Organizacja ISIL zaatakowała stolicę Syrii

Kategorie: 

Źródło: YouTube
Stolica Syrii, Damaszek, gdzie przebywa prezydent Baszar al-Assad, została zaatakowana przez bojowników z radykalnych organizacji. Atak miał miejsce na obóz dla palestyńskich uchodźców, który może zostać przekształcony w bazę terrorystów.

 

Przez prawie dwa lata, obóz dla uchodźców Yarmouk, który znajduje się w południowej części Damaszku, był kontrolowany przez armię. Potem został zajęty przez palestyńską organizację Aknaf Beit al-Maqdis a teraz atak na obóz wspólnie przypuścili bojownicy z ISIL i organizacji Front al-Nusra, którzy rzekomo rywalizują ze sobą.

 

W obozie znajduje się około 20 tysięcy cywilów, którzy żyją tam w ciężkich warunkach humanitarnych. ISIL kontroluje obecnie większą część tego terytorium, a jeśli obóz zostanie przez nich zajęty w całości, z pewnością posłuży jako baza, skąd terroryści będą mogli przypuszczać kolejne ataki. Bojowników dzieli jedynie kilka kilometrów od rezydencji Baszara al-Assada.

 

 

Źródło: http://www.aljazeera.com/news/middleeast/2015/04/isil-seizes-yarmouk-district-damascus-150401133003826.html

Ocena: 

2
Średnio: 2 (1 vote)
Opublikował: John Moll
Portret użytkownika John Moll

Redaktor współpracujący z portalem zmianynaziemi.pl niemal od samego początku jego istnienia. Specjalizuje się w wiadomościach naukowych oraz w problematyce Bliskiego Wschodu


Komentarze

Portret użytkownika achiles

W imię ochrony ludzkości

W imię ochrony ludzkości przed terroryzmem Stany Zjednoczone i ich sojusznicy sieją śmierć na całym świecie. Nowy raport przynosi wstrząsające informacje.

Od czasu, gdy 14 lat temu ówczesny amerykański prezydent George W. Bush ogłosił nową doktrynę polityki zagranicznej USA – nikt nie może czuć się bezpieczny. Wojna z terroryzmem od samego początku oznaczała ekspansję wojenną i zbierała krwawe żniwo. Z inwazji i okupacji Afganistanu szybko przerodziła się w globalny festiwal wojny, śmierci i zapaści cywilizacyjnej. Według najbardziej ostrożnych danych, kosztował on już życie blisko półtora miliona ludzi.

Opublikowany pod sam koniec marca, stustronicowy raport „Body Count – Casualty Figures after 10 Years of the ‘War on Terror’” („Liczenie ciał – statystyka ofiar po 10 latach wojny z terroryzmem”) nie pozostawia żadnych wątpliwości. Został on przygotowany przez trzy organizacje – niemiecką sieć Ärzte für die Verhütung des Atomkrieges / Ärzte in sozialer Verantwortung, amerykańską Physicians for Social Responsibility oraz kanadyjską Physicians for Global Survival. Wszystkie trzy zrzeszają lekarzy i ekspertów w zakresie konfliktów zbrojnych oraz innych zagrożeń cywilizacyjnych. Swoiste śledztwo, które przeprowadzili autorzy raportu oraz ich współpracownicy dotyczy okresu pomiędzy pamiętnym 11 września 2001 roku i grudniem 2013 r.

Zawarte w tym dokumencie dane, nawet z osobna, są przerażające – a obraz globalnego horroru, na jaki się składają, to upiorna makabreska. Milion ludzkich istnień pochłonęły same tylko działania USA, Polski i Wielkiej Brytanii w Iraku. Dodatkowo słynna „Koalicja Woli” zabiła 220 tys. ludzi w Afganistanie i 80 tys. w Pakistanie. To jednak dopiero początek wycieczki po zgliszczach wojennej pożogi. Te statystyki dotyczą wyłącznie stref oficjalnie objętych wojną z terroryzmem. Tymczasem działania militarne prowadzone są także poza tym trzema krajami. Jednym z państw najbardziej dotkniętych skutkami nowej doktryny polityki międzynarodowej Stanów Zjednoczonych jest Jemen.

Dlatego też autorzy raportu bardzo wyraźnie podkreślają, iż przedstawione przez nich dane „zostały opracowane nadzwyczaj ostrożnie” i dotyczą wyłącznie przypadków śmierci, które udało się krzyżowo zweryfikować w kilku źródłach. Zaś jako „praktycznie pewną” wskazują liczbę 2,6 mln. ofiar. Niemniej, nawet te „nadzwyczaj ostrożne” dane dają wiele do myślenia. 1,3 mln. to i tak ponad dziesięciokrotnie wyższy wskaźnik niż liczba ofiar wskazywana przez media czy inne organizacje pozarządowe. Oczywiście, chodzi o ośrodki zagraniczne; polskie zajmują się wyłącznie monitorowaniem działań separatystów na wschodzie Ukrainy.

