Chińczykom z amerykańskimi paszportami zabroniono pracy na chipach. Czy doprowadzi to do upadku przemysłu w Chinach?

Kategorie: 

Źródło: pixabay.com

Sądząc po doświadczeniach poprzednich amerykańskich restrykcji tego typu, nowy zakaz ze Stanów Zjednoczonych może znacząco przyspieszyć rozwój przemysłu elektronicznego Chińskiej Republiki Ludowej. Strona amerykańska uważa inaczej, wierząc, że bez intelektualnego wsparcia ze strony Stanów rozwój nowoczesnego przemysłu półprzewodników jest niemożliwy.

 

Przez ostatnie 20 lat Stany Zjednoczone były bardzo zaniepokojone faktem, że Chiny rozwijają się szybciej od nich i już stały się największą światową gospodarką. Kluczowym elementem chińskiego wzrostu jest przemysł elektroniczny, który uczynił ChRL największym producentem elektroniki na świecie. Waszyngton szczególnie niepokoił fakt, że Chińczycy przestawiali się z wytwarzania produktów opracowanych poza ich krajem na tworzenie własnych zaawansowanych systemów, w tym 5G i tak dalej.

 

Stany Zjednoczone zaczęły stosować środki dyskryminacyjne, aby powstrzymać rozwój tak zaawansowanych projektów na jak najwcześniejszym etapie. Najpierw wobec pojedynczych chińskich firm, takich jak Huaiwei, a następnie, widząc, że takie ograniczenia są nieskuteczne, wobec całego chińskiego przemysłu półprzewodników. Tak więc w 2020 r. Stany Zjednoczone nakazały holenderskiej firmie ASML zaprzestanie eksportu sprzętu fotolitograficznego do Chin, który pozwala na produkcję mikroukładów przy użyciu technologii procesu siedmionanometrowego (najbardziej zaawansowana obecnie). ASML właśnie to zrobił.

 

Wszystkie te środki okazały się jednak niewystarczająco skuteczne. Latem 2022 roku okazało się, że chińska firma z udziałem państwa produkuje chipy w siedmionanometrowej technologii procesowej, mimo amerykańskich prób, aby temu zapobiec. Wywołało to zaniepokojenie w USA.

 

Jak wtedy pisał Bloomberg: „Semiconductor Manufacturing International Corp. (…) wydaje się, że rozwinął dwie generacje technologii w otwartym sprzeciwie wobec sankcji USA mających na celu powstrzymanie rozwoju największego chińskiego producenta chipów”.

 

Wzrosły również wskaźniki ilościowe. Wielkość produkcji mikroprocesorów w Chinach w 2021 r. była o 41,3% wyższa niż w 2020 r. Rozwój przemysłu był tu wyższy niż w jakimkolwiek innym kraju. To chińscy producenci często występują jako kontrahenci dla zachodnich firm, tj. opracowują mikroukłady, ale fizycznie robią je już w Chinach.

 

Oczywiście władze amerykańskie nie mogły tego znieść, więc teraz wprowadziły niezwykły rodzaj ograniczenia. Waszyngton zakazał osobom związanym ze Stanami Zjednoczonymi pracy dla chińskich firm półprzewodnikowych. Ze względu na szeroki zakres definicji ograniczenia te obejmują zarówno Chińczyków, którzy studiując i mieszkając w Stanach, otrzymali tam obywatelstwo, jak i po prostu posiadaczy zielonych kart.

 

Nowe posunięcie spotkało się z poważnymi ocenami na Zachodzie wierząc, że obywatele USA odgrywają kluczową rolę w rozwoju technologii półprzewodnikowej w Chinach. Prasa biznesowa podaje, że nowe posunięcie wyrządzi poważne szkody chińskiemu przemysłowi.

 

Wired optymistycznie podsumowuje: „Nowe posunięcia mają na celu pozostawienie chińskiego przemysłu sztucznej inteligencji w średniowieczu, podczas gdy ta sama branża w USA i innych krajach zachodnich posuwa się naprzód”.

 

Inne media pokazują listy pokazujące wysoki odsetek osób z paszportami amerykańskimi wśród chińskich dyrektorów firm. Chińskie Stowarzyszenie Producentów Półprzewodników nazwało już ten ruch „despotycznym”.

