Deutsche Welle informuje, że produkcja w jedynej w Europie fabryce Tesli niedaleko Berlina została wstrzymana dziś rano z powodu przerwy w dostawie prądu, a personel ewakuowano na około godzinę przed rozpoczęciem dziennej zmiany. Przedstawiciele miejscowej policji przekazali, że podejrzewają podpalenie przez nieznanych sprawców jednego ze wsporników linii energetycznej. Wcześniej informowano, że w podstacji doszło do podpalenia transformatora, jednak nie zostało to potwierdzone.

Osobno kanał telewizyjny ARD Tagesschau, powołując się na własne źródła, podał, że Tesla nie spodziewa się szybkiego wznowienia pracy.

Minister spraw wewnętrznych Brandenburgii Michael Stübgen powiedział, że doszło do „podstępnego ataku” na infrastrukturę elektroenergetyczną. Urzędnik podkreślił, że tysiące ludzi znalazło się w niebezpieczeństwie. Podpalenie słupa linii energetycznej doprowadziło do przerwy w dostawie prądu w gminach w powiecie Odra-Sprewa w Brandenburgii oraz w pobliskim zakładzie producenta pojazdów elektrycznych Tesla. Wcześniej mówiono także, że w dwóch obszarach Berlina nie ma prądu.

Za incydent wzięła na siebie odpowiedzialność Grupa Volcano, uznawana za lewicowe ugrupowanie ekstremistyczne. „Dzisiaj sabotowaliśmy Teslę” – niemieckie agencje informacyjne cytują fragmenty oświadczenia grupy. Już w 2021 roku ugrupowanie to było podejrzane o podpalenie elementu infrastruktury energetycznej na placu budowy fabryki pod Berlinem.

Incydent może mieć związek z protestami działaczy na rzecz ochrony środowiska, którzy w zeszłym tygodniu obozowali w lesie obok elektrowni pod hasłem „Stop Tesli”. Protestują przeciwko zwiększaniu produkcji, w związku z czym będą wycinane drzewa, ale ci konkretni działacze potępili palenie słupów linii energetycznych i oświadczyli, że są niewinni. Policja stara się zrozumieć sytuację.