Amerykańscy działacze na rzecz ochrony środowiska nazwali morskie turbiny wiatrowe przyczyną śmierci wielorybów

Kategorie: 

Źródło: Pixabay.com

Koalicja ekologów twierdzi, że wpływ morskich turbin wiatrowych na amerykańskie wybrzeże Atlantyku spowodował ostatnio wyrzucenie około dwudziestu dużych wielorybów. Urzędnicy państwowi i przedstawiciele branży energetyki wiatrowej twierdzą, że te oskarżenia są bezpodstawne.

 

 

W Stanach Zjednoczonych od grudnia 2022 r. wyrzuciło na brzeg w okolicy New Jersey około 20 dużych wielorybów Śmierć morskich gigantów może mieć związek z działaniem morskich farm wiatrowych - twierdzą przedstawiciele koalicji, w skład której weszli lokalni działacze na rzecz ochrony środowiska i krytycy energetyki wiatrowej.

 

Według agencji nie jest jasne, co dokładnie spowodowało śmierć wielorybów, ale działacze twierdzą, że morskie projekty wiatrowe szkodzą ekosystemom morskim.

 

Z tymi stwierdzeniami nie zgadzają się urzędnicy i firmy realizujące projekty wiatrowe. 

„Grupy sprzeciwiające się rozwojowi czystej energii rozpowszechniają dezinformację. Skorzystali z okazji, aby powstrzymać wdrażanie czystej energii na wschodnim wybrzeżu” – powiedział dziennikarzom JC Sandberg, rzecznik Stowarzyszenia Czystej Energii w Ameryce.

W styczniu 2022 roku grupa organizacji zajmujących się ochroną przyrody kierowana przez Clean Ocean Action i sojusz 10 burmistrzów New Jersey wysłała dwa listy do rządu federalnego, wzywając rząd federalny do zaprzestania budowy nowych farm wiatrowych u wybrzeży stanu.

Mimo wzajemnych oskarżeń obie strony konfliktu zgadzają się co do tego, że wieloryby wymierają. Amerykańska Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna (NOAA) donosi, że od co najmniej 2016 roku – zanim pojawiły się jakiekolwiek duże projekty związane z energią wiatrową – odnotowywano niezwykłe przypadki śmierci humbaków wzdłuż wybrzeża Atlantyku tego kraju. Eksperci NOAA zbadali około połowę z prawie 180 wyrzuconych na brzeg wielorybów. Najczęściej zwierzęta morskie ginęły w wyniku kolizji ze statkami lub zaplątania się w sieci rybackie.

 

Krytycy morskiej energetyki wiatrowej obawiają się, że wbicie słupów generatora w dno morskie może zaszkodzić lokalnej ekologii. Szef Departamentu Gatunków Chronionych NOAA Northeast Fisheries Science Center ostrzegł w zeszłym roku organy regulacyjne, że hałas, ruch statków i zmiany siedlisk mogą powodować dodatkowy stres dla wielorybów i mieć konsekwencje dla populacji gatunku.

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika Lommo

Te wiatraki morskie to

Te wiatraki morskie to jeszcze większą paranoja niż lądowe. Kto był np. nad Morzem Północnym to widział jak jacyś kretyni ułożyli sobie na komputerze te wiatraki w kilka rzędów a potem w realu 1- szy i 2 - gi rząd się trochę faktycznie kręci ale 4-ty i 5-ty już wcale. Siłą wiatru ginie na tych smigłach co powoduje brak napowietrzania wody co dalej skutkuje śmiercią biologiczną w wodach morskich . Akurat co prawda wieloryby to żyją na głębszych wodach ale pewnie śmierć biologiczną szefów nie pozostaje bez wpływu na cały ekosystem. No a te infradźwięki to napewno zakłócają system orientacji wielorybów.

Portret użytkownika BG-OG

MOŻE TO BYĆ PRAWDA. JEŻELI

MOŻE TO BYĆ PRAWDA. JEŻELI WIATRAKI WYDAJĄ INFRADZWIĘKI, TO ICH SŁUP MOŻE BYC " STRUNĄ ", KTÓRA TO PRZENOSI DO OCEANU, A TO ZABURZA "SONAR" WIELORYBÓW. EFEKT JEST JAKI JEST.

I JAK ZWYKLE LEWACTWO ZAORA SIĘ SAMO.

