Izraelski premier Benjamin Netanjahu oświadczył w telewizyjnym przemówieniu, że jeśli zostanie wybrany w kolejnych już izraelskich wyborach, zaanektuje Dolinę Jordanu i tereny na północ od Morza Martwego, czyli obszary okupowane przez Izrael od 1967 roku.

Izraelski premier wyjaśnił, że zamierza włączyć do Izraela wszystkie osiedla żydowskie na całym Zachodnim Brzegu Jordanu, ale zrobi to dopiero po ogłoszeniu przez Stany Zjednoczone planu pokojowego dla Bliskiego Wschodu i po konsultacji z prezydentem USA Donaldem Trumpem.

Zapowiedź premiera Netanjahu wzbudziłą oburzenie w świecie arabskim. Plany skrytykowala między innymi Arabia Saudyjska, zwykle sprzyjająca Izraelowi. Niepochlebnie na temat aneksji palestyńskiego terytorium jako cześci Izraela wypowiedziała się też Liga Arabska.

Dolina Jordanu to obszar zajmujący powierzchnie około 2400 km kwadratowych i stanowi około 30 procent terenów Zachodniego Brzegu Jordanu. Pretekstem do aneksji mają być liczne skupiska żydowskich osadników, tych samych, którzy stanowią zarzewie konfliktu między Palestyńczykami a Żydami.

Aneksja terytorium jednego państwa przez drugie to coś z czym nie mieliśmy do czynienia przez wiele lat. W czasach nowożytnych zrobił to na przykład Sadddam Husein z Kuwejtem. Potem Amerykanie oderwali od Serbii Kosowo, Rosjanie zaanektowali w odpowiedzi Krym, a skoro stało się to już nową normą, że silniejszy odkraja po kawałku słabszego, to swoją aneksję zapowiedziało mocarstwo Izrael.