Listopad 2023

Drapieżne „superświnie” jedzące jelenie najechały z Kanady północne Stany Zjednoczone

Od lat osiemdziesiątych XX wieku, kiedy to dziki zostały sprowadzone z Europy do Kanady w celach hodowlanych, te zwierzęta przekształciły się w nieoczekiwany problem ekologiczny. Importowane z Eurazji, krzyżowane ze świniami domowymi, stworzyły nowy gatunek znanym jako „super świnie”. Te hybrydy, większe, bardziej odporne i lepiej przystosowane do zimnego klimatu, z czasem wymknęły się spod kontroli człowieka, tworząc nowe zagrożenie dla kanadyjskiej fauny i flory.

 

Niestety, wraz z upadkiem rynku mutantów hodowanych w gospodarstwach, wielu rolników zdecydowało się wypuścić niechciane już zwierzęta na wolność. Niektóre świnie uciekły, a inne zostały wypuszczone, co doprowadziło do ich niekontrolowanego rozprzestrzeniania się i dziczenia.

 

Populacja dzikich świń w Kanadzie gwałtownie wzrosła. Ich ciąża trwa zaledwie 114 dni, a każdy miot średnio liczy 4–12 prosiąt, z których samice mogą zajść w ciążę już w 6 miesiącu życia. Te zdziczałe świnie rozprzestrzeniły się po kanadyjskich prowincjach preriowych, zajmując obszar około 620 000 mil kwadratowych. Latem terytorium samca hybrydowej dzikiej świni może wynosić nawet 300 km kwadratowych.

 

Superświnie stały się drapieżnikami. Wiosną polują na gęsi i kaczątka, a także na dorosłe jelenie bieliki. Z czasem zaczęły atakować nawet większą zwierzynę, jak łosie. Ich dieta jest bardzo różnorodna – od ptaków, przez jelenie, po rośliny i uprawy, powodując znaczne szkody w rolnictwie.

 

Zdziczałe świnie stały się poważnym problemem w Kanadzie. Ich kontrola jest trudna, a wytępienie możliwe jedynie dzięki kompleksowemu planowi zarządzania. W Saskatchewan stanowią one już poważne zagrożenie dla rolnictwa i produkcji zwierzęcej, a ich szybko rozprzestrzeniające się terytorium pokazuje skalę kryzysu.

 

Oprócz zniszczeń w rolnictwie, dzikie świnie przenoszą również choroby, takie jak afrykański pomór świń. W tym roku hordy zmutowanych dzików dotarły już do Stanów Zjednoczonych, rozprzestrzeniając się między Kanadą a Dakotą Północną, a także z Manitoby do Minnesoty.

 

Władze musiałyby co roku zabijać co najmniej 65% populacji, aby zapobiec jej wzrostowi, jednak takie działania są kosztowne i trudne do zrealizowania. Dodatkowo, wysiłki w zakresie uboju mogą zachęcić świnie do przystosowania się i polowania w nocy, utrudniając ich kontrolę.

 

W USA populacja zdziczałych świń szacowana jest już na około 9 milionów osobników, powodując rocznie szkody w rolnictwie o wartości 2,5 miliarda dolarów. Te zwierzęta są w stanie zniszczyć 10 akrów kukurydzy w ciągu jednej nocy, a także emitują więcej gazów cieplarnianych niż 1 milion samochodów rocznie.

 

Rozwiązaniem jest agresywne działanie i wykorzystanie wszystkich dostępnych narzędzi do kontroli populacji tych inwazyjnych zwierząt. Jednakże, jak do tej pory, brak jest skutecznego i zintegrowanego planu działania, co stawia przed władzami i naukowcami ogromne wyzwanie.


Kosmiczny kanibal ze Słońca uderza w Ziemię - jaki będzie jego wpływ?

Niedawne potwierdzenie przez Narodową Administrację Oceanu i Atmosfery (NOAA), że 1 grudnia uderzy w naszą planetę „kanibalny koronalny wyrzut masy” (CME), wzbudziło zaniepokojenie i fascynację w świecie nauki. Kanibalne CME powstają, gdy szybki CME pochłania wolniejsze CME znajdujące się przed nim. Jeśli prognozy NOAA okażą się prawdziwe, a chmura plazmy dotrze do Ziemi, może to spowodować silną burzę geomagnetyczną na poziomie G3.

 

Zjawisko kanibalnych CME jest rzadkością w obserwacjach kosmicznych. Wyrzuty te mogą powodować poważne zakłócenia w polu magnetycznym Ziemi, co wpływa na działanie satelitów, systemów nawigacyjnych, a nawet sieci energetycznych. Burza na poziomie G3, choć nie jest najwyższa w skali, może spowodować widoczne zorze polarne na niższych szerokościach geograficznych oraz zakłócić działanie niektórych technologii.

