W Szwecji testowano elektryczny prom wodolotowy , który dosłownie unosił się nad falami

Kategorie: 

Źródło: youtube.com

Szwedzka firma Candela ogłosiła testy przedprodukcyjnego prototypu pasażerskiego promu wodolotowego o napędzie elektrycznym. 30-miejscowy P-12 wystartował z prędkością 16 węzłów i przyspieszył do 30 węzłów. Prom elektryczny nie będzie kosztował więcej niż prom z silnikiem diesla, ale będzie tańszy w utrzymaniu i bardziej przyjazny dla środowiska w trakcie eksploatacji.

 

Prom P-12 w kadłubie typu katamaran ma długość 11,99 m i szerokość 4,5 m. Napędzany jest dwoma silnikami elektrycznymi. Wodoloty posiadają automatyczną regulację kąta, co zapewnia płynną jazdę. Pojemność baterii pokładowej wynosi 253 kWh, co daje zasięg 40 mil morskich (74 km). Prędkość eksploatacyjna promu wynosi 25 węzłów (46 km/h), a maksymalna – 30 węzłów (54 km/h).

 

Jednostka może być wykonana w różnych konfiguracjach. Wersja Shuttle posiada 30 miejsc siedzących, miejsce na rowery i wózki inwalidzkie. Wersja Business posiada mniejszą liczbę miejsc od 12 do 20 w kabinie klasy premium. Wreszcie wersja smakowa Voyager zakłada prywatne użytkowanie promu i odpowiednią dekorację.

 

Aby dostać się na molo, dostępna jest wysuwana rampa z regulowanym kątem nachylenia. Dlatego wysokość koi może się różnić. Zdaniem producenta, na terenach posiadających drogi wodne w obrębie miasta, podróżowanie transportem wodnym jest często szybsze i wygodniejsze niż samochodem.

 

Koszt seryjnego produktu w wersji Shuttle wyniesie 1,7 mln euro (1,85 mln dolarów). Prom z silnikiem Diesla tej klasy będzie kosztował mniej więcej tyle samo, ale jego eksploatacja będzie droższa, nie mówiąc już o zanieczyszczeniu środowiska emisjami spalin. Firma uważa, że promy P-12 na skrzydłach powietrznych to dobry sposób na przejście na ekologiczny transport wodny, umożliwiając zwiększenie skali przedsięwzięcia ze statków rzecznych na statki morskie, a następnie oceaniczne.

 

Po przetestowaniu przedprodukcyjnej wersji promu Candela rozpoczęła produkcję pierwszego modelu produkcyjnego i oczekuje, że ostatecznie zacznie on funkcjonować w rejonie Sztokholmu.

 

Ocena: 

2
Średnio: 2 (1 vote)
Opublikował: tallinn
Portret użytkownika tallinn

Legendarny redaktor portali zmianynaziemi.pl oraz innemedium.pl znany ze swojego niekonwencjonalnego podejścia do poszukiwania tematów kontrowersyjnych i tajemniczych. Dodatkowo jest on wydawcą portali estonczycy.pl oraz tylkoprzyroda.pl gdzie realizuje swoje pasje związane z eksploracją wiadomości ze świata zwierząt


Komentarze

Portret użytkownika Kratos

No i o... Napęd elektryczny..

No i o... Napęd elektryczny...
Są tylko 3 zasadnicze problemy z tym napędem.

1. Przechowywanie energii. Ani to trwałe (max 10 lat), ani to wygodne (charakterystyka prądowo-napęciowa ogniw oraz konieczność nieustannego utrzymywania energii+straty na podgrzewanie ogniw - tak, EV jak stoi to prąd marnuje w mrozie by baterii szlak nie trafił), ani dojechać gdzieś dalej (Wh/kg). Za to jakie to drogie!
2. Konstrukcja tegoż napędu - Można to było zaprojektować bezawaryjnym, jednak zmiany temperatur w przedziale -20stC do 70stC rozwalą lutowanie z powodu normy RoHS (i nie pytanie "czy?", tylko "kiedy?"), a chłodzenie napędu, jak sobie oglądałem jak ludzie to brutalnie rozbierają, to jest zaprojektowane tak, aby się sam silnik elektryczny zepsuł za circa 5-10 lat z powodu uszczelnień i chłodziwa. Też wcale nie tani. A zeżre go elektroliza jak gumki puszczą+jeszcze problem z wymianą chłodziwa dochodzi. A tak problemem by tylko łożyska mogły być - za pięknie by było.
3. Stałe połączenie z netem... Za przeproszeniem, ale jak zajmuję się automatyką i to jeszcze dla farmacji (i tym samym miewam kontakt z tymi, którzy modelują nam świat), tak samochód połączony z netem to jedno wielkie zagrożenie. Bezpośrednie i pośrednie zagrożenie. I to w szczególności dla wolności samostanowienia.
I wiecie co jest w tym najciekawsze? Decydenci świata to całkowicie zwykli ludzie, ale skrzywdzeni od maleńkości przez własne bogactwo - nie posiadają normalnych doświadczeń i z tego wynika skrzywienie psychiczne oraz odklejenie elit.
Nie wiedzą jak to jest zrobić sobie ładny płot, nie wiedzą jak to jest motorynką się bawić z kolegami, nie wiedzą jak to jest cieszyć się z drugiej osoby (tak, nawet to za pieniądze kupują - stąd ich związki... No cóż. Są patykiem po wodzie pisane), ani też jak to jest iść zwyczajnie na ryby i nic nie musieć.
Za to mają wdrukowane przeświadczenie od swojej wyższości i doskonałości, które implikują pogardę do tych co nie urodzili się po prostu bogaci. A ja na nich patrzę, pracuję dla nich, gadam z nimi i co widzę? Oni nic nie potrafią zrobić własnymi rękami, za to trzeba non-stop głaskać im ego. Są kompletnie zależni od otoczenia. Nawet nie potrafią obsługiwać sami swoich sprzętów, a o zaścieleniu własnego łóżka to nie wspomnę.
Te wszystkie bajki z dzieciństwa, gdzie jest jakiś boss co ciągle chce zawładnąć czymś tam i lizus, który ogarnia dosłownie wszystko za swojego księciunia, są ewidentnie wzorowane na elitach - elitach, które też się ocierają o środowiska kreatywne.