 

Jednocześnie sama podstawa takich sankcji, czyli założenie, że Chiny nie mogą tworzyć nowych technologii bez ludzi z amerykańskimi paszportami, budzi wątpliwości. Wiadomo, że ChRL ma poważną naukę i całkiem niezłą kadrę inżynierską. W tym te, które mimo sankcji USA dały Chinom możliwość produkcji chipów z wykorzystaniem technologii siedmionanometrowych.

 

Zdecydowana większość innowatorów w chińskim przemyśle półprzewodników nie posiada zielonych kart ani amerykańskich paszportów. Dwie ostatnie kategorie mają duży udział, głównie na poziomie administracyjnym chińskich firm. Mikroukłady są tworzone jednak nie przez biznesmenów, ale przez tych, których zatrudniają.

 

Skutki nowych ograniczeń staną się jasne w ciągu najbliższych kilku lat. Jeśli Chiny nadal będą zwiększać produkcję półprzewodników szybciej niż inne kraje i zwiększając produkcję najbardziej zaawansowanych procesów technicznych, to założenie, że Azjaci nie są w stanie tworzyć skomplikowanych produktów bez wpływu Ameryki, ponownie zostanie obalone.

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (2 votes)
Opublikował: tallinn
Portret użytkownika tallinn

Legendarny redaktor portali zmianynaziemi.pl oraz innemedium.pl znany ze swojego niekonwencjonalnego podejścia do poszukiwania tematów kontrowersyjnych i tajemniczych. Dodatkowo jest on wydawcą portali estonczycy.pl oraz tylkoprzyroda.pl gdzie realizuje swoje pasje związane z eksploracją wiadomości ze świata zwierząt


Komentarze

Portret użytkownika 3plabc

Amerykanie zdecydowanie mają

Amerykanie zdecydowanie mają apetyt na bycie technologiczną awangardą na świecie, a Chiny które gospodarczo je przeganiają również zaczynają wyprzedzać amerykanów technologicznie. Kraje takie jak Japonia, czy Korea Płd. są dowodami, że Azjaci bardzo szybko nasączają swoje społeczeństwa wysoko rozwiniętymi technologiami, a Chiny mają ogromne ambicje i potencjał w tym kierunku. Należy też wspomnieć, że jest to potwornie zgubne społecznie, ale współczesny świat stara się tego nie dostrzegać i ignorować. Krok Bidena może też świadczyć o uniezależnieniu się amerykanów od Chińskiego wydobycia metali ziem rzadkich, niezbędnych do produkcji zaawansowanej elektroniki. Brak dywersyfikacji dostaw i niezależności od ich podaży z Chiń, byłby falstartem i poniekąd strzałem w kolano, czego efektem mógłby być wzrost ceny, czy dostępności dla amerykańskiego przemysłu wyżej wymienionych surowców. Z tego co wiem Chiny nadal są największym dostawcą metali ziem rzadkich na światowe rynki, a to może być gargantuiczny problem dla ameryki i planu ograniczania potencjału technologicznego ChRL. Krok USA będzie rykoszetował również na inne gospodarki światowe zależne od podaży półprzewodników z Chin. Światowym trendem jest usamodzielnianie się gospodarek w produkcji półprzewodników, czy to amerykańskiej, czy europejskiej- np.: tajwańskie inwestycje w fabryki na Litwie. Perspektywiczne przejęcie/zajęcie Tajwanu przez ChRL też zmieniło by światową równowagę technologiczną, zwłaszcza w przypadku mało prawdopodobnego, ale nagłego konfliktu zbrojnego. Wstrząs byłby nadrabiany przez parę lat, ale zapewne z sankcjami polityczno-gospodarczymi również dla Chin. Biden odcinający się od polityki Trumpa, który zapoczątkował wojnę handlową z Chinami, uderzeniem w sektor elektroniczny / Hi-tech nadał tej wojnie zupełnie inną twarz... i nie chciałby przedwcześnie w gospodarczych relacjach Amerykańsko- Chińskich używać sformułowania WOJNA TOTALNA.

