Styczeń 2024

Ostatnia aktywność słoneczna pozostaje na wysokim poziomie

W dniu 29 stycznia 2024 roku, region aktywny oznaczony numerem 3559 na Słońcu stał się źródłem umiarkowanie silnego rozbłysku słonecznego klasy M6.7. Wydarzenie to miało miejsce o godzinie 04:38 UTC, jednak jego początek zanotowano już o 03:54 UTC.

 

Tego typu rozbłyski słoneczne są znane z ich zdolności do wytwarzania znacznych ilości promieniowania słonecznego, co może wpływać na różne aspekty środowiska kosmicznego wokół Ziemi.

 

Rozbłysk ten, mimo swojej siły, nie był związany z bezpośrednio skierowanym w stronę Ziemi rozbłyskiem koronalnym (CME), co oznacza, że jego wpływ na naszą planetę był prawdopodobnie ograniczony. Mimo to, zdarzenia takie jak ten rozbłysk są ściśle monitorowane przez społeczność naukową i entuzjastów kosmosu, ponieważ mogą mieć znaczący wpływ na działanie satelitów, systemów komunikacyjnych oraz innych technologii zależnych od warunków w przestrzeni kosmicznej.

 

W kontekście badań słonecznych, regiony takie jak AR 3559 są nieustannie obserwowane, aby lepiej zrozumieć dynamikę Słońca oraz sposób, w jaki jego aktywność wpływa na naszą planetę. Tego typu badania są kluczowe dla przewidywania przyszłych zdarzeń słonecznych i minimalizowania ich potencjalnego wpływu na technologię i życie codzienne na Ziemi.

 


Asteroida 2024 BX1 odkryta chwilę przed zderzeniem z Ziemią to dzwonek alarmowy dla naszej cywilizacji

20 stycznia 2024 roku świat wstrzymał oddech, gdy astronom Cristian Sarnecki dokonał rewolucyjnego odkrycia. Korzystając z 60-centymetrowego teleskopu Schmidta znajdującego się na stacji górskiej Piskestetö na Węgrzech, Sarnecki odkrył asteroidę znajdującą się na kursie kolizyjnym z Ziemią. Asteroida, nazwana 2024 BX1, była dopiero ósmą dostrzeżoną przed zderzeniem i trzecią odkrytą przez samego Sarneckiego.

 

W tę pamiętną sobotę o godzinie 22:48 czasu środkowoeuropejskiego Sarnetsky wysłał swoje pierwsze dane dotyczące trajektorii asteroidy do Minor Planet Center. Jednak na podstawie zaledwie trzech obserwacji nie można było określić, czy zderzenie jest nieuchronne. Niezrażony Sarnetsky kontynuował monitorowanie asteroidy i kilka minut później przekazał cztery kolejne obserwacje, które nie pozostawiały żadnych wątpliwości – asteroida była na kursie kolizyjnym z Ziemią.

 

Automatyczne systemy monitorowania kolizji, takie jak Meerkat należący do ESA, szybko wkroczyły do ​​akcji po otrzymaniu nowych danych. Astronomowie i eksperci od planetoid na całym świecie otrzymali alarm. Wkrótce do obserwacji Sarnetsky'ego dołączyli inni Europejczycy: kilkanaście obserwatoriów zwróciło uwagę na zbliżający się obiekt. Wspólny wysiłek pokazał, że asteroida o wielkości około metra uderzy w Ziemię w niecałe dwie godziny, zaledwie 50 km na zachód od Berlina w Niemczech.

 

Asteroidy tej wielkości nie stwarzają szczególnego zagrożenia i spadają na Ziemię średnio raz na dwa tygodnie. Jednak większość z nich pozostaje niezauważona. Chociaż te małe asteroidy są minimalnie niebezpieczne, dostarczają cennych wskazówek na temat składu asteroid i pomagają naukowcom zrozumieć ich liczebność. Badając kule ognia, które wytwarzają, wchodząc w ziemską atmosferę, naukowcy mogą określić ich skład, jeśli uda się je uchwycić kamerą.

 

O ile małe asteroidy są stosunkowo powszechne, o tyle duże asteroidy o średnicy kilku kilometrów są łatwiejsze do wykrycia i znacznie mniej powszechne. Zdaniem ekspertów zdecydowana większość planetoid bliskich Ziemi, które mogą powodować katastrofalne zniszczenia, została już zidentyfikowana. Naukowcy sugerują, że w ciągu najbliższego stulecia nie będzie już żadnych dużych asteroid zdolnych zderzyć się z Ziemią.


Grypa o właściwościach wirusa HIV? Jaka będzie „choroba X”, na którą przygotowuje nas WHO?

W świecie naukowym pojawiają się coraz częstsze dyskusje na temat tzw. „choroby X”, hipotetycznej pandemii przyszłości, na którą przygotowuje się Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Szef WHO, Tedros Ghebreyesus, podczas Forum w Davos, zwrócił uwagę na konieczność przygotowania na możliwość pojawienia się takiej choroby. Według ekspertów największym zagrożeniem może być wirus, którego obecnie nie traktujemy jako poważnego zagrożenia.

 

Najnowsze badania i prognozy sugerują, że przyszła pandemia może być wynikiem działalności wirusa, który nie został jeszcze zidentyfikowany lub jest znany, ale nie uważany za zagrożenie. Według specjalistów, potencjalnym kandydatem jest wirus o długim okresie inkubacji, działający podobnie do wirusa HIV, który pozostaje niewykrywalny przez długi czas, jednocześnie będąc śmiertelnym.

 

Eksperci są zgodni, że wirus przyszłej pandemii musi posiadać kilka kluczowych cech. Przede wszystkim powinien być przenoszony drogą powietrzną, co znacznie ułatwia jego rozprzestrzenianie się. Po drugie, musi charakteryzować się długim okresem bezobjawowym, podczas którego osoba zarażona nieświadomie przenosi wirusa na innych. Taki mechanizm działania zwiększyłby jego zdolność do rozprzestrzeniania się na dużą skalę przed wykryciem i podjęciem działań zapobiegawczych.