 

W tym samym czasie, badanie przeprowadzone przez astrofizyków z indyjskiego Centrum Doskonałości Nauk o Kosmosie dostarcza nowych informacji na temat cykli słonecznych. Badanie to wskazuje, że zbliżające się maksimum słoneczne, czyli szczyt aktywności Słońca w 25. cyklu słonecznym, nadejdzie wcześniej niż oczekiwano – już w styczniu 2024 roku, a nie, jak wcześniej przewidywano, w lipcu 2025 roku.

 

Cykle słoneczne, trwające średnio około 11 lat, charakteryzują się okresami wzmożonej i zmniejszonej aktywności Słońca. W maksimum słonecznym dochodzi do zwiększonej liczby plam słonecznych, rozbłysków i koronalnych wyrzutów masy. Tradycyjnie, naukowcy przewidywali moment maksimum słonecznego, obserwując plamy słoneczne, jednak ta metoda nigdy nie była całkowicie dokładna.

 

Ostatni cykl słoneczny, cykl 24, zakończył się minimum słonecznym w 2019 roku, a cykl 25 rozpoczął się z przewidywaniami słabej aktywności, z szczytem w 2025 roku. Jednak obserwacje ostatnich lat wskazują na znacznie większą aktywność Słońca niż przewidywano, co skłoniło do rewizji wcześniejszych prognoz.

 

Naukowcy, tacy jak Robert Leamon z NASA i Scott McIntosh z Amerykańskiego Narodowego Centrum Badań Atmosferycznych, już wcześniej przewidywali silniejsze maksimum słoneczne w 2024 roku. Te nowe przewidywania opierają się na analizie wewnętrznej aktywności magnetycznej Słońca i długoterminowych wzorców. Badanie Jaswala i jego współpracowników również przyjęło podobne podejście, analizując dane historyczne i biorąc pod uwagę efekt Waldmeyera w swoich prognozach.

 

Zbliżające się maksimum słoneczne ma kluczowe znaczenie nie tylko dla naukowców zajmujących się badaniem Słońca, ale także dla szerokiego spektrum działań ludzkich. Aktywność słoneczna ma bezpośredni wpływ na pogodę kosmiczną, która może zakłócać funkcjonowanie satelitów, systemów komunikacyjnych i energetycznych na Ziemi. Lepsze zrozumienie i dokładniejsze prognozowanie cykli słonecznych pozwoli na skuteczniejsze przygotowanie do potencjalnych skutków erupcji słonecznych.


Ogromna góra lodowa A23a ożywa po trzech dekadach bezruchu

Góry lodowe od wieków fascynują ludzi swoim majestatycznym pięknem i potężnymi rozmiarami. Jednym z najbardziej imponujących przykładów jest góra lodowa A23a, której historia i ruch w ostatnich latach zwracają uwagę naukowców i pasjonatów natury na całym świecie.

 

A23a, największa góra lodowa na świecie, zaczęła się poruszać po raz pierwszy od trzech dekad. Ta kolosalna bryła lodu, większa niż stan Rhode Island, zajmuje powierzchnię 4000 km kwadratowych i ma grubość około 400 metrów. Uformowała się w sierpniu 1986 roku, oddzielając się od wybrzeża Antarktyki, i od tego czasu pozostaje na dnie Morza Weddella. Jednak najnowsze zdjęcia satelitarne ujawniły jej znaczny ruch w ostatnich latach.

 

Naukowcy z British Antarctic Survey (BAS) uważnie obserwują postępy A23a. Przewiduje się, że ta góra lodowa wielkości miasta będzie dryfować wzdłuż Antarktycznego Prądu Okołobiegunowego i ostatecznie dotrze do południowego Oceanu Atlantyckiego, gdzie stopniowo się roztopi. Dr Andrew Fleming, specjalista ds. teledetekcji w BAS, zastanawia się nad przyczyną nagłej podróży góry lodowej. Mimo spekulacji, dokładny powód pozostaje nieznany.

 

Góry lodowe mają nie tylko ogromne znaczenie w historii, ale także w języku. Termin „góra lodowa” pochodzi od holenderskiego słowa „ijsberg”, co oznacza „lodową górę”. Góry lodowe powstające na Antarktydzie zazwyczaj są większe i mają płaskie wierzchołki, podczas gdy te pochodzące z Grenlandii w Arktyce są mniejsze i często mają nieregularny kształt. Ciekawym faktem jest to, że około 90% masy góry lodowej znajduje się pod powierzchnią wody, co dało początek popularnemu wyrażeniu „czubek góry lodowej”, oznaczającego sytuację, w której widoczna jest tylko niewielka część znacznie większego problemu.

