Kategorie:
Źródło: Vitaly V. Kuzmin/CC
Do konfliktu w Syrii przyłączyło się właśnie NATO, które również wzięło udział w wojnie informacyjnej po tym, jak rosyjskie myśliwce naruszyły przestrzeń powietrzną Turcji. Rosja utrzymuje że sytuacja miała miejsce zupełnie przypadkowo, lecz Zachód traktuje ją niczym agresora i wzywa do wstrzymania nalotów na "terrorystów".
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg oświadczył, że rosyjskie myśliwce nie wkroczyły do Turcji przez przypadek. Rosja miała dokonać naruszenia dwukrotnie ale Zachód dość ostro na nie zareagował. Premier Recep Tayyip Erdogan stwierdził że "atak na Turcję oznacza atak na NATO", natomiast sekretarz stanu USA John Kerry poszedł znacznie dalej i dodał, że Turcja mogła wręcz zestrzelić te samoloty.
Źródło: Twitter
Takiego oburzenia oczywiście nie ma, gdy inne kraje notorycznie naruszają przestrzeń powietrzną Syrii bez wyraźnego pozwolenia ze strony tamtejszych władz. Baszar al-Assad nieraz groził, że jeśli tureckie myśliwce wkroczą na terytoria kontrolowane przez armię to samoloty te będą po prostu spadać. W przeszłości kilka razy zdarzało się, że tureckie siły lotnicze strzelały do syryjskich myśliwców które przypadkiem wkraczały w przestrzeń powietrzną Turcji.
Sytuacja ta jest zatem niebezpieczna i nigdy nie wiadomo, czy przypadkowe naruszenie czyjejś przestrzeni nie doprowadzi do otwartej wojny między Wschodem a Zachodem. Tymczasem Rosja wyjaśniła już że incydenty te miały miejsce ze względu na złe warunki pogodowe i mimo krytyki ze strony USA, NATO i państw arabskich, nadal będzie bombardować terrorystów Państwa Islamskiego.
Ocena:
Opublikował:
John Moll
Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu |
Komentarze
Rosja, czy USA? PiS, czy PO? Dżuma, czy AIDS?
Skomentuj