 

Wśród potencjalnych kandydatów na „chorobę X” wymienia się również ptasią grypę. Jednak ze względu na wysoką śmiertelność i trudności w przenoszeniu się między ludźmi, jest to mniej prawdopodobne. Z drugiej strony, wirusy, które obecnie nie stanowią poważnego zagrożenia dla ludzkości, mogą zostać zmodyfikowane w laboratoriach i stać się przyczyną przyszłej pandemii.

 

Jedną z kluczowych kwestii jest również rozwój bioinformatyki i inżynierii genetycznej, które mogą przyspieszyć ewolucję wirusów w pożądanym kierunku. Takie działania mogłyby doprowadzić do stworzenia patogenu, który jest całkowicie nowy dla ludzkiego układu odpornościowego i wymknąć się spod kontroli, rozpoczynając globalną pandemię.

 

Znaczenie tego zagadnienia podkreśla również fakt, że wiele laboratoriów na całym świecie ma zdolności do przeprowadzania badań nad takimi patogenami. Możemy mieć tylko nadzieję, że nikt takich prac nie zleciał, chociaż podejrzane debatowanie na ten temat może wskazywać, że kolejna pandemia jest już gotowa i czekamy tylko na jej rozpoczęcie w stosownym terminie.

 

 

 


Egzoszkielet ExoM Up-Armoured to rewolucyjna ochrona dla żołnierzy i policji

Na polu walki i w operacjach policyjnych, noszenie ciężkiego sprzętu, w tym kamizelek balistycznych, jest jednym z kluczowych wyzwań. Dzięki innowacyjnym rozwiązaniom technologicznym, jakim jest egzoszkielet ExoM Up-Armoured, opracowany przez niemiecką firmę Mehler Protection, kanadyjską firmę biomechaniki Mawashi Science & Technology oraz francuską policję taktyczną GIGN, obecnie możliwa jest znaczna poprawa warunków pracy naszych obrońców.

 

Egzoszkielet ExoM to zaawansowane urządzenie, które łączy ochronę balistyczną z przenoszeniem obciążenia. Wyposażony jest w panele pancerne zgodne z europejską normą VPAM 8, które zapewniają ochronę przed trafieniami z broni takiej jak AK-47, wystrzelonymi z odległości około 10 metrów. Kluczową cechą ExoM jest tytanowa rama, która potrafi przenieść do 70% całkowitego obciążenia z ramion użytkownika na podłoże, znacznie zmniejszając obciążenie i stres związany z noszeniem ciężkiego sprzętu.

 

Elastyczny kręgosłup, przesuwany pas biodrowy oraz stawy biodrowe, kolanowe i skokowe ExoM zapewniają utrzymanie do 99% normalnego zakresu ruchu użytkownika. Dzięki temu egzoszkieletowi, operatorzy taktyczni mogą poruszać się szybko i efektywnie, nie tracąc przy tym swojej zręczności. Co więcej, egzoszkielet ExoM jest pasywnym egzoszkieletem, co oznacza, że nie wymaga zewnętrznych źródeł zasilania ani akumulatorów, co jest kluczowe w dłuższych misjach lub w odległych lokalizacjach.

 

Kolaboracja Mehler Protection z Mawashi Science & Technology oraz GIGN zaowocowała stworzeniem produktu, który ustanawia nowe standardy w zakresie zarządzania wagą i ochrony balistycznej. ExoM jest produktem na miarę obecnych i przyszłych potrzeb wojskowych i policyjnych, oferującym niezrównaną praktyczność i niezawodność.

 

Egzoszkielet ExoM uosabia zaangażowanie w innowacyjność i doskonałość, oferując nowoczesne rozwiązanie dla zawodowych użytkowników militarnej i policyjnej technologii. Jego wprowadzenie na rynek może zrewolucjonizować warunki pracy żołnierzy i funkcjonariuszy policji, zapewniając im lepszą ochronę i wsparcie na polu bitwy i podczas operacji taktycznych.


Rysy twarzy a status społeczny - czy bogaczy i biedaków widać na pierwszy rzut oka?

Naukowcy z Uniwersytetu w Glasgow odkryli, że osoby o wąskich, przyjaznych twarzach są uważane za bogatsze niż osoby o szerszych rysach.

 

Wieloletnie badania pokazują, że ludzie z wyższym statusem społecznym często wykazują pewne charakterystyczne cechy w swoich rysach twarzy. Jednak ważne jest pamiętać, że nie są to reguły dotyczące wszystkich osób bogatych - jest to jedynie ogólny wzorzec, który można zaobserwować w części populacji.

 

Jedną z cech często spotykanych u osób bogatych są symetryczne rysy twarzy. Włosy, oczy, nos i usta są zazwyczaj równomiernie rozmieszczone po obu stronach twarzy. Symetria jest wizualnie atrakcyjna i uważana za jedną z cech, które są pożądane w społeczeństwie.

 

Ludzie bogaci mają także często bardziej wypukłą strukturę twarzy. Wydatne kości policzkowe, podbródek i czoło są cechami, które często występują u osób bogatych. Te rysy mogą dodawać osobom prestiżu i wyglądu siły.

 

Innym aspektem, który można zaobserwować u osób z wyższym statusem społecznym, jest skóra o zdrowym i promiennym wyglądzie. Nawet bez używania kosmetyków, osoby bogate często mają jędrną i gładką skórę, co może być wynikiem ich zdrowszego stylu życia, zwiększonego dostępu do opieki medycznej i lepszych warunków mieszkaniowych.

 

Ważne jest jednak zrozumienie, że nie wszystkie te cechy są wyłącznie rezultatem dostatku finansowego. Często są one efektem połączenia wielu czynników, takich jak zdrowie, genetyka, styl życia i troska o siebie. Warto również wiedzieć, że wiele z tych cech można osiągnąć poprzez odpowiednie pielęgnowanie i dbanie o siebie, niezależnie od statusu materialnego.

