Władza jak z powieści Orwella "1984". Amerykański sąd uznał, że administracja Bidena i BigTech naruszały wolność słowa

Kategorie: 

Źródło: pixabay.com

W wyroku znanym w ubiegłym tygodniu, sędzia federalny Terry Doughty z Luizjany stwierdził, że administracja prezydenta Joe Bidena działała jak "orwellowskie Ministerstwo Prawdy", współpracując z gigantami technologicznymi w celu cenzurowania opinii, które jej nie odpowiadały podczas pandemii Covid-19.

Sędzia Doughty zauważył, że administracja najprawdopodobniej naruszyła Pierwszą Poprawkę do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, ponieważ republikańscy prokuratorzy generalni z Missouri i Luizjany "przedstawili dowody na masowe wysiłki pozwanego, począwszy od Białego Domu, a skończywszy na federalnych agencjach, aby tłumić wolność słowa na podstawie jej treści".

 

Oprócz treści związanych z Covid-19, tłumiono także pytania dotyczące wyników wyborów w 2020 roku, historii z laptopem Huntera Bidena i kilku innych tematów.

 

Senator Eric Schmitt, były prokurator generalny Missouri, stał na czele oskarżenia, opisując działania administracji Bidena jako "federalne przedsięwzięcie cenzorskie". "Cenzura w tym przypadku prawie wyłącznie dotyczyła konserwatywnych wypowiedzi," zauważył sędzia Doughty, dodając jednak, że wysiłki cenzorskie "przekraczają linie partyjne."

 

"Dowody przedstawione do tej pory przedstawiają scenariusz niemal dystopijny," napisał Doughty, dodając "Podczas pandemii COVID-19, okresu chyba najlepiej charakteryzującego się powszechnym zwątpieniem i niepewnością, rząd Stanów Zjednoczonych wydaje się przyjąć rolę podobną do orwellowskiego 'Ministerstwa Prawdy.'"

 

"Dyskryminacja ze względu na punkt widzenia jest szczególnie rażącą formą dyskryminacji treści," dodał Doughty, orzekając "Rząd musi powstrzymać się od regulacji mowy, gdy motywującą ideologią lub perspektywą mówiącego jest uzasadnienie dla ograniczenia."

 

W szczególności wskazując na urzędników z Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej oraz Federalnego Biura Śledczego, sędzia wydał nakaz, według którego powinni być oni wykluczeni z komunikacji z firmami mediów społecznościowych w celu "namawiania, zachęcania, wywierania presji lub nakłaniania w jakikolwiek sposób do usuwania, kasowania, tłumienia lub redukcji treści zawierających chronioną wolność słowa."

 

Doughty wyjaśnił, że jedynymi wyjątkami, które pozwoliłyby urzędnikom Bidena na kontakt z firmami mediów społecznościowych, byłyby posty dotyczące "działalności kryminalnej lub spisków kryminalnych", "zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego, wymuszeń lub innych zagrożeń".

 

Nowy Jork Times narzekał, że wyrok "może ograniczyć wysiłki na rzecz walki z dezinformacją."

 

Ten orzeczenie sądu oznacza istotny moment dla relacji między rządem a gigantami technologicznymi. Pokazuje, że nawet w czasach kryzysu, wolność słowa pozostaje kluczową wartością, której nie można lekceważyć. Konsekwencje tego orzeczenia są jeszcze niepewne, ale na pewno zapoczątkują długą i intensywną debatę na temat roli, jaką sieci społecznościowe powinny odgrywać w naszym społeczeństwie.

Ocena: 

4
Średnio: 4 (2 votes)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika cantbe

zawsze mnie zastanawiało, że

zawsze mnie zastanawiało, że na tej stronie nigdy nie są poruszane tematy rosji i tego co się tam odwala Wink ciekawe co? no nigdy nie było artykułu o braku wolnosci w rosji, o więzniach politycznych i politycznych mordach na zlecenie. ciekawe

Portret użytkownika maracash

Nowy Jork Times narzekał, że

Nowy Jork Times narzekał, że wyrok "może ograniczyć wysiłki na rzecz walki z dezinformacją."