PODOBNY ARTYKÓŁ CZYTAŁEM O STWIERDZONYCH JUŻ BADANIAMI, ZABURZENIACH WIATRÓW NA PÓŁKULI PÓŁNOCNEJ, WŁĄŚNIE PRZEZ FERMY WIATROWE NA LĄDZIE, CO MOŻE WPŁYWAĆ NA KSZTAŁTOWANIE SIĘ KLIMATU !!!!!.

I ZNOWU LEWACTWO ZAORANE !!!!

Portret użytkownika oswiecony77

Lansowana jest „nowa etyka”,

Lansowana jest „nowa etyka”, będąca zaprzeczeniem podstawowych wartości i moralności.  ks. Dominik Chmielewski  celibat pedofilia homoseksualizm 27 Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. 28 A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi. 31 bezrozumni, niestali, bez serca, bez litości.   Zamiast Boga macie krolowa niebios I Jezusa A gdzie jest poznanie Stworcy  22 Podając się za mądrych stali się głupimi. 23 I zamienili chwałę6 niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów.   

Psalm 18.29  „Ty zaiste zapalasz pochodnię moją; Pan, Bóg mój, oświeca ciemności moje

Psalm 18.29  „Ty zaiste zapalasz pochodnię moją; Pan, Bóg mój, oświeca ciemności moje

Portret użytkownika inzynier magister

należy szybko je zniszczyć, w

należy szybko je zniszczyć, w Polsce i na świecie musi powstać grupa która będzie demontowała wszystkie wiatraki te w morzch i na ladzie, następnie szybko trzeba uruchomić kopalnie węgla kamiennego i wycofać się z emergi atomowej trującej i szkodliwej da środkowiska, następnie zakazać propagandy klimatysów oraz powsadzać do wiezień zdrajców podpisujących cyrografu Agendy 2030 !!! Niecch nas ochrania Jezus Chrystus !

ks. Dominik Chmielewski - Agenda 2030

https://youtu.be/oynZV4_6xG8

budowa Nowych Cywilizacji nie jest nowym pomysłem Klubu Rzymskiego. Jego członkowie utrzymują, że wszystko to, co przewidywali w słynnym raporcie z 1972 r. pt. „Granice wzrostu” sprawdziło się i trzeba pilnie podjąć działania zmierzające do zakończenia eksploatacji zasobów Ziemi oraz ograniczenia liczby ludności na świecie.

Postulują wdrożenie „ekonomii pączka” (Doughnut Economics) opisanej przez Kate Raworth. Sugeruje ona, by wprowadzić dwa rodzaje wskaźników ekonomicznych: ostrzegających, kiedy podstawowe ludzkie potrzeby nie są zaspokajane i przed przeciążeniem krytycznych systemów regeneracji Ziemi. Mają one pomóc „sprawiedliwie zaspokajać potrzeby materialne wszystkich ludzi w granicach ziemskich zdolności regeneracyjnych”.

Zmiana paradygmatu wiąże się z upowszechnieniem „nowej etyki” i globalnego zarządzania. Możemy się spodziewać większej liczby takich wydarzeń, debat politycznych na temat Celów Zrównoważonego Rozwoju (SDG) promowanych przez Organizację Narodów Zjednoczonych oraz czołowe uczelnie na świecie. W 2016 r. Klub Rzymski propagował „odnowienie dobrobytu poprzez zarządzanie wzrostem gospodarczym, zmniejszenie bezrobocia i nierówności oraz przeciwdziałanie zmianom klimatycznym”. Zgodnie z raportem pt. „Wystarczy jeden procent wzrostu” przedstawionym 13 września 2016 r. w Berlinie przez Jorgena Randersa i sekretarza generalnego Klubu Graeme Maxtona, po 30 latach globalizacji i wzrostu gospodarczego świat stał się nieprzyjemnym miejscem do życia. By ograniczyć „zmiany klimatyczne”, nierówności i bezrobocie postulowali zmianę paradygmatu. Autorzy zasugerowali wprowadzenie na całym świecie polityki jednego dziecka, podniesienie wieku emerytalnego do 70 lat, podwyższenie akcyzy, podatków i wprowadzenie podatku węglowego oraz powszechnego dochodu podstawowego dla potrzebujących. Mówili, że społeczeństwo globalne musi dokonać wyboru: albo będzie dalej zmierzać ku przepaści, albo ku zrównoważonemu wzrostowi. Autorzy raportu odmówili prawa do wzrostu krajom rozwijającym się np. Indiom, bo nie ma na tyle zasobów i energii dla wszystkich. Mówili, że polityka jednego dziecka pozwoliłaby zaoszczędzić zasoby dla „bardziej sprawiedliwego społeczeństwa globalnego”. 