 

A23a straciła na chwilę tytuł największej góry lodowej świata w maju 2021 roku, gdy od lodowca szelfowego Ronne na Morzu Weddella oderwała się góra lodowa A76. Jednak nawet A23a blednie w porównaniu z największą zarejestrowaną górą lodową z listopada 1956 roku, która była trzy razy większa od Wielkiej Wyspy Hawajów.

 

Podróż A23a jest nie tylko fascynującym zjawiskiem, ale także ważnym obiektem badań dla naukowców. Monitorowanie jej postępów i badanie czynników, które spowodowały jej uwolnienie po tylu latach, przypomina o dynamicznej naturze lodowych krajobrazów naszej planety i procesach w nich zachodzących. To niezwykłe wydarzenie podkreśla znaczenie badań nad zmianami w środowisku naturalnym i ich wpływem na naszą planetę.

 


Henry Kissinger zmarł w swoim domu w wieku 100 lat

Henry Kissinger, znany i kontrowersyjny postać w amerykańskiej dyplomacji, zmarł w wieku 100 lat. Jego śmierć, potwierdzona przez jego firmę doradczą Kissinger Associates Inc., miała miejsce w jego domu w Connecticut. Kariera dyplomatyczna Kissingera była znacząca dzięki jego wpływowi roli podczas prezydentur Nixona i Forda, gdzie był znany ze swojego realistycznego podejścia do polityki zagranicznej. Mimo że był laureatem Pokojowej Nagrody Nobla, jego spuścizna jest złożona, przyćmiona przez jego zaangażowanie w decyzje, które doprowadziły do znacznych zniszczeń i śmierci w różnych globalnych wydarzeniach.

 

Urodzony w 1923 roku w Niemczech, Henry Kissinger wyemigrował do Stanów Zjednoczonych w 1938 roku. Służył w amerykańskiej armii podczas II wojny światowej, a później podjął karierę akademicką, ostatecznie zostając profesorem na Uniwersytecie Harvarda. Jego wiedza w dziedzinie spraw międzynarodowych przyciągnęła uwagę liderów politycznych, co doprowadziło do jego nominacji na doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego, a następnie na sekretarza stanu pod prezydentami Richardem Nixonem i Geraldem Fordem.

 

Kissinger odegrał kluczową rolę w kształtowaniu polityki zagranicznej USA w końcu XX wieku. Miał znaczący wpływ na nawiązanie stosunków z Ludową Republiką Chin oraz odegrał kluczową rolę w negocjacjach mających na celu zakończenie wojny wietnamskiej, co przyniosło mu Pokojową Nagrodę Nobla w 1973 roku. Jego podejście do dyplomacji często opisywano jako realpolitik, skupiające się na praktycznych rozważaniach i dynamice władzy, a nie na założeniach ideologicznych czy etycznych.

 

Jednak spuścizna Kissingera jest bardzo kontrowersyjna. Krytycy oskarżają go o odpowiedzialność za naruszenia praw człowieka i interwencje wojskowe, które doprowadziły do znacznych ofiar. Jego polityka na Bliskim Wschodzie, w Ameryce Łacińskiej i Azji Południowo-Wschodniej została poddana pod lupę ze względu na ich etyczne i humanitarne implikacje.

 

Śmierć Henry'ego Kissingera oznacza koniec pewnej ery w amerykańskiej dyplomacji. Jego wkład w stosunki międzynarodowe był znaczący i pozostawił niezapomniane ślady w globalnej polityce. Jednak jego podejście do polityki zagranicznej i konsekwencje jego decyzji nadal są przedmiotem intensywnej debaty i analizy.


Naukowcy obawiają się, że z wiecznej zmarzliny na Ziemi wyłonią się starożytne wirusy

W miarę szybkiego topnienia Ziemi naukowcy są coraz bardziej zaniepokojeni potencjalnymi zagrożeniami, jakie stwarza to dla naszych ekosystemów i zdrowia osobistego. Jednym z najbardziej niepokojących zagrożeń jest ponowne pojawienie się starożytnych wirusów, które przetrwały w wiecznej zmarzlinie przez dziesiątki tysięcy lat.