 

Przechodząc teraz do analizy rys twarzy ludzi biednych, można zauważyć pewne różnice w porównaniu z osobami bogatymi. Tutaj jednak również ważne jest zdanie sobie sprawy, że nie są to ogólne reguły, ale pewne wzorce, które można obserwować w niektórych przypadkach.

 

Jedną z cech, które często występują u osób biednych, jest mniej symetryczna struktura twarzy. Wynika to często z niedożywienia w okresie dzieciństwa, braku dostępu do odpowiedniej opieki medycznej i niezdrowych warunków życia. Te czynniki mogą wpływać na rozwój i wzrost kości twarzy w sposób niekorzystny.

 

Ludzie biedni mają również często bardziej wyraźne cechy charakterystyczne, takie jak zaokrąglony kształt twarzy czy zwiększona widoczność linii żuchwy. Ponadto, z powodu ograniczonego dostępu do higieny osobistej, mogą występować problemy zdrowotne, takie jak zęby w gorszym stanie.

 

Skóra osób biednych jest zazwyczaj mniej promienna i może być bardziej podatna na problemy, takie jak trądzik czy zaczerwienienia. Brak stosownych środków do pielęgnacji skóry i brak dostępu do odpowiedniej odżywki może wpływać na jej ogólny wygląd.

 

Należy podkreślić, że powyższe cechy rys twarzy nie są skategoryzowane wyłącznie dla osób bogatych i biednych. Są to jedynie pewne wzorce, które można zaobserwować. Nie zawsze można jednoznacznie stwierdzić status społeczny danej osoby na podstawie jej rysów twarzy. Istnieje wiele innych czynników, takich jak postawa, wygląd, język ciała i wyrażanie emocji, które również wpływają na odczytywanie statusu społecznego.

 

Obserwacja rys twarzy ludzi bogatych i biednych może dostarczyć pewnych wskazówek na temat ich statusu społecznego, ale nie jest to jedyny ani najważniejszy wskaźnik. Różnice w rysach twarzy wynikają z połączenia wielu czynników, takich jak genetyka, styl życia, opieka medyczna i warunki życia. Ponadto, te cechy nie są wyłączne dla jednej grupy społecznej i nie można na tej podstawie jednoznacznie wnioskować o statusie finansowym danej osoby.

 


Rolnicy w całej Europie protestują przeciwko szalonej unijnej polityce klimatycznej

Ostatnie tygodnie przyniosły falę protestów rolników w całej Europie, z Francją i Belgią na czele tego zjawiska. Protesty te, wywołane przez szereg problemów, od niesprawiedliwych warunków konkurencji po zaostrzenie przepisów środowiskowych. Szalony klimatyzm wyznawany w Unii Europejskiej wprowadza niepokój i niezadowolenie w społeczeństwie, a rolnicy wyrazili ten sprzeciw zyskując poważne poparcie społeczne do swoich protestów.

 

We Francji, rząd premiera Gabriela Attala został zmuszony do zmobilizowania 15 000 policjantów i żandarmów, aby stawić czoła zapowiadanemu "oblężeniu" Paryża przez rolników. Protesty, które są efektem rosnącego niezadowolenia z powodu niskich płac, skomplikowanych przepisów biurokratycznych i zaostrzających się regulacji środowiskowych, doprowadziły do blokad dróg i autostrad. Rolnicy domagają się zmiany w podejściu rządu do kwestii rolnictwa, w tym łagodzenia przepisów dotyczących ochrony środowiska i stosowania produktów chemicznych, których użycie jest zabronione we Francji, ale nadal dozwolone w innych krajach, takich jak Włochy.

 

W Belgii, farmerzy również podjęli akcję bezpośrednią, blokując kluczowe węzły drogowe ciągnikami. Belgijscy rolnicy, podobnie jak ich francuscy koledzy, wyrażają swoje niezadowolenie i frustrację spowodowaną obciążającymi regulacjami i spadającymi dochodami. Zapowiadają całkowi8te zablokowanie Brukseli. Protesty te odzwierciedlają rosnące napięcie w społecznościach rolniczych w całej Europie, które borykają się z podobnymi problemami.

 

Zjawisko to nie ogranicza się wyłącznie do Francji i Belgii. Również w innych krajach europejskich, takich jak Holandia i Niemcy, rolnicy wychodzą na ulice, protestując przeciwko zaostrzaniu przepisów środowiskowych, redukcji dopłat do paliwa i niesprawiedliwym warunkom rynkowym. Holenderscy rolnicy, odpowiedzialni za około połowę emisji azotu w kraju, protestowali przeciwko rządowym regulacjom mającym na celu ograniczenie tych emisji, które uznali za niesprawiedliwe i nieproporcjonalne.

Protesty rolników stały się zatem symbolem szerszego kryzysu w rolnictwie europejskim. Wymagają one od rządów i instytucji Unii Europejskiej znalezienia rozwiązania, które pozwoli na rozwój sektora rolnego w obliczu współczesnych wyzwań środowiskowych i gospodarczych. Z kolei, rolnicy domagają się bardziej sprawiedliwego traktowania i zrozumienia specyfiki ich pracy, a także wsparcia w formie dopłat i ulg podatkowych, które umożliwią im dalsze prowadzenie działalności rolniczej w normalny sposób.

 

Jak słusznie zauważają rolnicy bez nich będziemy nadzy, głodni i trzeźwi, bo bez produktów ich pracy wiele dóbr stanie się niedostępnych. Niestety trudno uwierzyć w to, że likwidacja rolnictwa w Unii Europejskiej to zjawisko, które nie zostało zaplanowane. UE nie bez powodu podpisuje umowy z Ameryką Południową i Ukrainą na improt produkcji rolnej. To sugeruje planowane zastąpienie produkcji lokalnej importem. Rolnicy powoli się orientują, że brali dopłaty tak jak górnicy w nierentownych kopalniach, a teraz nadchodzi czas likwidacji ich działalności tak jak nadszedł nieoczekiwanie kres górnictwa węgla kamiennego w Polsce, będącej węglowym Kuwejtem...

