sile C4.3, który wystąpił o godzinie 06:16 czasu uniwersalnego 27 października 2020 r.

 

 

Wyrzucona w przestrzeń kosmiczną plazma uderzy w magnetosferę Ziemi 1 listopada. Spodziewana jest wtedy silna burza geomagnetyczna i jasne zorze polarne.

 

Źródłem rozbłysku był duży obszar aktywny AR 2778, który 27 października wyprodukował kilka rozbłysków klasy B i C. Tego dnia wystąpiło w sumie 12 rozbłysków klasy B i 4 klasy C (dwa C1.4, C1.5 i C4.3). Również dzień wcześniej, 26 października zaobserwowano 6 rozbłysków klasy B.

 


NASA potwierdza, że 2 listopada na Ziemię może upaść asteroida

Rok 2020 jest bardzo dziwny, nie dość, że mamy koronawirusa dzięki któremu w kilka miesięcy zostaliśmy pozbawieni niemal wszystkich praw i zaczęliśmy żyć w totalitarnym reżimie sanitarnym, a pętla zniewolenia zaciska się, to jeszcze okazuje się, że na Ziemię może spaść asteroida. Według znanego naukowca Neila deGrasse Tysona, w Ziemię może uderzyć asteroida o średnicy wielkości dużej lodówki. Ma się to stać dzień przed listopadowymi wyborami w USA.

Słynny astrofizyk powiedział, że kosmiczna skała, znana jako 2018VP1, leci w kierunku Ziemi z prędkością 40 000 km na godzinę i 2 listopada na jej drodze może stanąć Ziemia.

„Może przeciąć Ziemię 2 listopada, dzień przed wyborami prezydenckimi ” - napisał na Instagramie .

Naukowiec dodał jednak, że latający obiekt nie jest niczym katastrofalnym, ponieważ nie jest wystarczająco duży, aby spowodować poważne szkody. Może dojść jednak do spektakularnego deszczu meteorów.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀

Amerykańska agencja kosmiczna NASA już wcześniej zidentyfikowała asteroidę 2018VP1, lecącą w kierunku Ziemi, ale oszacowano, że szanse na uderzenie to mniej niż 1 procent. Obecnie prawdopodobieństwo na przedostanie się do atmosfery naszej planety tego ciała niebieskiego wynosi według agencji 0,41%, ale nawet gdyby tak się stało, asteroida rozpadłaby się ze względu na swój niewielki rozmiar.

 


Nowy silnik nuklearny może zapoczątkować regularne loty na Marsa

Amerykańska firma Ultra Safe Nuclear Technologies opracowała koncepcję nowego silnika nuklearnego, który może zrewolucjonizować podróże kosmiczne. Nowa technologia pozwoli przede wszystkim radykalnie skrócić czas lotu z Ziemi na Marsa, a także na inne planety Układu Słonecznego.

 

Powszechnie stosowane rakiety o napędzie chemicznym zbliżają się do teoretycznych granic swoich możliwości, dlatego naukowcy poszukują nowych rozwiązań technologicznych, które pozwolą na bezpieczniejsze i wydajniejsze loty kosmiczne. Szczególnym zainteresowaniem znów cieszy się znana od dekad koncepcja silników nuklearnych, a za sprawą dokonanego postępu technologicznego mamy możliwość wprowadzenia jej do naszej rzeczywistości.

 

Firma Ultra Safe Nuclear Technologies udostępniła agencji NASA projekt nuklearnego cieplnego silnika rakietowego (NTP), który jest bezpieczniejszy i bardziej niezawodny od poprzednich tego typu koncepcji, a także znacznie wydajniejszy od rakiet chemicznych. Wykorzystuje w pełni ceramiczne mikrokapsułkowane paliwo (FCM) z niskowzbogaconym uranem o zwiększonej zawartości izotopu U-235 (HALEU), które jest kapsułkowane w cząsteczki pokryte węglikiem cyrkonu.

Źródło: USNC-Tech

Takie paliwo jest o wiele bardziej wytrzymałe niż konwencjonalne paliwa jądrowe i może pracować przy wysokich temperaturach. To z kolei przekłada się na bezpieczniejsze konstrukcje reaktorów oraz większy ciąg i impuls właściwy, który wcześniej można było uzyskać tylko z pomocą wysokowzbogaconego uranu.

 

Nowy projekt może zapoczątkować powstanie silników nuklearnych, które drastycznie skrócą czas misji kosmicznych. Przykładowy załogowy lot z Ziemi na Marsa mógłby potrwać zaledwie trzy miesiące. To z pewnością zwiększy atrakcyjność tego typu misji, a także zachęci do eksploracji kosmosu, nastawionej na pozyskiwanie surowców pozaziemskich.

 


Chiny legalizują cyfrowego juana i wprowadzą zakaz innych kryptowalut

Rząd chiński przygotowuje się do pełnego wdrożenia kryptowaluty w gospodarce państwowej. Ludowy Bank Chin opracował ustawę mającą na celu zalegalizowanie cyfrowego juana (CBDC) i całkowity zakaz innych kryptowalut, bez względu na to, kto jest ich emitentem. Równolegle z wprowadzeniem cyfrowego juana Chiny wprowadzą zakaz platform internetowych, które używają ich tokenów do promowania hazardu.