Najbardziej bodaj mrożącym krew jest fragment raportu zaczynający się od strony 94, zatytułowany „Festive Parties as Targets” (w wolnym tłumaczeniu – „Imprezy jako cele wojskowe”). Autorzy raportu twierdzą, że USA celowo dokonywały ataków w trakcie wesel czy masowych uroczystości religijnych. Wystarczyło, że w tłumie były dwie lub trzy osoby, które amerykańska administracja uznały za terrorystów – atakowano wszystkich. Mało tego, jak wynika z dokumentu, jankeska machina śmierci działa w wyjątkowo perfidny sposób. W większości przypadków drugi atak następował, gdy tylko zgromadziła się nowa grupa, która próbowała odgruzować teren i znaleźć rannych, by udzielić im pierwszej pomocy. Trudno doprawdy nie dostrzec w tym działania stricte terrorystycznego. W jednym z takich właśnie ataków – przeprowadzonym w Jemenie – zginęło dziesięcioro dzieci w wieku od pięciu do dziewięciu lat.

Historii takich i podobnych, zarówno jeśli chodzi o ilość ofiar, jak i o subtelnie wzrastającą jakość okrucieństwa jest w tym raporcie bardzo wiele. Ich opisy, a także towarzyszące tym działaniom przesłanki moralne, polityczne i wszelkie inne, przyprawiają o odrazę i wstręt. Niemniej wszystko to jest opisem faktów. Stany Zjednoczone oraz ich sojusznicy – w tym Polska gorliwie popierająca „wojnę z terroryzmem” – są największymi udziałowcami globalnego przemysłu śmierci i nieszczęścia o skali niespotykanej od czasów epoki Trzeciej Rzeszy i Holokaustu.

Fakt, iż ten światowy wojenny dramat jest cichym tłem naprzemiennych amerykańskich wezwań do demokratyzacji różnych krajów (ostatnio Syrii i Ukrainy) oraz kolejnych „humanitarnych interwencji” przeciw rozlicznym dyktatorom, każe przyznać rację jednemu z najważniejszych aktywistów antywojennych naszych czasów – Kenowi O’Keefe’owi. We wszystkich swoich publicznych wystąpieniach stwierdza on jasno, że żyjemy w świecie „obłędu i zakłamania” i to na skalę tak wielką, że żaden zdrowy umysł nie jest w stanie tego objąć i asertywnie przeanalizować. Gdy kilka lat temu relacjonował dla BBC swój udział w słynnej Flotylli Wolności z pomocą humanitarną dla Palestyny, stwierdził, że „światową geopolityką rządzą psychopaci, a więc wprowadzają psychopatyczny porządek”.

– Cały świat stoi na głowie. Dosłownie! – tłumaczył wówczas prezenterce BBC prowadzącej znany program publicystyczny „Hard Talk”. – Wszystko, co zostaje wypowiedziane w mediach, jest faktyczną odwrotnością zamierzenia lub działania, które opisuje. Gdy światowi przywódcy mówią o pokoju, tak naprawdę chodzi im o wojnę, gdy mówią o demokracji, chodzi im o tyranię.

Fakty potwierdzają tezy O’Keefe’a. Statystyki pokonują każdy światopogląd, jeśli u osoby go propagującej dostrzec można choćby minimum racjonalności. Gdy prezydent Stanów Zjednoczonych mówi o konieczności „zmiany reżimu” ze względu na brak demokracji, każdy kto to „kupuje” jest poznawczym bankrutem. Szef państwa, który przyznaje sobie prawo do zabicia dowolnie wskazanej osoby, przebywającej w dowolnej lokalizacji na kuli ziemskiej, wzywający do obalenia jakiejś dyktatury w imię moralności to nic innego jak zbrodnia i groteska jednocześnie. Państwo dysponujące arsenałem nuklearnym o gigantycznych rozmiarach, prowadzące wojny na kilku frontach i utrzymujące największą ilość baz militarnych na świecie, pouczające np. władze Iranu w zakresie ich programu atomowego – to szczyt obłudy, hipokryzji i zakłamania. W końcu państwo, które wszczyna gigantyczną globalną „wojnę z terroryzmem”, choć jego obywatel ma pięćset razy większą szansę zginąć z rąk krajowej policji niż z rąk terrorystów – to horrendum, dla którego ciężko znaleźć wyraz polityczny, filozoficzny czy estetyczny

Portret użytkownika 3plabc

Usa swoją bandycką polityke

Usa swoją bandycką polityke przed upadkiem ZSRR tłumaczyło walką z sowietami, oraz światowym komunizmem. Wspierali wiele reżimów, dyktatorów i innych zbrodniarzy, tylko dlatego że byli marionetkami w ich rękach, a nie ZSRR.... naturalnie zazwyczaj amerykańskie korporacje robiły z nimi interesy i ciągneły krocie. Po upadku ZSRR Usa zaczeło tłumaczyć swoją politykę walką o wolność i demokracje, naturalnie z biznesem i górami pieniędzy w tle. Zamiast wolności i demokracji fundują śmierć, zniszczeni, chaos i destabilizacje. Chodzi tu w szerszej perspektywie naturalnie o globalną dominacje na  świecie... wojskowa dominacja jest niepotrzebna, wystarczy gospodarcza ,ekonomiczna, oraz ugodowe władze w poddanych krajach... sami zaproszą wojsko, wydzierżawią bazy nawet do tortur i na więzienia etc.
Kiedyś gdy muslimy nazywali Amerykę "wielkim szatanem" patrzyłem na to ze śmiechem, dystansem, myśląc że to jacyś kompletnie stuknięci fanatycy. Im więcej czytam, im więcej elementów tej globalnej układanki poznaje, bez uciekania się w jakieś teorie spiskowe... stwierdzam, że mają racje i wcale nie są wariatami.

Skomentuj