 


Żywność pochodzenia roślinnego zmniejsza ryzyko nawrotów raka piersi

Jak wynika z metaanalizy przeprowadzonej przez naukowców z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, izoflawony sojowe, stanowiące podgrupę związków sojowych, mogą zmniejszać ryzyko nawrotów raka piersi lub śmiertelność.

 

W badaniu, w ramach którego dokonano przeglądu 22 prac naukowych z całego świata, zbadano także wpływ spożycia soi, siemienia lnianego, warzyw krzyżowych (kapusty, kalafiora, brokułów) i zielonej herbaty na ryzyko raka piersi i ogólną śmiertelność.

 

Izoflawony sojowe, szczególnie w dawce 60 mg/dzień, mogą zmniejszyć ryzyko nawrotu raka piersi o 26%, szczególnie u osób, które przeżyły okres pomenopauzalny. Enterolakton pochodzący z lignanów zawartych w roślinach takich jak siemię lniane zmniejsza śmiertelność związaną z rakiem piersi o 28% i śmierć z jakiejkolwiek przyczyny o 31%, zwłaszcza u kobiet po menopauzie. Nie można określić skutecznej dawki lignanów ze względu na odmienny mikrobiom jelitowy wpływający na metabolizm.

 

Przegląd przyniósł pewne sugestywne wyniki. Spożywanie zielonej herbaty może zmniejszyć ryzyko nawrotu raka piersi o 44%, szczególnie jeśli pije się ją od trzech do pięciu filiżanek dziennie. Lignany spożywane przed rozpoznaniem raka piersi wykazały nieistotne, 34% zmniejszenie ryzyka śmiertelności z powodu nowotworu u kobiet po menopauzie, ale zwiększone ryzyko u kobiet przed menopauzą. Ta zależność hormonalna wymaga dalszych badań ze względu na potencjalną stronniczość badania.

 

Wpływ warzyw krzyżowych na raka piersi pozostaje niejasny ze względu na niskie średnie spożycie. Badania nad soją, lignanami, warzywami krzyżowymi i zieloną herbatą, zarówno przed, jak i po rozpoznaniu raka piersi, nie przynoszą jednoznacznych wyników. Badania zielonej herbaty i lignanów dotyczyły spożycia przed diagnozą, podczas gdy wyniki soi uwzględniały spożycie przed i po diagnozie.

 

Badania te skupiały się na kobietach, które otrzymały leczenie z powodu raka piersi. Pokarmy i składniki odżywcze nie są alternatywą dla leczenia. Potrzebne są dalsze badania, aby określić skuteczne dawki i czy rozpoczęcie leczenia po postawieniu diagnozy przynosi takie same korzyści, jak nawyk żywieniowy przez całe życie przed diagnozą. Jest to niezwykle ważne dla pacjentów poszukujących odpowiedzi.

 

Badanie podkreśla potencjalne korzyści stosowania naturalnych związków ekstrahowanych z soi i innych roślin w zmniejszaniu nawrotów raka piersi i poprawie przeżywalności. Jednakże dalsze badania mają kluczowe znaczenie w celu ustalenia optymalnych dawek i zrozumienia skuteczności tych związków podawanych po zdiagnozowaniu raka piersi.

 


Zdaniem klimatologów rosnąca liczba tajfunów to wynik globalnego ocieplenia

Badanie przeprowadzone przez naukowców z Japonii i opublikowane w czasopiśmie Geophysical Research Letters ujawnia, że zmiany klimatyczne i rosnąca temperatura wody morskiej mają znaczący wpływ na wzrost intensywności i częstotliwości tajfunów. Wyniki badań podkreślają, że tajfuny o różnych rozmiarach są różnie dotknięte przez globalne ocieplenie.

 

W szczególności, mniejsze i szybko poruszające się tajfuny wydają się być bardziej podatne na wzrost intensywności spowodowany wyższą temperaturą powierzchni morza (SST). Naukowcy wykorzystali prosty parametr, zwany bezwymiarową prędkością burzy (S0), aby odróżnić burze, które prawdopodobnie nasilą się w wyniku globalnego ocieplenia, od tych, które wydają się być odporne na te efekty.

 

Inne badania potwierdzają, że tajfuny i inne cyklony tropikalne stają się silniejsze na Pacyfiku z powodu wzrostu temperatury oceanu. Analiza danych historycznych wykazała, że niemal 65% tajfunów osiąga obecnie kategorię 3 lub wyższą w skali Saffira-Simpsona, w porównaniu z około 45% w poprzednich dekadach. Badanie to wskazuje na wzrost intensywności tajfunów od lat 70. XX wieku, co naukowcy przypisują wzrostowi temperatury powierzchni oceanu. Zauważono, że intensyfikacja tych sztormów jest kontrolowana przez kilka czynników, w tym przez wzrost temperatury powierzchni morza.

 

Z kolei badania przeprowadzone w Korei Południowej pokazują, że frekwencja i intensywność tajfunów wpływających na Półwysep Koreański, szczególnie tych, które występują w okresie jesiennym, również rosną. Badanie tajfunów od 1954 do 2019 roku za pomocą analizy statystycznej i modelowania numerycznego wykazało, że pięć z ośmiu tajfunów październikowych, które wpłynęły na półwysep, miało miejsce w latach 2011–2019.

 

Badania wskazują, że globalne ocieplenie wpływa na wzrost intensywności i częstotliwości tajfunów, co stanowi poważne zagrożenie dla regionów narażonych na te ekstremalne zjawiska pogodowe. Wzrost temperatury oceanów jest kluczowym czynnikiem wpływającym na te zmiany, co podkreśla znaczenie badań nad klimatem i potrzebę opracowania skutecznych strategii adaptacyjnych i łagodzących.