Chyba nie trzeba tłumaczyć, co pismaki z NJT, chciały przez to powiedzieć Biggrin

Wszystkie media prywatne mają swojego właściciela i przekazują to, za co płaci im tenże . Jeżeli media są państwowe, to puszczają w eter to, co chcę rząd. To jedyna różnica. W kwestii plandemii rządy i prywaciarze szli pod rękę, więc jedni i drudzy cenzurowali wszystko, co nie było zgodne z linią globalistów, w ponadnarodowym porozumieniu.

Nie spodziewałbym się, by ten wyrok był jakiś przełomowy. Media światopoglądowe dalej będą robić swoje. Niestety ale ziemskie sądy, podobnie jak służby, są mocne do słabych i słabe do mocnych. Każdy indywidualnie powinien wyciągnąć wnioski na przyszłość i nie łudzić się, że w świecie wypełnionym kłamstwem, ktoś poda nam prawdę na tacy. 

*** W czasie, gdy większość szukała pieniędzy, my szukaliśmy prawdy ***

Portret użytkownika BG-OG

W Polsce też sukces :

W Polsce też sukces :

https://www.tysol.pl/a106845-sad-uznal-ze-lobby-lgbt-chce-uczyc-4-latki-masturbacji-histeria-aktywistow

 

Sąd Okręgowy uznał za udowodnioną prawdziwość haseł: „homoseksualiści wielokrotnie częściej molestują dzieci”, „czego lobby LGBT chce uczyć dzieci? 4-latki – masturbacji, 6-latki – wyrażania zgody na seks, 9-latki – pierwszych doświadczeń seksualnych i orgazmu”. Z kolei podnoszenie hasła „stop tęczowej zarazie” sąd uznał za działanie w ramach wolności słowa. Podkreślił również, iż zakazanie głoszenia tych haseł byłoby równoznaczne z wprowadzaniem cenzury.
Aktywiści w szoku

Decyzję sądu skomentował mec. Jerzy Werchowicz, pełnomocnik Moniki Drubkowskiej, aktywistki LGBT z Gorzowa Wielkopolskiego.

    W ustnym uzasadnieniu wyroku padły słowa, że te hasła, które były zamieszczone na furgonetce i były głoszone publicznie, polegają na prawdzie, gdyż tak rzeczywiście jest. Sąd wskazał, że głoszenie tych haseł leży w interesie społecznym, a więc nic złego w postępowaniu kierującego tym pojazdem nie widzi

– oznajmił prawnik. W jego opinii jest to „haniebny wyrok, szokujący”.

    Czekam na uzasadnienie pisemne, prawdopodobnie będziemy składać kasację (…) mówienie, że te skandaliczne hasła polegają na prawdzie, jest bulwersujące, skandaliczne i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Nie ma żadnych danych, które pozwoliłyby na głoszenie takich haseł. To typowa mowa nienawiści, którą uprawiał sprawca tego zdarzenia. Mowa, która polaryzuje społeczeństwo, wzbudza nienawiść do grupy LGBT, która jest przecież taką samą grupą społeczną jak każda inna. To, że oni są w mniejszości, nie oznacza, że można ich dyskryminować

– powiedział Werchowicz.
„Sąd stanął na straży wolności słowa”

Głos w sprawie zabrał również adw. Paweł Szafraniec z Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris. To właśnie Instytut Ordo Iuris reprezentował oskarżonego mężczyznę.