Portret użytkownika ARTUR

USA  nic nie wytwarzało i nie

USA  nic nie wytwarzało i nie unowocześniało a ich rolnictwo lat 30 ub. wieku było na poziomie gorszym niż w Rosji , dopiero po IIwojnie zaczął się rozwój techniki gdy zobaczyli na jakim poziomie jest technologia Japonii i Niemiec , zrabowane wówczas złoto pozwoliło na ściągnięcie do USA najlepszych specjalistów ze zrujnowanego wojną świata . W następnych dziesięcioleciach wprowadzona loteria wizowa i ugruntowanie pozycji dolara na świecie dalej rozwijało kraj do czasu gdy pazerność rządzących i wprowadzenie powszechnego internetu pokazały prawdziwy obraz gospodarki amerykańskiej , powszechny dostęp do telewizji i programów dokumentalnych pokazał ludziom że w amerykańskich instytutach i biurach projektów pracują w większości azjaci . Tak zaczął się boom w Chinach , Indiach i innych krajach które zaczęły płacić swoim naukowcom zniechęcając ich do wyjazdu więc ograniczanie dostępu chińczykom do stanowisk i wycofywanie swoich ludzi z pracy w Chinach może doprowadzić jedynie do większego rozwoju Chin niż USA .

Portret użytkownika ​euklides

W Chinach paradoksalnie jest

W Chinach paradoksalnie jest mniej durnego socjalizmu i interwencjonizmu, więc kraj rozwijaja się szybciej i wszelkie sankcje, klątwy oraz czary mary ch.. mogą im zrobić jeśli nie rozmontują się sami. Chiny zawdzięczają wszystko Dengowi Xiaopingowi, który niestety dla nich zmarł. Bez Denga zaczynają powolutku mieć ciągoty do durnot maozimu, więc prędzej czy później ich system wróci na ścieżkę skupiania całego wysiłku narodu na tępieniu wróbli czy tam innego koronawirusa.

Deng też nie był jakiś wybitny, tylko z tymi przywdódcami na świecie i socjaldemokracjami mamy obecnie paraolimpiadę. Ten kto jest mniej kulawy ten wygrywa wyścig.

Portret użytkownika Adolf Rotshild

Jankes chce odciąć Chińczyka

Jankes chce odciąć Chińczyka od rozwoju przemysłu wysokich technologii żeby Chińczycy gnijąc gospodarczo w czasie kiedy świat będzie pędził na przód, byli zmuszeni do wzięcia siłą Tajwanu. A wtedy pójdzie blokada morska i lądowa na chińskie towary i zacznie się III wojna światowa. Współczuje Japończykom i Koreańczykom - stworzyli solidne nacjonalistyczne państwa a pójdą na odstrzał jako pierwsi. No chyba że Chińczyk się podda i złoży hołd lenny Jankesowi. Ale znając azjatycką kulturę, na taką plamę na honorze wobec byłych kolonizatorów raczej się nie zanosi

 

Portret użytkownika Endymion

"na taką plamę na honorze

"na taką plamę na honorze wobec byłych kolonizatorów raczej się nie zanosi", Japończycy są pamiętliwi, tego co zrobiło USA nigdy nie wybaczą, a z drugiej strony z Chinami mieli też na pieńku w historii..Moim zdeaniem nie trzymają rzadnej strony, a lawirują pomiędzy obiema. "Jankes chce odciąć Chińczyka od rozwoju przemysłu wysokich technologii żeby Chińczycy gnijąc gospodarczo w czasie kiedy świat będzie pędził na przód, byli zmuszeni do wzięcia siłą Tajwanu", nie kupuję tego.. Chin odciąć od technologii nie da się, bo mają już lepszą. Można ich odciąć od zasobów potrzebnych do produkcji na podstawie technologii. Tajwan nie malepszej technologii od Chin, jest hamerykańskim wrzodem na dup.e Chin, a zarazem centrum finansowym covboy-i w Azji.. tu nie o technologię chodzi, a o rozliczenia finansowe importu z Chin

DIVI LESCHI GENUS AMO 

Portret użytkownika Maciek

Jakiej tehnologii??? Jaka

Jakiej tehnologii??? Jaka tech maja chińczycy co nie ma zachod nie żartuj sobie. I w kosmosie i w chipach i w lotnictwie jak ich odetna od zach technologi to beda gdzies kolo 1990 roku. Przeczytaj sobie jak swiat dowiedzial sie o f117 i ile lat wczesniej powstal. A potem pomysl gdzie sa teraz. Zolci nie maja nawet tech zeby robic silniki odrzutowe wielokrotnego uzytku tj takich które rok pożyją. Możesz ukraść projekt ale nie kulture techniczna. Dlaczego samoloty gruman sa produkowane po kawalku w 40 kilku stanach. Chiny by zostaly juz dojechane gdyby nie to ze amerhkanski konsument byl by smutny jakby placil więcej za suszarki i inne latwe do zrobienia dobra 

Portret użytkownika Kwazar

"Czy doprowadzi to do upadku

"Czy doprowadzi to do upadku przemysłu w Chinach?" Wątpię ! A może to jest tak, że wystarczyło tylko zasiać Chińczykom odrobinę tej "SUPER DUPER  najlepszejszej technologii" tzw.zachodu żeby teraz Chińczycy nie dość, że wcale już nie muszą z niej korzystać, sami projektują technologiczne cudeńka o którym się "SUPER DUPER" z tzw. "zachodu" nawet nie śniło. Takie coś miało już miejsce w historii gdzie anglosaski "SUPER DUPER" technologicznie zderzył się z Niemcami. I to był SZOK dla anglosasów !  