Kontrowersja wokół filmu Komisji Europejskiej dotyczącego Auschwitz. Czy Niemcy przerzucają winę za Holokaust na Polaków?

Ostatnio Komisja Europejska znalazła się w ogniu krytyki w związku z filmem opublikowanym w mediach społecznościowych z okazji Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Film zawierał wzmiankę o Auschwitz, określając je jako "obóz w Polsce". Wzbudziło to sprzeciw w Polsce, gdzie podkreślano, że Auschwitz było niemieckim nazistowskim obozem zagłady, założonym na okupowanym terytorium Polski przez Niemców w czasie II Wojny Światowej.

 

Kontrowersja wokół filmu wynikła z pominięcia kluczowego kontekstu historycznego i obaw o potencjalne propagowanie błędnego przekonania, że to Polacy byli odpowiedzialni za Holokaust. Krytycy argumentowali, że wzmianka o Auschwitz bez odpowiedniego kontekstu historycznego może prowadzić do nieporozumień i fałszywych oskarżeń wobec Polski i Polaków.

 

Zarówno Muzeum Auschwitz, jak i polski Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski zwrócili się z apelem o poprawienie informacji, podkreślając, że Auschwitz było niemieckim nazistowskim obozem zagłady zlokalizowanym na terenie okupowanej Polski. Reakcja Muzeum Auschwitz była jednoznaczna: obóz koncentracyjny i zagłady Auschwitz znajdował się na okupowanym terytorium Polski, które w październiku 1939 roku zostało bezpośrednio włączone do nazistowskich Niemiec.

 

W odpowiedzi na krytykę, prezydent Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen dokonała korekty w filmie, wskazując, że Auschwitz było niemieckim nazistowskim obozem zagłady. Ta późniejsza zmiana została pozytywnie przyjęta przez polskiego Marszałka Sejmu, który podkreślił, że Auschwitz było niemieckim nazistowskim obozem koncentracyjnym założonym na obszarach okupowanych przez Niemcy w 1939 roku.

 

Kontrowersja ta wywołała dyskusję na temat odpowiedzialności historycznej i sposobu przedstawiania faktów historycznych. Sprawa ta rzuca światło na ciągłą potrzebę edukacji i świadomości historycznej, aby zapobiec nieporozumieniom i niewłaściwym przypisaniom odpowiedzialności za zbrodnie wojenne, szczególnie w kontekście Holokaustu.

 


Miękkie lądowanie na Księżycu wydaje się być zmorą misji komercyjnych

Intuitive Machines przygotowuje się do rozwiania tego mitu. Ostatnie niepowodzenia nie powstrzymują firmy Intuitive Machines, która ma na celu stać się pionierem prywatnego przemysłu kosmicznego w dążeniu do miękkiego lądowania na Księżycu.

 

 

Naukowcy z niecierpliwością obserwują kolejną misję księżycową amerykańskiej firmy Intuitive Machines. W końcu miękkie lądowanie na Księżycu jest obecnie nieosiągalne w przypadku misji komercyjnych. Tylko pięciu uczestnikom, tj. USA, ZSRR, Chiny, Indie i Izrael, udało się uzyskać kontrolowane miękkie lądowanie na naszym naturalnym satelicie.

 

W ubiegłym roku japońska firma Ispace chciała zostać pierwszą prywatną firmą, która powtórzy ten wyczyn. Jednak ich próba nie powiodła się, gdy pojazd lądujący Hakuto-R Series 1 stracił kontrolę pod koniec lotu i rozbił się na powierzchni Księżyca. Miękkie lądowanie na Księżycu wydaje się być zmorą misji komercyjnych. Intuitive Machines przygotowuje się do rozwiania tego mitu.

 

Następnie Astrobotic z siedzibą w Pittsburghu podjął próbę. Udało im się wystrzelić pojazd Peregrine na rakiecie ULA z Kennedy Space Center na Florydzie. Jednak po kilku godzinach lotu zespół otrzymał alarmującą wiadomość o krytycznym wycieku paliwa, który uniemożliwił osiągnięcie celu. W zeszłym tygodniu w atmosferze ziemskiej spłonęła sonda Peregrine.

 

Następna w kolejce jest firma Intuitive Machines z Houston z lądownikiem księżycowym Nova-C. W świetle nieudanych prób innych firm nie można zgadnąć, czy ich misja zakończy się sukcesem. To złożone zadanie, wymagające wielu szczegółów i doskonałego przygotowania. Inżynierowie Intuitive Machines włożyli jednak dużo pracy i są pewni, że uda im się bez problemu wylądować swoim urządzeniem na powierzchni Księżyca.

 

Powodzenie tej księżycowej misji będzie miało istotne implikacje dla przyszłych komercyjnych dostaw na Księżyc. Jeśli Astrobotic odniesie sukces, stanie się drugą firmą uczestniczącą w programie NASA CLPS Commercial Lunar Platform Program, w ramach którego międzynarodowe firmy otrzymują kontrakty na podejmowanie misji naukowych na Księżyc i testowanie nowych technologii przed pierwszą załogową misją Artemis zaplanowaną na 2026 rok.

 

Według NASA pomyślne lądowanie Nova-C będzie wspierać model CLPS w zakresie dostaw ładunków komercyjnych na powierzchnię Księżyca. To jednak nie koniec przygody Intuitive Machines. Ich sonda kosmiczna Nova-C zostanie wyposażona w różne instrumenty naukowe do badania pogody kosmicznej i dokonywania obserwacji wartościowych dla radioastronomii. Szczególny nacisk zostanie położony na rozwój precyzyjnych systemów lądowania, przekazywania i nawigacji dla przyszłych pojazdów autonomicznych.