    Mamy tutaj do czynienia z pierwszym prawomocnym wyrokiem w sprawie, jak to określają propagatorzy tęczowej agendy, „homofobusa”. Sąd Okręgowy w Gorzowie Wielkopolskim stanął na straży wolności słowa i – w przeciwieństwie do sądu I instancji – skupił się na faktach, bez oglądania się na polityczną poprawność. Zaakcentował przy tym szczególną doniosłość kwestii związanych z przekazywanymi dzieciom treściami w ramach edukacji seksualnej. Przedmiotowe rozstrzygnięcie rodzi perspektywę pozytywnych dla współpracowników Fundacji Pro – Prawo do Życia rozstrzygnięć również w innych tego typu, toczących się równolegle sprawach

– wskazał adw. Paweł Szafraniec z Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris.   
Decyzja sądu i uzasadnienie wyroku

W I instancji Sąd Rejonowy w Gorzowie Wielkopolskim uznał współpracownika Fundacji Pro – Prawo do Życia za winnego tego, że zniesławił i pomówił oskarżycielkę prywatną, „która jest osobą homoseksualną, należy tym samym do grupy LGBT”. Hasła będące przedmiotem postępowania miały być głoszone z samochodu jeżdżącego ulicami miasta i na nim umieszczone, a którym to pojazdem miał kierować oskarżony, zaś na tylnej części ładunkowej tego pojazdu miał znajdować się wizerunek półnagich mężczyzn trzymających wspólnie tęczową flagę, opatrzony napisem: „Tacy idą po twoje dzieci, powstrzymaj ich!”. Sąd Rejonowy uznał to za przestępstwa z art. 212 § 1 Kodeksu karnego, za co wymierzono mu karę 300 stawek dziennych grzywny po 20 zł każda, zasądzono nawiązkę w kwocie 3000 zł oraz koszty procesu w kwocie 1416 zł.

Sąd II instancji zmienił wyrok Sądu Rejonowego i uniewinnił oskarżonego od zarzuconego mu czynu oraz zasądził na jego rzecz koszty procesu od oskarżycielki prywatnej. Podając ustne motywy rozstrzygnięcia, Sąd Okręgowy właściwie w całości podzielił argumenty apelacji. Uznał, że oskarżony działał w ramach określonego w art. 213 § 2 pkt 2 Kodeksu karnego kontratypu dozwolonej krytyki oraz w zakresie wolności słowa.

W kwestii hasła „homoseksualiści wielokrotnie częściej molestują dzieci”, Sąd Okręgowy uznał tę okoliczność za prawdziwą w świetle przedstawionego przez obronę materiału dowodowego. Ten zaś oparty był w szczególności o artykuł opublikowany w „Mayo Clinic Proceedings” – jednym z najbardziej rozpowszechnianych, poczytnych i cytowanych czasopism medycznych oraz na opracowaniu naukowym „Essential Psychopathology & Its Treatment”, Sąd zauważył, że skoro nie są dostępne charakterystyki polskich pedofilów, można sięgnąć po dane międzynarodowe, w tym z USA. Wskazał przy tym, że fakt ich opublikowania w prestiżowych pismach medycznych sugeruje, iż spełniają wysokie standardy prowadzenia badań naukowych. Oskarżenie nie przedstawiło zaś materiałów falsyfikujących wyniki tych badań.

Sąd uznał również za prawdziwe wskazanie, że „lobby LGBT chce uczyć dzieci: 4-latki – masturbacji, 6-latki – wyrażania zgody na seks, 9-latki – pierwszych doświadczeń seksualnych i orgazmu”. O treściach tych mowa odpowiednio na stronach 38, 42 i 44 Standardów edukacji seksualnej w Europie Biura Regionalnego WHO dla Europy i BZgA. Co do zaś ich promowania przez organizacje ruchu LGBT, w tzw. Deklaracji LGBT+ prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego napisano: „założenia deklaracji zostały stworzone przed wyborami samorządowymi w konsultacji z warszawskimi organizacjami LGBT+, na bazie programu samorządowego dla społeczności LGBT+ Stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza. (…) II. EDUKACJA Wprowadzenie edukacji antydyskryminacyjnej i seksualnej w każdej szkole, uwzględniającej kwestie tożsamości psychoseksualnej i identyfikacji płciowej, zgodnej ze standardami i wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia (WHO)”. Co więcej, sama oskarżycielka prywatna, startując w kolejnych wyborach parlamentarnych, udzieliła wywiadu, w którym wskazała jako punkt swojego programu wyborczego właśnie wprowadzenie modelu edukacji opartej o wspomniany dokument WHO.