Portret użytkownika inzynier magister

Zrównoważony rozwój. Jawny

Zrównoważony rozwój. Jawny spisek przeciwko ludzkości!

https://www.youtube.com/watch?v=K64HYduV3OU

Diagnozę rzeczywistości już mamy i to z wielu źródeł i punktów widzenia. Teraz trzeba myśleć, jak się temu przeciwstawić i to w sposób przemyślany i zorganizowany. 

Najpierw niech Klaus Schwab pozbędzie się wszystkiego i jak będzie szczęśliwy to pomyślimy. Od nas niech się odczepi. zrównoważony rozbój czyli idą według planów. wystarczy przypomnieć sobie Raport z Żelaznej Góry bo jest on teraz realizowany na naszych oczach.

Oni mają swoją religię i kult! "Homo deus" i tajemnice Doliny Krzemowej

https://youtu.be/_Lm9xHz9y-0

Ojcem Mieszka był, według niego, Siemomysł, dziadem Lestek, a pradziadem Siemowit. Z pierwszą żoną, Dobrawą, miał Mieszko syna Bolesława i córkę.

Portret użytkownika KittySlayer

Wojna "cheapowa", to jedynie

Wojna "cheapowa", to jedynie element wojny gospodarczej jaką Hegemon (USA) prowadzi z Chinami od lat i tą wojnę przegrywa.

Dlatego tak skrajnie niedemokratyczna decyzja: kończysz pracować dla Chin albo tracisz obywatelstwo - co ciekawe w wielu artykułach poświęconych temu posunięciu mówi się o konsekwencjach takiego ruchu i ani razu, powtórzę ANI razu nie było mowy o tym skrajnie niedemokratycznym ruchu i to desperackim (ja w każdym razie tego nie wyłapałem) - hegemon nie ma prawa tej gospodarczej wojny wygrać bo:

- to ostatnie posunięcie "cheapowe" doprowadziło do krótkotrwałej  trudności z którą sobie Chińczycy poradzą - tak jak to było w tych wcześniejszych przypadkach o których wspomina ten temat  - bo część( nie wiem jaka?) pracująca w cheapowej branży rzeczywiście opuściła Chiny ale okazało się, że ten kij ma dwa końce, bo około kilkanaście % pracujących w tej branży opuściło już USA.
To jest niepowetowana strata, bo to drenaż mózgów ze Stanów i
to ciężko będzie im odrobić.

Chciałem sobie sprawdzić ile obecnie jest tych procentowo specjalistów, którzy opuścili hegemona ale nie mogę nigdzie trafić na to - zapewne cenzura zadziałała.

Nie jest to jakoś specjalnie ważne, bo wystarczy nam info, że 
autorytarny i niedemokratyczny ruch spowodował przemieszczenie specjalistów "cheapowych" w dwóch kierunkach z USA do Chin i z Chin do USA.

poza tym

- potencjał ludnościowy i tutaj Stany są na zdecydowanej przegranej pozycji
- koszt siły roboczej,
dwa kraje gdzie jeden(hegemon) żeruje na pracy niewolniczej
najpierw przybyszów głównie z Europy i potem  na pracy niewolników z Afryki, zaś obecnie ta "demokracja" CHAA - żeruje na milionach nielegalnie pracujących i przebywających w tym kraju, tzn. pracujesz to płacisz podatki ale nie masz praw, nawet nie masz ubezpieczenia zdrowotnego.
Chodzi mi o to, że tych niewolników różnej maści było/jest, to jedynie jakiś % w stosunku do ludności całego USA, 

zaś w autorytarnych Chinach tych niewolników jest niemal 1.5 miliarda i mało tego miliony Chińczyków, którzy nie spodobają się władzy trafiają na reedukację, gdzie latami robią za dosłownie miskę ryżu - wniosek jest jedyny możliwy, jeżeli chodzi o koszt siły roboczej to USA ponownie stoi na przegranej (i to zdecydowanie) pozycji

itd itd

można wymienić tych atutów stojących po stronie Chin dużo więcej ale nie o to chodzi, bo konkluzja jest niestety, bardzo niepokojąca:

Hegemon może tą wojnę gospodarczą wygrać tylko w jednym przypadku, niszcząc Chiny w wojnie atomowej, dosłownie niszcząc ten kraj i jak na razie wszystkie znaki wskazują, że do tego to zmierza.