Zjawisko to może być oznaką jeszcze poważniejszych konsekwencji. Według specjalistki ds. chorób zakaźnych Birgitty Evengaard z Uniwersytetu w Umeå wiele nadal nie wiadomo na temat tych starożytnych wirusów. Ostrzega, że ​​istnieje „czynnik X”, który musimy lepiej zrozumieć, aby się chronić. Choroby zakaźne często pojawiają się z nowych źródeł, takich jak populacje dzikich zwierząt.

 

Badania wykazały, że ogniska chorób odzwierzęcych, które mogą przenosić się ze zwierząt na ludzi, stają się coraz liczniejsze i bardziej zróżnicowane. Według prognoz ekspertów śmiertelność z powodu tych chorób będzie rosła rocznie o prawie 10%. Statystyki te nie uwzględniają nawet skoków spowodowanych katastrofalnymi zdarzeniami, takimi jak pandemia Covid-19.

 

Oczekuje się, że w miarę zmian klimatycznych i wkraczania człowieka do siedlisk zwierząt takie zdarzenia będą zdarzać się coraz częściej. Jeśli z historii wiemy o rozprzestrzenianiu się chorób pomiędzy żywicielami w przestrzeni, to możliwość przemieszczania się patogenu w czasie jest dla badaczy nowym problemem. Istnieją jednak uzasadnione powody, aby wierzyć, że jest to możliwe. W 2016 r. w północno-zachodniej Syberii doszło do epidemii wąglika, w wyniku której zginęło ponad 2 tysiące reniferów i jedna osoba. Uważa się, że źródłem epidemii były zwłoki zarażonego zwierzęcia, które przez długi czas leżały w lodzie syberyjskim.

 

Bakteria powodująca wąglika, Bacillus anthracis, ma zdolność pozostawania w stanie uśpienia w postaci zarodników. Inny gatunek bakterii tego samego rodzaju odrodził się w laboratorium po dziesiątkach milionów lat przechowywania wewnątrz pszczoły uwięzionej w bursztynie. Wirusy mogą również pozostawać w stanie uśpienia przez stulecia.

 

Zaledwie w zeszłym roku naukowcy odkryli liczącego 50 000 lat wirusa ameby w zamarzniętych osadach pod rosyjskim jeziorem. Chociaż trudno jest określić faktyczne konsekwencje tych badań laboratoryjnych, jasne jest, że wirusy są zdolne do infekowania nowych żywicieli w sprzyjających okolicznościach.

 

Ewolucyjny związek między potencjalnymi żywicielami nie zawsze jest jasny, dlatego na podstawie przeszłych infekcji trudno jest przewidzieć, jak podatni możemy być na dany patogen. Jednak szybkość i intensywność kontaktu z wirusem może znacząco wpłynąć na jego zdolność do ewolucji i zakażania nowych żywicieli. Jeśli w krótkim czasie do całego ekosystemu przedostanie się duża liczba drobnoustrojów, istnieje szansa, że ​​przynajmniej jeden z nich znajdzie nowego żywiciela, który może zarazić.

 

Aby lepiej zrozumieć te potencjalne zagrożenia i przygotować się na nie, kluczowe znaczenie ma lepsze monitorowanie i badanie wycieków w Arktyce. Naukowcy muszą współpracować, aby monitorować i badać wpływ rozmrażania wiecznej zmarzliny na starożytne patogeny i ich potencjalny wpływ na zdrowie ludzkie.


1% najbogatszych emituje tyle samo CO2, co dwie trzecie najbiedniejszych

Badanie przeprowadzone przez Oxfam International wykazało, że 1% najbogatszych ludzi na świecie, czyli 77 milionów ludzi, jest odpowiedzialnych za taką samą emisję gazów cieplarnianych, jak dwie trzecie najuboższych ludzi, czyli 5 miliardów ludzi. Nie chodzi tylko o konsumpcję indywidualną. Chodzi o to, że bogaci ludzie często inwestują w zanieczyszczające środowisko gałęzie przemysłu.

W sprawozdaniu podkreślono nierówną odpowiedzialność za kryzys klimatyczny i wezwano do wprowadzenia postępowych polityk, takich jak podatki od niezrównoważonych inwestycji i częstych lotów.

 

Raport Climate Equity: A Planet for the 99% powstał na podstawie badań przeprowadzonych przez Sztokholmski Instytut Środowiska. Zbadano emisje konsumpcyjne związane z różnymi grupami dochodowymi do 2019 r. Jednym z kluczowych wniosków tego badania jest to, że 1% najbogatszych ludzi na świecie (77 milionów ludzi) odpowiada za 16% globalnych emisji związanych z ich konsumpcją. To taki sam odsetek, jak 66% najniższej światowej populacji, czyli 5,11 miliarda ludzi.

