Rosnące temperatury powierzchni oceanów to znak ostrzegawczy dla przyszłości planety

Kategorie: 

Źródło: Pixabay.com

Temperatura powierzchni oceanów osiągnęła nowy rekordowy poziom, a naukowcy biją na alarm o możliwych konsekwencjach. Według usługi modelowania klimatu Copernicus, globalna średnia dzienna temperatura powierzchni (SST) przekroczyła poprzedni rekord ustanowiony w 2016 r., osiągając upalne 20,96°C. Wydarzenie to wzbudziło obawy naukowców co do przyszłej trajektorii zmian temperatury oceanów.

 

Dlaczego rosnące temperatury w oceanach stanowią takie zagrożenie? Oprócz teorii, że odpowiada za to spalanie paliw kopalnych, są też inne teorie i inne czynniki, które wpływają na te zmiany. Wielu ekspertów skupia się obecnie na zjawisku El Niño jako jednym z kluczowych czynników wpływających na wzrost temperatury powierzchni oceanów.Jest to szczególnie niepokojące, ponieważ temperatury oceanów zwykle osiągają szczyt w marcu, co sugeruje, że obecny rekord może zostać ponownie pobity.

 

El Niño, który występuje średnio co kilka lat, to zjawisko charakteryzujące się niezwykle ciepłymi wodami w środkowej i wschodniej części tropikalnego Pacyfiku. W ciągu ostatnich kilku dekad zauważono, że El Niño wpływa na globalny klimat w sposób znacznie bardziej złożony niż wcześniej zakładano. Oznacza to, że nie tylko przyczynia się do ocieplenia oceanów, ale może również wpływać na wzorce opadów, powodując susze w niektórych obszarach i powodzie w innych.

 

Innym czynnikiem, który mógł wpłynąć na zmiany w temperaturze oceanów, jest niedawny wybuch wulkanu na Tonga. Kiedy wulkan wybucha pod wodą lub w pobliżu powierzchni oceanu, emituje do atmosfery ogromne ilości popiołu, siarki i pary wodnej. Te cząstki mogą blokować promienie słoneczne, co prowadzi do chwilowego ochłodzenia powierzchni oceanu. Jednak zjawisko to jest krótkotrwałe, a po pewnym czasie ocean zaczyna się ponownie ocieplać, co może prowadzić do dalszego wzrostu temperatur. Za to para wodna to najpowszechniej występujący na Ziemi gaz cieplarniany i ogromne jej ilości, które znalazły się w stratosferze, z pewnością ociepliły znacząco klimat, co jest nadal przypisywane działalności człowieka przez usłużnych naukowców.

 

Dodatkowo, wybuch wulkanu może wpłynąć na wzorce oceanicznych prądów, które odgrywają kluczową rolę w dystrybucji ciepła na całym świecie. Zakłócenia w tych wzorcach mogą prowadzić do lokalnych zmian temperatury, które mają wpływ na globalne temperatury oceanów.

 

Nie można jednak zapominać, że oceany są niezwykle odpornym ekosystemem, który od wieków radził sobie z różnego rodzaju wyzwaniami. Jednak obecny poziom interwencji ludzkiej i tempo zmian są bezprecedensowe. Wpływ El Niño i wybuchu wulkanu na Tonga to tylko fragment układanki skomplikowanych interakcji między klimatem a oceanami.

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
Opublikował: admin
Portret użytkownika admin

Redaktor naczelny i założyciel portalu zmianynaziemi.pl a także innemedium.pl oraz wielu innych. Specjalizuje się w tematyce naukowej ze szczególnym uwzględnieniem zagrożeń dla świata. Zwolennik libertarianizmu co często wprost wynika z jego felietonów na tematy bieżące. Admina można również czytać na Twitterze   @lecterro


Komentarze

Portret użytkownika Endymion

Ciekawa konkluzja, a ja

Ciekawa konkluzja, a ja dzięki Tobie zacząłem się zastanawiać, po co te reaktory chłodzić zamiast odprowadzać ciepło? Silnik na parę pobrałby ciepło z elektrowni i zasilił kilmatyzację w biurach.

Nie jestem fizykiem, ale z tego co wiem, to ciepło jest energią i to należy zagospodarować w obiegu zamkniętym.

DIVI LESCHI GENUS AMO 

Portret użytkownika wiktor wektor

Nie trzeba być fizykiem żeby

Nie trzeba być fizykiem żeby rozumieć, że aby wytworzyć parę pod dużym ciśnieniem, wodę trzeba podgrzać do kilkuset stopni celsjusza wytwarzając przy tym kilkanaście do kilkudziesięciu atm. ciśnienia i takim wrzątkiem chciałbyś "chłodzić reaktory" ? Poza tym reaktorów się nie chłodzi bo... one same są rodzajem "pieca" w maszynie parowej gdzie turbiny zasilane wspomnianą parą napędzają generatory prądu - tak działa elektrownia cieplna. To co nazywasz "chłodzeniem" to skraplanie pary powrotnej z turbin, by tak uzyskaną wodę destylowaną skierować spowrotem do wymiennika ciepła w reaktorze atomowym. Bo każdy reaktor posiada dwa obiegi wody: pierwotny (skażony) i wtórny (czysty) z którego powstaje para wodna do napędu turbin. Elektrownia atomowa w zasadzie niczym się nie różni od węglowej z tą różnicą, że zamiast paleniska jest reaktor. Skraplanie pary powrotnej odbywa się w tzw. chłodniach kominowych, gdzie woda np. z rzeki chłodzi rury z parą - skraplając ją - a sama odbierając to ciepło częściowo wyparowuje co widać w postaci "chmur" z takich "kominów" chłodniczych, reszta jest zwracana do np. rzeki by pobrać nową chłodną z tym że przed zrzutem gorącej wody, wlewana jest ona do zbiorników (stawów) gdzie stygnie do temperatury < 35*C. I nie musiałbym tego tłumaczyć gdybyś się wysilił by samemu to gdzieś przeczytać.

Jedyny układ który "pobiera ciepło" to wymuszony obieg parowania stosowany w chłodnictwie czyli krótko mówiąc pompa ciepła. Na przyszły raz zastanów się najpierw czy wiesz o czym mówisz ?

Ps. A następni bezmyślni bez zastanowienia dają ci plusy.. 

Skomentuj