 

Urządzenie do lądowania to sześciokątny cylinder o wysokości 4 metrów i szerokości 1,57 metra, wyposażony w sześć nóg podporowych. Po wystrzeleniu rakietą SpaceX Falcon 9 z Centrum Kosmicznego im. Kennedy'ego Nova-C uda się do krateru Malapert na biegunie południowym Księżyca. Całą nadzieję pokłada się w tym, że urządzeniu uda się pomyślnie wykonać miękkie lądowanie i wnieść wkład w historię ludzkości.

 


Apartament Bukowina - rodzinne wakacje

Szukasz najlepszego miejsca na rodzinny wypoczynek w górach? Zapraszamy na spokojny wypoczynek w jednym z najpiękniejszych regionów Polski jakim jest Podhale. W Bukowinie Tatrzańskiej możesz cieszyć się wspaniałym widokiem na Tatry i niezapomnianym wypoczynkiem. 

Bukowina Tatrzańska - najlepsze miejsce na rodzinny wypoczynek

Hotel NAT położony jest w samym centrum Bukowiny Tatrzańskiej. Co oferuje? Posiada nowoczesne pokoje oraz apartamenty z pięknymi widokami. Apartamenty rodzinne z aneksem kuchennym i dwiema sypialniami (4-6 osób), oraz pojedyncze pokoje z tarasem i pięknym widokiem na panoramę Tatr. Nasze przestronne apartamenty w Bukowinie Tatrzańskiej stanowią doskonałą propozycję na wakacje dla całej rodziny. Apartamenty są w wysokim standardzie. To dobry wybór zarówno dla rodziny jak i grupy przyjaciół. W obiekcie jest restauracja. Dodatkowo w pełni wyposażonej kuchni do dyspozycji gości są kuchenka mikrofalowa. W pokojach jest w pełni wyposażony aneks kuchenny Nocleg w apartamentach na spełni państwa oczekiwania. Jesteśmy do państwa dyspozycji. Nieustannie dbamy i jak najwyższy standard pokoi. 

Na terenie ośrodka znajduje się plac zabaw, więc dzieci nie będą się nudzić. W każdym pokoju zapewniamy także bezprzewodowy dostęp do Internetu. Posiadamy własny parking. 

Co warto zobaczyć w Bukowinie Tatrzańskiej?

W pobliżu są liczne szlaki górskie, z których rozpościera się piękny widok. Bukowina Tatrzańska jest znana z drewnianych budowli, które powstały  w okresie międzywojennym. Blisko są również wyciągi narciarskie. Będąc w Bukowinie warto skorzystać z Termy Bukovina, gdzie można zrelaksować się w basenach termalnych z widokiem na góry. Warto wybrać się również na wędrówkę po Białym Dunajcu lub Rusinową Polanę. Nie zapomnij o kulinarnych przyjemnościach – spróbuj regionalnych serów i oscypków. Zimą czekają tu świetne stoki narciarskie. Bukowina Tatrzańska to idealne miejsce na aktywny wypoczynek w sercu Tatr!

Najlepsza lokalizacja - w pobliżu liczne restauracje

Obiekt położony jest w spokojnej okolicy, a jednocześnie w bliskiej odległości od wielu restauracji. 

Serdecznie zapraszamy. To super miejsce na wypoczynek o każdej porze roku. Przyjedź do nas i ciesz się wspaniałym widokiem gór. Apartamenty blisko centrum wsi to najlepszy wybór na górski wypoczynek. Rozgość się w jednym z naszych apartamentów w najpiękniejszej miejscowości na Podhalu. Z apartamentu tylko rzut beretem na najciekawsze trasy wycieczkowe, na których dobrze spędzą czas zarówno dorośli jak i dzieci. Apartament w Bukowinie to najlepsze wakacje. 


Nadlatuje kometa 62P/Tsuchinshan. Kiedy i jak ją obserwować?

Kometa 62P/Tsuchinshan, będąca częścią rodziny Jowisza, zbliża się do Ziemi, oferując wyjątkową okazję obserwacyjną dla miłośników astronomii. Odkryta po raz pierwszy w 1965 roku w Obserwatorium Astronomicznym Zijinshan w Chinach, kometa ta okrąża Słońce co około 6,38 lat.

 

W tym roku, 25 grudnia 2023, 62P/Tsuchinshan osiągnęła swój punkt najbliższy Słońcu, co nadało jej miano "komety bożonarodzeniowej". Jednak to 29 stycznia 2024 roku będzie dniem, kiedy kometa znajdzie się najbliżej Ziemi, stając się najbardziej dostępną do obserwacji.

 

Podczas największego zbliżenia, 62P/Tsuchinshan powinna być widoczna z półkuli północnej za pomocą standardowej lornetki o aperturze 40-50 milimetrów. Przewidywana jasność komety pod koniec stycznia to około 9,5 magnitudo, co jest na granicy widoczności dla lornetek pozwalających obserwować obiekty o jasności 9 mag. Dla porównania, najjaśniejsze obiekty na niebie, takie jak Słońce czy Księżyc w pełni, mają jasność ujemną.

 

Jądro komety składa się z lodu, dwutlenku węgla, metanu oraz cząstek krzemianów i metali. Gdy zbliża się ona do Słońca, substancje te odparowują, tworząc tzw. komę, czyli pyłowo-gazową otoczkę, która czasami formuje charakterystyczny ogon komety.

 

To zbliżenie jest doskonałą okazją dla obserwatorów nieba, aby śledzić tę fascynującą podróż komety przez układ słoneczny. Dla amatorów astronomii, stanowi to rzadką szansę na bezpośrednie doświadczenie dynamiki naszego kosmicznego sąsiedztwa.

 


Tajemnicza struktura odkryta na dnie Pacyfiku

W głębinach Pacyfiku, niedaleko Wysp Salomona, kryje się fascynująca struktura geologiczna - Melanezyjski Płaskowyż Graniczny (MBP). Obejmujący ponad 200 tysięcy kilometrów kwadratowych, ten obszar jest niemal równie duży jak Wielka Brytania i pozostaje jedną z tajemniczych struktur na dnie oceanu.