 

Próg dochodów należący do 1% najbogatszych ludzi na świecie jest ustalany w zależności od kraju na podstawie parytetu siły nabywczej. Na przykład w USA próg wynosiłby 140 tys. dolarów, podczas gdy równowartość w Kenii wynosiłaby 40 tys. dolarów.

 

Analiza przeprowadzana w poszczególnych krajach również pokazała pesymistyczny obraz. Na przykład we Francji 1% najbogatszych emituje taką samą ilość dwutlenku węgla w ciągu roku, jak 50% najbiedniejszych w ciągu 10 lat. Bernard Arnault, miliarder, założyciel Louis Vuitton i najbogatszy człowiek we Francji, wywiera wpływ na środowisko 1270 razy większy niż przeciętny Francuz. Nie bierze pod uwagę emisji gazów cieplarnianych związanych z swoimi inwestycjami.

 

W raporcie zauważono, że uwaga opinii publicznej zwykle koncentruje się na emisjach dwutlenku węgla związanych z konsumpcją indywidualną, chociaż emisje związane z inwestycjami osób zamożnych w firmy znacznie przekraczają ich osobiste spożycie. Badania Oxfam wskazują, że zamożni inwestorzy często decydują się na inwestowanie w zanieczyszczające środowisko branże w takim samym tempie, jak inni inwestorzy, przy czym miliarderzy robią to dwukrotnie częściej niż przeciętny inwestor z listy Standard & Poor 500.

 

Głównym przesłaniem raportu jest potrzeba postępowych działań politycznych. Proponuje się wprowadzenie takich środków, jak podatek od częstych podróży lotniczych (ponad 10 razy w roku) oraz podatek od inwestycji nieekologicznych, który będzie znacznie wyższy niż podatek od inwestycji ekologicznych. Dlatego autorzy raportu wzywają do wprowadzenia podatków i regulacji, które nagradzają zachowania przyjazne środowisku i karzą zachowania nieekologiczne.

 

„Im jesteś bogatszy, tym łatwiej jest ograniczyć emisję zarówno osobistą, jak i inwestycyjną. Nie potrzebujesz trzeciego samochodu, czwartych wakacji ani inwestycji w przemyśle cementowym” – podsumował współautor raportu Max Lawson.

 


Zasięg lodu morskiego we współczesnej Arktyce jest najwyższy od 9 000 lat

Nowe badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Cambridge dostarczają fascynujących informacji na temat historii lodu morskiego w Arktyce, rzucając nowe światło na obecne debaty dotyczące zmian klimatu. Korzystając z biomarkerów, odkryli, że przez większość ostatnich 9 000 lat zasięg lodu morskiego w Morzu Labradorskim był minimalny, a nawet przez długie okresy praktycznie nieobecny.

 

Współczesny lód morski utrzymuje się przez 23 tygodnie w roku, co jest rekordową wartością od ponad 9 tysięcy lat. Te odkrycia rzucają wyzwanie powszechnym przekonaniom o bezprecedensowym tempie topnienia lodu morskiego w czasach współczesnych.

 

Badania te są częścią szerszego projektu, który obejmuje analizę rdzeni osadów morskich, pozwalając naukowcom zagłębić się w starożytne tajemnice klimatyczne Ziemi. Badanie pliocenu, okresu wyższych temperatur i poziomu mórz, dostarcza niezbędnych informacji o wpływie prądów oceanicznych na zmienność klimatu w przeszłości.

 

Modelowanie lodu morskiego w Arktyce w skali tysiąclecia nie potwierdza alarmistycznych twierdzeń o bezprecedensowej utracie lodu morskiego w czasach współczesnych. Korzystając z zastępczego biomarkera lodu morskiego, naukowcy ustalili, że przez większą część ostatnich 9 000 lat zasięg lodu morskiego w Morzu Labradorskim był praktycznie nieobecny przez cały rok (około 0,0 μg/g TOC). lata. Poziom lodu morskiego był najniższy (~0,1 μg/g OWO) od 9300 do 8900 lat temu, a najniższy (~0,4 μg/g OWO) od 7500 do 4000 lat temu.

Naukowcy zgłębili starożytne tajemnice klimatyczne Ziemi, odkrywając bezcenne spostrzeżenia, które rzucają światło na dynamiczną historię naszej planety. Niedawne badanie opublikowane w czasopiśmie AGU Publications , badając rdzenie osadów wydobyte z dna oceanu, ujawniło zaskakujące szczegóły dotyczące przeszłych warunków klimatycznych, zapewniając wgląd w teraźniejszość i przyszłość. 

