Wizja pola walki, na którym działania bojowe prowadza zrobotyzowane oddziały szturmowe staje się bardzo realna. Coś, co kiedyś było tylko wytworem fantazji autorów filmów science-fiction na naszych oczach staje się rzeczywistością. Pentagon ośmielony sukcesami swoich bezzałogowych dronów planuje teraz automatyzację walki naziemnej.

W ramach pilotażowego programu o nazwie Autonomous Research Pilot Initiative planuje się przyciągnąć młodych naukowców do procesu tworzenia lądowych, powietrznych i podwodnych, zrobotyzowanych systemów z większym poziomem autonomii działania.  W sumie siedem grup badawczych otrzymało rządowe dotacje na kwotę 45 milionów dolarów. Celem jest rozwój nowych algorytmów i sprzętu, co znacznie zwiększy autonomię pracy robotów bojowych.

W szczególności rozwijane są technologie, które umożliwiają działanie, jako jeden rój, który stale wymienia ze sobą informacje.  W związku z tym roboty, nawet z prymitywnym "mózgiem" mogą wykonywać skomplikowane zadania, takie jak ciągłe monitorowanie danego obszaru.

Naukowcy planują również zwiększyć liczbę czujników. W szczególności tych, które pozwalają się orientować w każdym terenie i szybko reagować na zmieniające się okoliczności.  Głównym celem tego programu jest to, aby dać robotom prawo do reagowania na inne poruszające się obiekty w dynamicznym środowisku.  Po prostu roboty będą w stanie wykryć wiele obiektów i zdarzeń i reagować na nie wspólnie, albo oddzielnie.  Do takich zadań, dzięki pracy w roju, nie zawsze potrzebna jest potężna sztuczna inteligencja.

Naukowcy mają się skupiać na małych tanich robotach i jest to kierunek rozwoju, który armia USA uważa za najbardziej obiecujący.  Rzeczywiście, nawet najbardziej proste roje autonomicznych robotów mogą wykonać dość szeroki zakres zadań bojowych, takich jak znalezienie celu, jego śledzenie i przeprowadzenie docelowego ataku.  Tworzenie rojów robotów jest bardziej opłacalne niż potężnej uniwersalnej maszyny do zabijania.