 

 

Struktura MBP zaczęła kształtować się około 120 milionów lat temu, w erze mezozoicznej, czasach dinozaurów. Badania rock samples z tego regionu ujawniły, że formowanie się płaskowyżu następowało w czterech wyraźnych fazach, z których każda wniosła unikalne cechy do dzisiejszego krajobrazu.

 

Pierwsza faza miała miejsce około 120 milionów lat temu, kiedy to w wyniku wylewu basaltic lava, powstał tak zwany Robbie Ridge. Drugi etap rozpoczął się około 45 milionów lat temu, kiedy to powstał masyw górski, wynik działania hotspot Rurutu-Arago. Choć początkowo góra ta mogła sięgać powierzchni wody, erozja sprawiła, że nie przebiła się przez ocean.

 

Trzeci etap, rozpoczynający się około 13 milionów lat temu, wiąże się z ruchem masywu nad innym hotspot, co doprowadziło do powstania Wysp Samoa. Ostatnia, znana faza, miała miejsce około 3 miliony lat temu, kiedy to zjawika tektoniczne doprowadziły do kolejnych erupcji wulkanicznych, radykalnie zmieniając krajobraz morskiego dna.

 

Chociaż naukowcy od dawna byli świadomi istnienia MBP, dopiero niedawno udało się przeprowadzić szczegółowe badania tej struktury. W 2013 roku zespół badawczy zrealizował pięciotygodniową ekspedycję, zbierając próbki skał z głębokości 600 metrów poniżej powierzchni oceanu. Te próbki, analizowane w laboratorium, pozwoliły na głębsze zrozumienie historii i procesów kształtujących ten niezwykły płaskowyż.

 

 


Naukowcy proponują aby karmić wodorostami ludzi, którzy przeżyją wojnę nuklearną

W obliczu potencjalnych globalnych zagrożeń dla życia ludzkiego na Ziemi, takich jak katastrofalne wydarzenia blokujące dostęp do światła słonecznego, a w konsekwencji uniemożliwiające uprawę roślin, naukowcy usilnie poszukują rozwiązań, które mogą zapewnić przetrwanie i kontynuację istnienia naszego gatunku. Wśród wielu hipotez i koncepcji badanych przez specjalistów z różnych dziedzin, wyjątkowo interesujące wydają się te, które koncentrują się na możliwościach, jakie oferują wodorosty. Przełomowe wnioski na ten temat przedstawili ostatnio naukowcy z Uniwersytetu w Canterbury w Wielkiej Brytanii, których badania zostały opublikowane na łamach czasopisma naukowego Earth's Future.

 

Stoją przed nami wyzwania, które dotykają samego rdzenia naszego bytu – dostępu do pożywienia. Człowiek od zawsze uzależniony był od światła słonecznego, które jest esencjalne dla procesu fotosyntezy – fundamentalnego łańcucha pokarmowego nie tylko dla samego człowieka, ale i dla większości życia na naszej planecie. Jednakże, co by się stało, gdybyśmy zostali pozbawieni tego naturalnego źródła życia? Taki scenariusz nie jest tak odległy, jak mogłoby się wydawać. Ewentualna globalna wojna nuklearna jest jednym z tych apokaliptycznych zagrożeń, które mogłyby skutkować tzw. zimą nuklearną – zjawiskiem, w trakcie którego ogromne ilości pyłu i sadzy unoszących się w atmosferze zasłaniałyby słońce, prowadząc do drastycznych spadków temperatur na Ziemi oraz uniemożliwiały uprawy roślinne.

 

W odpowiedzi na te pesymistyczne prognozy, grupa badaczy z Uniwersytetu w Canterbury zaproponowała alternatywny scenariusz przetrwania, w którym kluczową rolę odegrają wodorosty. Ich zarówno wyjątkowa wydajność w przekształcaniu energii, jak i zdolność do wzrostu w warunkach ograniczonej ilości światła, mogą stać się fundamentem dla przyszłych systemów żywieniowych ludzkości. Wodorosty, które od dawna są integralną częścią diety w wielu kulturach, ze względu na swój skład odżywczy i wydajność produkcyjną, mogą zapewnić wysokowartościowe białko, tłuszcze oraz inne niezbędne składniki odżywcze.

 

Elementem, który wyróżnia wodorosty spośród innych form życia roślinnego, jest ich zdolność do wzrostu w różnych warunkach środowiskowych, włączając w to środowiska słodkowodne, słonawowodne oraz morskie. Ich uprawa nie wymaga użytkowania cennych zasobów ziemi uprawnej, która w scenariuszu zimy nuklearnej stałaby się bezużyteczna. Co więcej, wodorosty nie wymagają użyźniania ziemi nawozami, co również jest świetnym atutem, w przypadku masowego zakłócenia łańcucha dostaw i logistyki.

 

Naukowcy podkreślają, że kluczowe znaczenie ma fakt, iż plantacje wodorostów mogą być efektywnie zarządzane przy znacznie ograniczonej ilości światła słonecznego. Wodorosty wykazują zdolność do wzrostu w warunkach, które dla typowych roślin uprawnych byłyby śmiertelne. Dzięki swojej elastyczności i adaptacyjności, mogą one absorbować światło w szerszym zakresie spektrum, co ułatwia im przetrwanie przy niższych poziomach oświetlenia.

 

Oprócz tego, naukowcy zwracają uwagę na możliwości wykorzystania wodorostów jako źródła bioenergii. W trakcie rozkładu, biomasa wodorostowa może być przekształcona w gaz biogenny, który stanowi alternatywne źródło energii mogące być wykorzystane do ogrzewania, produkcji elektryczności czy nawet jako paliwo dla pojazdów. To otwiera nowe ścieżki dla zastosowania wodorostów jako strategicznej rezerwy energetycznej dla społeczeństw w obliczu globalnych wyzwań.