 

Rdzenie osadowe służą jako kapsuły czasu, przechowujące bogactwo informacji o klimacie Ziemi na przestrzeni tysięcy i milionów lat. Wydobywając te rdzenie z dna oceanu, naukowcy mogą rozwikłać zawiłą historię klimatycznej przeszłości naszej planety.

 

Badania skupiały się na epoce pliocenu (około 5,3–2,6 mln lat temu), okresie charakteryzującym się wyższymi temperaturami na świecie i wyższym poziomem mórz. Dzięki dokładnej analizie rdzeni osadów z równikowego Pacyfiku naukowcy uzyskali bezprecedensowy wgląd w tę stosunkowo słabo zbadaną epokę.

 

Naukowcy odkryli, że w pliocenie Ziemia doświadczyła znacznego ocieplenia. W badaniu zbadano także wpływ prądów oceanicznych na zmienność klimatu w pliocenie. Rekonstruując starożytne wzorce cyrkulacji oceanicznej, naukowcy zidentyfikowali zmiany w prądach, które miały wpływ na klimat regionalny i globalny. Wiedza ta pogłębia nasze zrozumienie złożonego związku między dynamiką oceanów a zmianami klimatycznymi.Historia Ziemi jest pełna przypadków zmian klimatycznych i ich konsekwencji. Odkrywając te historie, zdobywamy cenną wiedzę, która pomoże nam stawić czoła obecnym i przyszłym wyzwaniom klimatycznym.

 

Te odkrycia mają kluczowe znaczenie dla zrozumienia długoterminowych trendów klimatycznych i mogą dostarczyć cennych wskazówek do przewidywania przyszłych zmian klimatu.


Czy tajemniczy projekt Q* w OpenAI to myśląca sztuczna inteligencja?

Projekt Q*, znany również jako Q Star, to tajemniczy przełom w dziedzinie sztucznej inteligencji opracowany przez OpenAI. Informacje na jego temat są ograniczone, ale wiadomo, że projekt Q* dotyczy nowego modelu AI, który wykazuje umiejętności w dziedzinie matematyki. Jego zdolności na razie ograniczają się do rozwiązywania problemów matematycznych na poziomie szkoły podstawowej, jednak jest to obiecujący punkt wyjścia do demonstracji dotąd niewidzianej inteligencji​.

 

Z kolei Yann LeCun, główny naukowiec ds. AI w firmie Meta, sugeruje, że projekt Q* może być związany z zastąpieniem auto-regresyjnego przewidywania tokenów przez planowanie, co miałoby poprawić niezawodność dużych modeli językowych (LLM)​ ​. LeCun zauważa, że jest to kierunek, nad którym pracują również inni konkurenci OpenAI​ ​.​.

 

Projekt Q* jest uważany za jeden z największych postępów od czasu GPT-4 i może być ważnym krokiem w kierunku osiągnięcia sztucznej inteligencji ogólnej (AGI), którą OpenAI definiuje jako „autonomiczne systemy przewyższające ludzi w większości ekonomicznie wartościowych zadań”​ ​.​.

 

W kontekście spekulacji dotyczących zwolnienia i późniejszego przywrócenia na stanowisko CEO Sam'a Altmana, pojawiają się sugestie, że jego podejście do komercjalizacji i szybkiego rozwoju technologii AI, w tym projektu Q*, mogło być jednym z powodów tych decyzji. Jednak według źródeł zbliżonych do sprawy, rzekomy list dotyczący Q* nie był powodem zwolnienia Altmana​.

 

 


Mężczyźni umierają coraz wcześniej - szokujące odkrycia z USA

Niedawne badanie przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco i Harvard T.H. Chan School of Public Health ujawnia niepokojącą tendencję w Stanach Zjednoczonych – różnice między płciami w średniej długości życia pogłębiają się, a mężczyźni umierają średnio sześć lat wcześniej niż kobiety. To największa różnica od 1996 roku, a do 2021 roku różnica sięgnęła 5,8 roku. W 2010 roku różnica ta była historycznie najmniejsza i wyniosła 4,8 roku.

 

Badanie zidentyfikowało kilka czynników przyczyniających się do pogłębiania różnic między płciami. Głównym czynnikiem pogłębiającym dystans w latach 2019-2021 była pandemia Covid-19, która w nieproporcjonalnym stopniu dotknęła mężczyzn. Następnymi czynnikami są niezamierzone urazy i zatrucia, najczęściej związane z przedawkowaniem narkotyków, a także wypadki i samobójstwa.