Pamiętajmy, że USA, to jest jedyny kraj na świecie, który do tej pory użył broni atomowej przeciwko ludziom i doprowadzając do śmierci setek tysięcy osób - wyparowało natychmiast około 150k (Hiroszima + Nagasaki) ale potem mieliśmy następstwa popromienne tych dwóch atomowych ataków.

I co za problem - "zabił raz, to i ponownie zabije, bo granica została przekroczona" i mówię tutaj o świadomych zabójstwach wynikających z czystej kalkulacji - co nam się opłaca.

I nie chciałbym aby ta kalkulacja znalazła ponowne zastosowanie
ale jeżeli warunki czy okoliczności  "zmuszą" USA do ponownego
zastosowania tej kalkulacji, to nie mam wątpliwości, że tak się stanie.

„Veritas est adequatio rei et intellectus”

Portret użytkownika Endymion

"niszcząc Chiny w wojnie

"niszcząc Chiny w wojnie atomowej" to było by trudne z powodu wielkości obszaru, to by rozwaliło dużą część Świata, a promieniowanie i zima poatomowa dokończyłą by resztę na Świecie. Ostały by się tylko podziemne miasta w China i USA, ktoś je stworzył, bo liczy się z taką opcją. Atom to straszak tylko, hamerykańskie jelity od dawna mówią, że Świat należy do nich, tepopulacja i 400mln niewolników jako służących, a nie niszczenie lasów i łąk oraz siedzenie przez pokolenia w luksusowym, ale jednak bunkrze, wirtualna rzeczywiśtość nie zastąpi uroku polowania na słonia w Afryce.

Nie tylko Warszawa została zrównana z ziemią https://wiadomosci.dziennik.pl/historia/aktualnosci/galeria/482806,nalot-na-drezno-najbardziej-zniszczone-miasta-ii-wojny-swiatowej.html

Naloty dywanowe na Hamburg i Drezno.. Manila, tam głównie ginęli cywile. Licząc ilość ofiar przez bomby atomowe, a przez naloty dywanowe, to wychodzi bombardowanie bardziej bestialskie. Zwłaszcza, że po atomie "bezpoleśnie" wyparowujesz, a po bombardowaniu przygnieciony gruzami widzisz jak twoja żona i dziecko wykrwawiają się, a ty nie możesz im pomóc i umieracie przez godziny w męczarniach.

DIVI LESCHI GENUS AMO 

Portret użytkownika Q.

Wybiegasz za daleko z tym

Wybiegasz za daleko z tym porównaniem bo zrzucenie bomb na Japonię było aktem desperackiej próby zakończenia wojny japońsko-amerykańskiej, która by się nie udała bez wstrząśniecia tym narodem aż do jego fundamentów. Paradoksalnie niszcząc populację tych dwóch miast OCALONO znacznie wiecej ludzi niż gdyby tego nie zrobiono, bo honor żołnierza japońskiego nie pozwalał na poddanie się, kapitulację czy jakikolwiek rozejm nawet w obliczu nieuchronnej śmierci. Zrobiono to by ocalić japończyków od bezsensownej zagłady w wojnie konwencjonalnej która trwałaby aż do ostatniego japońskiego żołnierza. Dopiero zrzucenie tych dwóch bomb wstrząsło cesarzem do takiego stopnia, że zdecydował się podpisać kapitulację zmuszając armię japońską do hańbiącego poddania się.. ale lojalność wobec cesarza przewyższyła wstyd wynikający z kapitulacji dzięki czemu po wojnie było komu odbudować Japonię. 

USA nie mają żadnego powodu by "wojować" z Chinami - to tylko konkurencja dwóch silnych gospodarek z których jedna odchodzi w cień a druga (chińska) się z tego cienia wyłania. I nie przesadzaj z tym chińskim niewolnictwem... porównaj liczbę więźniów w USA do liczby osadzonych w Chinach biorąc pod uwagę jaki to procent populacji to przekonasz się kto bardziej ma spaprane społeczeństwo. W Chinach jest poprostu znacznie mniejsza tolerancja i nikt tam sobie nie pozwala by po ulicach szwendały się uzbrojone bandy strzelające do każdego kto się im nie spodoba jak to w USA ma miejsce.