 

Dostrzegając te wszystkie zalety, nie można jednak zapomnieć o wyzwaniach technologicznych, jakie niesie ze sobą zakładanie i utrzymywanie plantacji wodorostowych w dużych skalach. Przyszłe badania wyniesione ze współpracy naukowców z różnych zakątków świata będą koncentrowały się na opracowaniu wydajnych, ekologicznych i skalowalnych metod uprawy, zbioru oraz przetwarzania wodorostów, aby uczynić je podstawą niezawodnego systemu żywnościowego w razie kryzysowych sytuacji.

 

Niezawodność i wszechstronność, jakie oferują wodorosty, budzą nadzieje na rozwiązania, które mogą stanowić bufor bezpieczeństwa w obliczu najgorszych scenariuszy dla naszej cywilizacji. Potencjał, jaki drzemie w wodorostach, to nie tylko zabezpieczenie przed skutkami katastrof ekologicznych, ale także szereg szans rozwojowych na czasie pokoju, zarówno w dziedzinie żywnościowej, jak i energetycznej.

 


Toksyczne stoki narciarskie - nowe zagrożenie dla zdrowia i środowiska

Stoki narciarskie na całym świecie są popularnym celem dla miłośników sportów zimowych. Doskonałe warunki, piękne krajobrazy i adrenalina płynąca w żyłach sprawiają, że miliony ludzi co roku udają się na góry, by cieszyć się jazdą na nartach lub desce snowboardowej. Niestety, nie wszyscy zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa, które może czaić się na tych malowniczych stokach.

 

Jest to problem, który nie jest szeroko znany, ale który powinien zaniepokoić zarówno ochronę środowiska, jak i wszystkich korzystających z tych obiektów rekreacyjnych. Otóż badania naukowe wykazują, że wiele stoków narciarskich na całym świecie jest skażonych toksycznymi substancjami chemicznymi, zwłaszcza „wiecznymi chemikaliami”.

 

Powszechnie znane jako PFAS (perfluoroalkilowe substancje chemiczne), „wieczne chemikalia” są grupą związków, które mają niezwykle długą żywotność w środowisku. Są odporne na rozkład biologiczny i niemalże niezniszczalne. Przede wszystkim są stosowane do produkcji różnych przedmiotów codziennego użytku, takich jak warstwy ochronne na ubraniach i opakowaniach żywności. Jednakże, stosuje się je również w przemyśle, w tym w produkcji narzędzi używanych na stokach narciarskich.

 

Właśnie z tych narzędzi pochodzi ta niebezpieczna skażenie. Zimowe narzędzia sportowe, takie jak woski, smary i inne preparaty stosowane do konserwacji sprzętu narciarskiego, często zawierają PFAS. Przez swoje właściwości wodoodporne i tłuste, substancje te sprawiają, że narzędzia są bardziej wydajne i skuteczne na stokach. Niestety, ich szkodliwe działanie na zdrowie i środowisko jest nieodparty.

 

PFAS są związane z wieloma poważnymi problemami zdrowotnymi, w tym z zaburzeniami hormonalnymi, problemami z układem odpornościowym, nowotworami i innymi chorobami. Wykazano również, że substancje te mają szkodliwy wpływ na środowisko, w tym na fauna i florę. Stoki narciarskie, będące często obszarami chronionymi, są łatwo dostępne dla tych substancji, które wnikają w glebę, wody gruntowe i powietrze.

 

Co więcej, te „wieczne chemikalia” mają tendencję do gromadzenia się w organizmach, zarówno roślin, jak i zwierząt. Oznacza to, że poziomy tych substancji mogą być znacznie wyższe w organizmach ludzkich i zwierzęcych znajdujących się na stokach narciarskich w porównaniu do pozostałej części otoczenia. Tym samym ryzyko narażenia na toksyczność PFAS staje się bardziej wyraźne dla osób, które regularnie spędzają czas na narciarstwie.

 

Co gorsza, wiele stoków narciarskich wciąż korzysta z tych toksycznych substancji, nawet pomimo dostępności ekologicznych i bezpiecznych alternatyw. Dlaczego tak się dzieje? Główną przyczyną jest stosunkowo wysoka cena materiałów zastępczych i niewielka świadomość społeczna na temat zagrożeń związanych z PFAS. Firmy, które zarządzają stokami narciarskimi, często wolą korzystać z tańszych i bardziej efektywnych chemikaliów, niezależnie od ich wpływu na zdrowie i środowisko.

 

Podjęcie działań w celu zmniejszenia i eliminacji stosowania PFAS na stokach narciarskich jest kluczowe dla ochrony zdrowia publicznego i środowiska. Firmy zarządzające tymi obiektami powinny aktywnie poszukiwać bezpiecznych i ekologicznych alternatyw dla tradycyjnych substancji chemicznych. Również rządy i organizacje ekologiczne powinny promować świadomość na temat zagrożeń związanych z PFAS i nakładać ograniczenia prawne na ich stosowanie.

 

Jest to niezbędne, aby chronić zarówno narciarzy, jak i lokalne ekosystemy. Bez odpowiednich środków ostrożności, można spodziewać się pogorszenia stanu zdrowia osób korzystających ze skażonych stoków narciarskich, a także degradacji środowiska. Dlatego zachęcamy wszystkich miłośników narciarstwa do wymagania od swoich narciarskich stacji, aby przestrzegały ścisłych standardów ekologicznych i zapewniały bezpieczne warunki dla ich odwiedzających.

 

Wielokrotne i nocne kontrole nadzoru, zakaz stosowania PFAS na stokach narciarskich bez odpowiednich certyfikatów i regularne analizy, to tylko kilka środków, które mogą zapewnić, że stoki narciarskie staną się bezpieczne i pozbawione toksycznych „wiecznych chemikaliów”. Należy pamiętać, że ochrona naszego zdrowia i środowiska zawsze powinna być priorytetem, niezależnie od ceny czy wygody.