No ale do brzegu... Ogólnie moje zdanie o EV jest takie - samo w sobie nie jest całkiem kretyńskie, a nawet ma potencjał. Tylko należałoby nie ruszać spalinówek, a wypuszczać coś bardzo lekkiego w stylu 126p o mikruśnym zasięgu i tak samo taniego. Wszak i tak większość KM robimy praca<->dom.
Zużycie paliwa spadłoby bardzo znacznie, a tym samym te CO2 do którego się modlą...

Ale z tego co widzę, wcale nie chodzi o CO2 i nigdy nie chodziło o żadną ekologię. Widzicie ile kamer wiesza się teraz na skrzyżowaniach? Rekord, jaki naliczyłem, to 14 kamer na jednym skrzyżowaniu. Czy ich potrzebujemy? Od wielu lat nasze ulice są bezpieczne o każdej porze dnia i nocy. Więc mogę tylko spekulować po co one są, ale z pewnością nie dla nas one są. Wydaje mi się, że tu chodzi tylko o posłuszeństwo i nadzór celem maksymalizacji zysków. Po nic innego to.

Portret użytkownika Taki sobie

Tallin, w tekście wkradł się

Tallin, w tekście wkradł się błąd: "Aby dostać się na molo, dostępna jest wysuwana rampa z regulowanym kątem nachylenia. Dlatego wysokość >koi< może się różnić." nie chodzi o koję (łużko) na jachcie (promie), lecz o keję (keja), nabrzeże, pirs, molo, do którego można jacht czy prom przycumować i zejść po trapie (pomoście, rampie) na ląd. Myślę że przeoczyłeś podczas automatycznego tłumaczenia.

Pozdrawiam.

Portret użytkownika syriues

Wyzysk ciag dalszy. 

Wyzysk ciag dalszy. 

Przed 1900 rokiem byly takie rzecyz i wynalazki,ktore słońca nie ujrzały bo wojna i wojna jest wazniejsza.

Wyzysk jest tak wielki,te musimy za wszystko placic naszym wolnym czasem gdzie powinno sie go spędzić na cieszeniu sie soba nawzajem. 

Wolna energia to kosc niezgody dla srokofelerow i rotczajldow.zaraza umysłów ich dotyka nawet naszych przelozonych i kolegow ,brsci i sióstr. 

Jebane moznowladctwo trzeba utylizowac jak najszybciej,bo to jedyna droga do pelni zycia

Portret użytkownika BG-OG

Ile dzieci w Kongo zgnienie w

Ile dzieci w Kongo zgnienie w kopalniach , i ile wody zostanie zatrutej, żeby wyodbyć LIT  i KOBALT , do bateryjki tego zbawczego dla środowiska urządzenia.???? Baterii , której na dziś, po okresie eksploatacji nie ma nawet jak i gdzie zrecyclingować , nie wspominając że jest to nieopłacale ekologicznie i ekonomicznie.

 

Portret użytkownika wiktor wektor

zgnienie, wyodbyć ,

zgnienie, wyodbyć , nieopłacale , zrecyclingować

Gdzie się tak spieszysz, kto Cię goni że nie możesz sprawdzić pisowni ? Poza tym ci kongijczycy zarabiają pracując w tych kopalniach, nikt ich tam niewolniczo nie zatrudnia. Można mieć tylko pretensje do punktów skupu urobku, że tak mało im płacą.

Skomentuj