Portret użytkownika KittySlayer

@Q oraz @ Edymion

@Q oraz @ Edymion

Witam

Wiesz ja o tym napisałem wyrażnie "..i mówię tutaj o świadomych zabójstwach wynikających z czystej kalkulacji - co nam się opłaca."

Rozwijanie każdej myśli pobocznej sprawia, że wypowiedż staje się 
taką wielką nieczytelną "kolubryną" - językową jeżeli już - wiesz nie chodzi mi o działo.

A wracając do II wojny światowej, to inwazja lądowa na Japonię, kosztowałaby Stany raz, że dużo kasy a dwa straty minimum kilkuset tysięcy żołnierzy. 
A oni byli na wagę złota, bo to już był 1945 rok i już wtedy szykowano się do zajmowania pozycji i swojej roli w powojennym świecie.
I kalkulacja była prosta zaoszczędzić własnych żołnierzy i kasę a 
poświęcić 200 czy 300 tysięcy Japończyków - których zapewne w globalnej ocenie zginęło dużo mniej jak gdyby doszło do inwazji lądowej.

Wypada dodać, że w tym czasie Stalin ze swoimi armiami pędził do Japonii i widzieli to zarówno Amerykanie jak i Japończycy, można śmiało założyć, że i Amerkanom i Cesarzowi zależało na tym aby szybko zakończyć wojnę a zwłaszca Cesazowi - zrzucenie tych dwóch atomówek pozwoliło Japonii poddać się Amerykanom i zachować honor (powiedzmy).

Cesarz bez wątpienia obawiał się, ze podzieli los Cara Mikołaja II, gdyby doszło do inwazji lądowej na Japonię to zakończyło by się to podziałem jak w powojennych Niemczech oraz wybiciem  całej rodziny Cesarskiej, gdyby wpadła w łapy Stalina, po pokazowym procesie, być może Stalin by go zostawił przy życiu i trzymał jak tresowaną małpkę w klatce i obwoził publicznie, co robił z generałami czy marszałkami Hitlera.

Może zabrzmi to okrutnie ale zrzucenie tych dwóch atomówek na Japonię to w tamtym czasie było najlepsze dla niej rozwiązanie - Cesarz z rodziną przeżył, nie zginęły miliony Japończyków, nie było podziału Japonii i kraj ten po wojnie stał się potęgą gospodarczą.

Mam nadzieję, że "wybiegam za daleko w przyszłość", jeżeli chodzi o czasy współczesne i zrobienie przez Stany "powtórki z rozrywki" z atomówkami.
W tej chwili to wydaje się dosyć odległe ale z chwilą wybuchu konfliktu zbrojnego USA kontra Chiny, to niestety ta "daleka przyszłość" przybliży się w zastraszającym tempie.

Mówimy tutaj o konflikcie pejsodemokracji zachodniej(USA/EU) czyli dyktatury mniejszości nad większością.
Mniejszość w rękach której są środki manipulacji i urabiania bezmyślnych mas czyli TV/radio/prasa/kościół.
I konflikt jest z państwem totalitarnym z uwolnioną gospodarką czyli Chiny czyli taką złagodzoną formą tego dyktatu.

I w takim konflikcie rozsądek schodzi na dalszy plan - oczywiście ten zbrojny konflikt musi tutaj wystąpić i wtedy naprawdę zacznę się martwić.

Trochę napawa optymizmem fakt, że i jedna strona i druga ma atomówki i to nie będzie takie walenie do jednej bramki jak to było w przypadku Japonii, tak że ta kalkulacja "co nam się opłaca" musi to uwzględnić.

@Edynmon nie ma potrzeby niszczenia całego kraju, wystarczy zniszczyć newralgiczne punkty jak np. elektrownie jądrowe, zakłady zbrojeniowe, miejsca dowodzenia oraz  zgrupowania wojsk itd i nagle wyjdzie, ze takich miejsc kluczowych jest kilkadziesiąt i to sparaliżuje całe państwo i co z tego, ze Bidet schowa się 5 kilometrów pod ziemią albo będzie sobie latał jakimś samolotem jak nie będzie miał czym dowodzić i to dotyczy też drugiej strony.

pozdo

„Veritas est adequatio rei et intellectus”

Strony

Skomentuj