W obrębie Mikronezji wykryto kolejną trwającą erupcję wulkaniczną. Tym razem odpowiada za nią podmorski wulkan znajdujący się na północy archipelagu Marianów. Tamtejsze sejsmografy wskazują na sporą aktywność sejsmiczną.

Specjaliści są zdania, że sygnały te z prawie stuprocentową pewnością wskazują na trwającą podmorską erupcję. Poza tym odgłosy podwodnej erupcji dotarły też do nurków z NOAA prowadzących badania na okolicznych rafach koralowych. Ponieważ erupcja zaczęła się gdy byli pod wodą błędnie założyli, że coś stało się z ich statkiem Hi‘ialakai. Dopiero potem ustalono co spowodowało wybuch. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

Załoga statku NOAA donosi również o pojawieniu się w pobliżu wyspy Farallon de Pajaros wielu pływających fragmentów zanieczyszczeń o kolorystyce typowej dla związków siarki i tak zwanej emulsji wulkanicznej. Niestety dalsza eksploracja miejsca erupcji nie była możliwa z powodu nadciągającego e ten region tajfunu.

NOAA planuje powrócić w to miejsce na dalsze badania, po skoordynowaniu wyprawy z naukowcami z USGS śledzącymi światową aktywność sejsmiczną. Najprawdopodobniej za erupcję odpowiada grzbiet morski Ahyi znajdujący się 20 km na południowy-wschód od Farallon de Pajaros.

Mariany, albo Wyspy Mariańskie to klasyczny archipelag wulkaniczny podobny do Aleutów znanych z okolicy Alaski. Wulkany znajdujące się na Marianach są bardzo spektakularne, czego dowodem jest na przykład erupcja grzbietu Południowy Sarigan, która spowodowała, że nad powierzchnię Pacyfiku wzniósł się słup pyłu o wysokości 12 kilometrów.