 

Dr Brandon Yang, pierwszy autor badania, stwierdził: „Istnieje wiele badań dotyczących spadku średniej długości życia w ostatnich latach, ale nikt nie analizował systematycznie, dlaczego różnica między mężczyznami i kobietami pogłębia się od 2010 roku”.

 

Spadek średniej długości życia w USA jest częściowo spowodowany „śmierciami z rozpaczy”, które obejmują zgony z powodu samobójstwa, uzależnienia od narkotyków i alkoholowej choroby wątroby. Zgony te często przypisuje się trudnościom ekonomicznym, depresji i stresowi.

 

Chociaż liczba zgonów związanych z przedawkowaniem narkotyków i zabójstwami wzrosła zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet, mężczyźni odpowiadają za nieproporcjonalny odsetek tych zgonów.

 

Aby zbadać tę tendencję, naukowcy wykorzystali dane Krajowego Centrum Statystyk Zdrowia, oceniając wpływ głównych przyczyn spadku średniej długości życia na obie płcie.

 

Przed pandemią głównymi przyczynami różnicy w średniej długości życia były niezamierzone urazy, cukrzyca, samobójstwa, zabójstwa i choroby serca. Jednak podczas pandemii COVID-19 miała ona większy wpływ na śmiertelność mężczyzn niż kobiet. Czynniki takie jak zachowania zdrowotne, ryzyko zawodowe, niechęć do szukania opieki zdrowotnej, pobyt w więzieniu i niestabilność mieszkaniowa prawdopodobnie odegrały rolę w tej tendencji. Przewlekłe zaburzenia metaboliczne, choroby psychiczne i przemoc z użyciem broni również przyczyniły się do różnicy w średniej długości życia między płciami.

 

Dr Yang zaznaczyła, że wyniki badania budzą obawy co do potrzeby zapewnienia bardziej specjalistycznej opieki mężczyznom, aby rozwiązać ten narastający problem. Naukowcy podkreślają również znaczenie dalszych analiz w celu ustalenia, czy te tendencje ulegną zmianie po roku 2021. Dr Howard Koch, starszy autor badania, wskazuje na znaczenie ścisłego monitorowania tych trendów i inwestowania w profilaktykę oraz opiekę zdrowotną, aby zapobiec dalszemu pogłębianiu się tych dysproporcji.


Przełomowa technologia sztucznej inteligencji diagnozuje autyzm u dzieci poniżej drugiego roku życia z 98,5% dokładnością

Opracowany został nowy system sztucznej inteligencji (AI), który z zadziwiającą dokładnością może diagnozować autyzm u dzieci w wieku od 24 do 48 miesięcy. System ten, zaprezentowany na dorocznym spotkaniu Radiological Society of North America (RSNA), może poszczycić się imponującą dokładnością wynoszącą 98,5%.

 

Autyzm to zaburzenie neurorozwojowe wpływające na interakcje społeczne, komunikację i zachowanie. Wczesna diagnoza i interwencja są kluczowe dla poprawy wyników leczenia dzieci autystycznych. Obecnie diagnoza jest zwykle stawiana około trzeciego roku życia, ale ten innowacyjny system AI ma to zmienić.

 

System AI został opracowany przez interdyscyplinarny zespół pod kierownictwem Mohameda Khoudriego, naukowca wizytującego na Uniwersytecie Louisville w Kentucky. Zespół stworzył trzyetapowy system analizujący i klasyfikujący obrazy mózgu MRI (DT-MRI) za pomocą tensora dyfuzji, techniki pozwalającej na określenie, jak woda przemieszcza się przez drogi istoty białej w mózgu.

 

System AI działa poprzez ekstrakcję obrazów tkanki mózgowej z DT-MRI i identyfikację markerów wskazujących poziom połączenia między obszarami mózgu. Algorytm uczenia maszynowego porównuje następnie wzorce markerów w mózgach dzieci autystycznych z mózgami dzieci typowo rozwijających się.

 

Według Khoudriego, algorytm jest przeszkolony do identyfikowania obszarów zmienności, co pozwala na diagnozowanie, czy osoba jest autystyczna czy neurotypowa.

 

Aby przetestować dokładność systemu, naukowcy zastosowali swoją technikę do skanów DT-MRI 226 dzieci w wieku od 24 do 48 miesięcy, w ramach Autism Brain Imaging Data Exchange-II. Zbiór danych obejmował zdjęcia 126 dzieci autystycznych i 100 dzieci typowo rozwijających się.

 

Wczesna identyfikacja autyzmu jest kluczowa dla wczesnej interwencji i leczenia. Khoudri uważa, że interwencja terapeutyczna przed ukończeniem trzeciego roku życia może prowadzić do lepszych wyników, w tym większej niezależności i wyższego IQ u osób autystycznych.

