2 sierpnia, w samym środku nocy, mieszkańcy wschodnich Stanów Zjednoczonych zostali obudzeni przez gwałtowne burze dźwiękowe. Te niewiarygodne zjawisko wywołało wstrząsy na tyle mocne, że budynki drżały, a przerażeni mieszkańcy zastanawiali się, co mogło je spowodować. Odpowiedź przyszła z nieba w postaci jasno świecącej kuli ognia, która została rozerwana nad ich głowami.

Jeden ze świadków, astronom-amator Bill Stewart z Wirginii Zachodniej, przebywał w swoim obserwatorium na dachu i zdołał przypadkowo zarejestrować to zdarzenie. Opisuje je jako dwukrotne trzaski, po których kula ognia rozpadła się na trzy oddzielne fragmenty. Jeden z nich pozostał widoczny, zanim zniknął pod horyzontem.

American Meteor Society, organizacja zajmująca się badaniem meteorów, zebrała ponad 65 relacji naocznych świadków z 9 stanów USA. Opisy różnią się, ale wiele z nich podkreśla, że zjawisko było tak jasne jak błyskawica i wywołało drżenie domów.

NASA podjęła się analizy zdarzenia i ustaliła, że obiekt, który eksplodował nad wschodnimi Stanami Zjednoczonymi, był fragmentem komety ważącym około 40 kg i mierzącym około metra średnicy. Wprowadzenie do atmosfery ziemskiej nastąpiło 90 km nad Krypton w stanie Kentucky, a meteoryt poruszał się z prędkością 96 000 km na godzinę. Obiekt przebył 104 km przez atmosferę, zanim eksplodował nad Wirginią, wydobywając energię równą 2 tonom TNT. W najjaśniejszym momencie kula ognia była około 5 razy jaśniejsza niż pełnia księżyca.

Nie wiadomo, z jakiej komety pochodził ten fragment. Jest to kolejne przypomnienie, że kosmos jest pełen niezwykłych i czasem niepokojących zjawisk. Ta niespodziewana eksplozja meteorytu jest potężnym świadectwem tego, że kosmos pozostaje tajemnicą, pełną niewiadomych, które mogą w każdej chwili zaskoczyć nawet najbardziej doświadczonych obserwatorów.