Nawiązując do przesłanki działania w obronie społecznie uzasadnionego interesu, Sąd Okręgowy zwrócił uwagę na kwestię edukacji dzieci w tak wrażliwej kwestii, jaką jest seksualność człowieka. Obrona wskazywała, że głównym powodem podjęcia kampanii „Stop pedofilii” był powszechnie znany fakt forsowania przez organizacje ruchu LGBT takiego modelu edukacji. Dzieje się to poprzez wchodzenie do szkół, często bez wiedzy rodziców, z naruszeniem procedur ustawy Prawo oświatowe i konstytucyjnie zagwarantowanego prawa rodziców do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami. Zwrócono również uwagę, że Standardy WHO zostały opracowane w oparciu o raport przygotowany przez Międzynarodową Federację Planowanego Rodzicielstwa (International Planned Parenthood Federation) – organizacji, która podejmuje działania w kierunku dekryminalizacji i normalizacji pedofilii. W bibliografii Standardów zostały wskazane również inne organizacje i specjaliści argumentujący w tym kierunku. Tezy te poparto odpowiednim materiałem dowodowym. Obrona akcentowała również, że mimo szczegółowego, obejmującego ponad 60 stron, opisu przedmiotu zajęć z edukacji seksualnej Standardy WHO słowem nie wspominają o pedofilii, nie piętnują wykorzystania seksualnego dzieci przez dorosłych, program zajęć nie zawiera wskazówek dla dziecka, jak powinno się zachować wobec prób wykorzystania jego osoby przez dorosłego. Zwrócono także uwagę na treść „Matrycy edukacji seksualnej” określonej w części II przedmiotowego dokumentu. W grupie wiekowej 6–9, w kolumnie „Podstawy. Pomóż dziecku rozwijać” wskazano mianowicie: „zrozumienie pojęcia «akceptowalne współżycie/seks» (odbywany za zgodą obu osób, dobrowolny, równy, stosowny do wieku i kontekstu, zapewniający szacunek dla samego siebie)” (s. 42 Standardów). Nie ma tam mowy, iż pojęcie to nie obejmuje akceptowanego przez dziecko współżycia z dorosłym. Treść tego pojęcia w zestawieniu z całokształtem Matrycy sugeruje zaś, że to zgoda dziecka na współżycie fizyczne stanowi czynnik decydujący o akceptowalnym (również społecznie) jego charakterze, niezależnie od wieku „partnera” dziecka.

W kwestii hasła „Stop tęczowej zarazie” Sąd Okręgowy uznał, że oskarżony działał w ramach wolności słowa, wskazując, że wolność słowa jest podstawą państwa demokratycznego i obejmuje również informacje i poglądy, które obrażają, oburzają lub wprowadzają niepokój w państwie lub w jakiejś grupie społeczeństwa. Obrona przy tym haśle argumentowała, że nie odnosi się ono do osób, a symbolu określonego ruchu społecznego, który na tęczowych sztandarach niesie określone postulaty polityczne w kierunku głębokiej zmiany społecznej. Podbudowę teoretyczną tych postulatów stanowi teoria queer. W opracowaniu pt. „Queer studies – podręcznik kursu”, pod redakcją prezesa partii Wiosna – Roberta Biedronia, (do której to partii przynależy oskarżycielka prywatna), wskazano cel strategiczny polityki bazującej na wiedzy wypracowanej w ramach queer studies, jakim jest „dekonstrukcja i destabilizacja kategorii płci i seksualności, a co za tym idzie, destrukcja opartego na tych kategoriach systemu stratyfikacji społecznej”, który ma prowadzić do „uwolnienia naszych ciał i pragnień z opresji normatywnej, co jest zasadniczym przedmiotem zabiegów polityki queer”. Wspomniane hasło odnosiło się więc do kwestii stanowiącej przedmiot ostrego sporu ideologicznego i społecznego. Zwracanie uwagi społeczeństwu (nawet w sposób mogący budzić kontrowersje) na próby całkowitego przemodelowania dotychczasowego porządku rzeczy w tak newralgicznych kwestiach jak płciowość i seksualność człowieka mieści się w ramach wolności słowa, wolności wyrażania swoich poglądów oraz rozpowszechniania informacji.
Sąd wprost wskazał, że nie może wprowadzać cenzury