 

„Yuan obejmuje formy fizyczne i cyfrowe… Żadna firma ani osoba nie może produkować ani sprzedawać żetonów, kuponów ani cyfrowych żetonów, które zastąpiłyby juana będącego w obrocie na rynku” - czytamy w projekcie dokumentu.

 

Bank centralny zapowiedział, że przyjmie poprawki i uwagi do projektu do 23 listopada 2020 r., po czym zostanie on przekazany ustawodawcom do zatwierdzenia. Chiny planują stworzyć przejrzysty rynek finansowy bez innych walut cyfrowych, aby uniknąć zamieszania w zarządzaniu pieniędzmi, poinformowała Asia Nikkei.

 

Jednocześnie nie tylko entuzjaści używający bitcoin i monero, ale także giganci technologiczni zostaną zbanowani. Przede wszystkim na nowym ustawie ucierpi Facebook, który od kilku lat rozwija kryptowalutę Libra. W przypadku wprowadzenia nowych norm, portal społecznościowy ma gwarancję utraty perspektyw wejścia z Librą na największy rynek.

 

Było to jednak przewidywalne, biorąc pod uwagę całą historię relacji między Chinami a amerykańskim Internetem i usługami społecznymi, których praca jest zabroniona na terytorium Chin kontynentalnych nawet bez krypty.

 

Jeśli chodzi o hazard, Chiny zakazują wirtualnych pieniędzy, które są wykorzystywane przez witryny hazardowe do przesyłania środków do innych krajów. Rząd zobowiąże służby do współpracy z organami ścigania w celu znalezienia sprawców.

 

Kilka dni temu w Shenzhen zakończył się kolejny etap testowania cyfrowego juana. W ramach testów rząd przekazał 1,49 miliona dolarów 5 tys. mieszkańcom miasta w postaci kryptowaluty, a 3389 sklepów zaczęło przyjmować płatności za pośrednictwem nowego systemu. W ciągu sześciu dni, od 12 do 18 października, uczestnicy programu pilotażowego z sukcesem wydali 1,31 mln dol. w cyfrowej walucie. Nie wykryto awarii systemu.

 

Pełne uruchomienie chińskiej państwowej kryptowaluty zaplanowano na luty 2022 r. Oficjalne wprowadzenie odbędzie się tuż przed Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie.

 


Pierwsze latające dinozaury okazały się ewolucyjną porażką

Pierwsze dinozaury, które wzbiły się w powietrze, były nieudanym eksperymentem ewolucyjnym. Do takiego wniosku doszli badacze z Mount Marty University, w amerykańskim stanie Dakota Południowa.

 

Badanie naukowe pt. "Aerodynamics Show Membrane-Winged Theropods Were a Poor Gliding Dead-end" opowiada o wynikach analiz przeprowadzanych na skamieniałości osobliwego gatunku latających dinozaurów odkrytej w 2019 roku. Został on nazwany Ambopteryx longibrachium i zdaniem naukowców, jest to ciekawy przykład ślepego zaułka w procesie ewolucyjnym.

 

Zespół, przeprowadził szczegółowe badanie zdolności latania tych zwierząt, które ujawniły więcej szczegółów na temat ich tkanek miękkich. Wciąż nie jest jasne, jaki kształt miały ich skrzydła, więc zespół przyjrzał się kilku potencjalnym wersjom. Jedną z możliwości jest to, że miały one skrzydła przypominające te należące do nietoperzy. Ewentualnie mogły one również przypominać nieco ptaki.

Najprawdopodobniej było to coś pomiędzy nimi. Naukowcy uważają, że zarówno Ambopteryx jak i odkryty w 2015 roku pokrewny im gatunek Yi qi nie były w stanie latać przy wykorzystaniu własnych skrzydeł, ani nawet szybować tak dobrze jak dzisiejsze zwierzęta. Zdaniem zespołu, oznacza to iż były to zwierzęta zamieszkujące drzewa, które szybowały na niewielkie odległości.


Podczas gdy ewoluowały one przed 160 milionami lat, niebo było domeną pterozaurów. Dopiero kilka milionów lat później pojawiły się również prymitywne odmiany ptaków. Oznaczało to, że dinozaury z błoniastymi skrzydłami nie były w stanie konkurować z ptakami o identycznym rozmiarze. Z podobnych względów, nie mogły one również konkurować z o wiele większymi pterozaurami.

Nietoperze to jedyny rodzaj zwierząt z błoniastymi skrzydłami, który okazał się skutecznym projektem ewolucji. Jednak do pojawienia się pierwszych nietoperzy doszło dopiero 50 milionów lat temu. Jedyny powód, dla którego były one w stanie konkurować z ptakami to ich nocny tryb życia, co nadało im zupełnie nową niszę.