Niestety idee neomaltuzjańskie są bardzo rozpowszechnione wśród światowych technokratów. Szczególnie popularne były w latach 60. i 70. ub. wieku. Zaowocowały m.in. ogromnymi nadużyciami w postaci chińskiej polityki jednego dziecka (1979–2015) i przymusowej sterylizacji w Indiach (1975–1977), a także w krajach Ameryki Południowej.

W 2020 r. podczas Światowego Forum Ekonomicznego prymatolog Jane Goodall zaznaczyła w dyskusji, że nie mielibyśmy problemów środowiskowych, gdyby „utrzymywała się wielkość populacji sprzed 500 lat”, czyli około 420–540 milionów ludzi, o około 6,7 miliarda mniej niż obecnie.

Jesteśmy świadkami propagowania przez celebrytów i wiodące media światowe, a także krajowe swoistej mody na nieposiadanie dzieci, co ma być wyrazem naszej troski o planetę. Lansowana jest „nowa etyka”, będąca zaprzeczeniem podstawowych wartości i moralności.

15 listopada 2017 r. NBC News donosiło, iż „Nauka dowodzi, że dzieci są złe dla Ziemi”. 7 sierpnia 2018 roku Andrzej Prajsnar na portalu forsal.pl pisał, powołując się na dane Population Matters dla Polski, że „optymalna ekologicznie populacja naszego kraju powinna wynosić około 18 mln mieszkańców”. Dane uwzględniały poziom konsumpcji oraz technologii, samowystarczalność w zakresie wykorzystania odnawialnych zasobów przyrodniczych i możliwość ich pełnego odtworzenia. Propagatorzy budowy Nowych Cywilizacji podkreślają wagę dostosowania gospodarki i populacji różnych krajów do możliwości regeneracyjnych lokalnych ekosystemów. 

W sierpniu 2019 r. książę Harry sugerował, że dzieci obciążają planetę, zaś odpowiedzialne pary powinny mieć „maksymalnie dwójkę” pociech. Postulował nawet karanie ludzi za posiadanie większej liczby dzieci.

Kongresmenka Alexandria Ocasio-​Cortez (D–NY) zakwestionowała moralność rodzenia dzieci w obliczu „zmian klimatycznych”, a Joe Biden poparł politykę chińską.

W listopadzie 2019 r. ponad 11 tysięcy naukowców podpisało się pod raportem World Scientists’ Warning of a Climate Emergency, wzywającym do zmniejszenia światowej populacji w celu zwalczania „zmian klimatycznych”. Co roku lista sygnatariuszy się wydłuża i w 2021 r. dołączyło kolejnych 2,8 tys. osób. Inicjatorem raportu jest m.in. prof. William J. Ripple z Uniwersytetu Stanowego w Oregonie.

W dokumencie stwierdza się, że „trzeba ustabilizować, a idealnie byłoby stopniowo redukować populację światową”. Postuluje się, by obniżać płodność poprzez umożliwienie powszechnego dostępu do wszelkich środków planowania rodziny, w tym aborcji oraz ustanowienie powszechnej równości genderowej.

Jak widać, neomaltuzjanizm ma się dobrze, a przedstawiane przez różne gremia programy zmiany paradygmatu, zgodnych z Agendą 2030, by przeciwdziałać „zmianom klimatycznym” de facto odnoszą się do depopulacji. Uczeni i technokraci celowo nie wyciągają wniosków z przeszłości, obalających ich teorie i odrzucają prawdę oraz obiektywizm. Utrudniałoby to budowę bezbożnej, gnostyckiej i plemiennej „cywilizacji planetarnej” UFO hybryd.

Ojcem Mieszka był, według niego, Siemomysł, dziadem Lestek, a pradziadem Siemowit. Z pierwszą żoną, Dobrawą, miał Mieszko syna Bolesława i córkę.

Skomentuj