Co do ostatniego elementu przypisanego oskarżonemu wyrokiem Sądu Rejonowego czynu – eksponowania wizerunku półnagich mężczyzn trzymających wspólnie tęczową flagę i opatrzonego napisem: „Tacy idą po twoje dzieci, powstrzymaj ich!”, Sąd Okręgowy również podzielił argumentację obrony, iż sąd I instancji naruszył regulację art. 14 § 1 Kodeksu postępowania karnego, wychodząc poza granice aktu oskarżenia, który tego elementu nie zawierał. Sąd II instancji zwrócił również uwagę, iż Sąd Rejonowy ograniczył prawo oskarżonego do obrony, oddalając właściwie wszystkie wnioski dowodowe obrońcy oskarżonego, uchylając również konsekwentnie pytania zadawane świadkom, mimo że jedne i drugie zmierzały do wykazania prawdziwości haseł na burtach samochodu prowadzonego przez oskarżonego oraz jego działanie w obronie społecznie uzasadnionego interesu.  

Portret użytkownika wiktor wektor

Tym się właśnie różni

Tym się właśnie różni władanie od sprawowania władzy.. że to pierwsze stawia włodarza ponad zarządzanym ogółem a to drugie jest służbą ogółowi kierowaną obiektywizmem. Obiektywizm tutaj należy rozumieć jako logiczne i merytorycznie słuszne postępowanie pozbawione oznak ideologicznych czyli narzucania komuś swojej woli politycznej. Mówiąc prościej władza ma robić to co trzeba, wtedy kiedy trzeba , tak jak trzeba - a nie jak jej się wydaje "że trzeba". 

Anarchistom dodam że bez istnienia państwa i władzy dziś żyć się już NIE DA, bo nie jesteśmy luźnym zbiorowiskiem plemion swobodnie wałęsających się po bezkresnych przestrzeniach. A po drugie istnieje coś takiego jak "spychologia" wyrażona słowami: a co mnie to obchodzi, to nie moja sprawa.. , niech inni się tym zajmą, ja mam to robić ? itp. Otóż właśnie poto jest państwo by MÓC zrobić to czego jednostki zrobić nie chcą bądź nie są w stanie. I teraz pytam: czy jakikolwiek anarchista zrobił cokolwiek w czynie społecznym nie oglądając się na "wrogie państwo" ? Zamiótł chodnik, ulicę czy może załatał dziurę w jezdni lub zbudował wiadukt ? Nie.. a czemu ? Bo zadziałała "spychologia".

Portret użytkownika spokoluz

agmin - lepiej napisz jak w

agmin - lepiej napisz jak w naszym grajdole cenzura działa i co głoszą ścierwowe propagandówki. Temat o bardzo szerokim spektrum odziaływania z przekazem podprogowym , manipulacją informacją i zakrzywianiem rzeczywistości.

Słowian dobrej woli jest więcej - Słowiański WIEC, Słowiański ZEW , Słowiańsk DUCH , Słowiańska KREW - na pohybę .......

Portret użytkownika edrherh

pan sędzia pcha się na

pan sędzia pcha się na rozprawę, coś u niego zaraz znajdą. wprawdzie ludzie głosują na sędziego i nie musi sie klaniac politykom, ale to już nie ci sami politycy co kiedys. to socjalistyczna banda podobna bardziej do mafii niż do polityków.

Skomentuj