 

Diagnozując autyzm we wcześniejszym wieku, ten system AI może znacząco poprawić życie dzieci autystycznych i ich rodzin, umożliwiając wcześniejsze i skuteczniejsze leczenie.

 

Obecnie występują trudności z rozpoznawaniem autyzmu we wczesnym wieku. Według raportu CDC „Autism Community 2023”, mniej niż połowa dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu została poddana ocenie rozwojowej do trzeciego roku życia.

 

Rozwój tego systemu AI daje nadzieję na rozwiązanie tych problemów i poprawę wczesnej diagnozy autyzmu, otwierając nowe możliwości dla dzieci autystycznych i ich rodzin.


Nowe badania pokazują, że miażdżycę, niegdyś uważaną za nieodwracalną, można odwrócić

Niedawne badanie przeprowadzone przez Narodowe Centrum Badań nad Układem Sercowo-Naczyniowym (Centro Nacional de Investigaciones Cardionaczyniowees, CNIC) dostarcza alarmujących dowodów na to, że młodzi ludzie są bardziej narażeni na niekorzystne skutki sercowo-naczyniowe związane z podwyższonym poziomem cholesterolu we krwi i nadciśnieniem.

 

Publikacja wyników w czasopiśmie Journal of the American College of Cardiology rzuca nowe światło na potrzebę agresywnej kontroli czynników ryzyka sercowo-naczyniowego już od młodego wieku.

 

W badaniu, które przeprowadzili dr Valentin Fuster i dr Borja Ibáñez, wzięło udział ponad 4000 pozornie zdrowych pracowników Santander Bank w Madrycie. Uczestnicy przeszli kompleksowe badania tętnic szyjnych, udowych, wieńcowych i aorty, a także szeroko zakrojone analizy genomiczne, proteomiczne i metabolomiczne ich krwi.

 

Odkrycia badania są znaczące: subkliniczna miażdżyca, będąca wstępnym stadium chorób układu krążenia, rozwija się szybciej u młodych ludzi z nawet łagodnym lub umiarkowanym wzrostem ciśnienia krwi i poziomu cholesterolu. To podkreśla wagę wczesnej interwencji i intensywnego zarządzania tymi czynnikami ryzyka od najmłodszych lat.

 

Doktor Fuster, dyrektor generalny CNIC i dyrektor medyczny w Mount Sinai Medical Center w Nowym Jorku, zaznacza znaczenie badań przesiewowych w wykrywaniu subklinicznej miażdżycy oraz wczesnej kontroli czynników ryzyka. Jego zdaniem, takie działania mogą znacząco przyczynić się do zmniejszenia globalnego obciążenia chorobami układu krążenia.

 

Dr Ibáñez podkreśliła, że badanie dostarcza istotnych informacji na temat postępu cichej miażdżycy u osób bez wyraźnych objawów. Rzadko analizowano tę progresję w ciągu życia, co sprawia, że wyniki tego badania są szczególnie ważne.

 

Te odkrycia mają istotne znaczenie dla strategii profilaktyki pierwotnej. Kluczowe jest monitorowanie subklinicznej miażdżycy i wczesna kontrola czynników ryzyka sercowo-naczyniowego, aby złagodzić ich wpływ na zdrowie układu sercowo-naczyniowego.

 

To zadziwiające, że pojawiają się teraz takie niezwykłe badania, które w oczywisty sposób idą z pomocą wobec coraz bardziej powszechnych podejrzeń, że powszechne problemy kardiologiczne wśród młodych mają coś wspólnego z tym co im pod przymusem wstrzykiwano jeszcze całkiem niedawno. Oczywiście nie wolno o tym mówić otwarcie i trzeba owijać w bawełnę...


Potężna erupcja na Słońcu gwarantuje zorze polarne nawet w Polsce

Wczoraj doszło do dużej aktywności słonecznej, która może spowodować potężną burzę magnetyczną na Ziemi.Większość plazmy wyemitowanej z powierzchni Słońca zmierza w stronę naszej planety i już jutro powinniśmy zobaczyć na niebie słoneczne fajerwerki.

 

Na podstawie ostatniej aktywności słonecznej i prognoz ekspertów istnieje realna możliwość wystąpienia silnych burz geomagnetycznych, które mogą doprowadzić do widoczności zorzy polarnej w nietypowych miejscach, takich jak Polska. Słońce obecnie znajduje się w fazie zwiększonej aktywności, będącej częścią regularnego cyklu znanego jako Cykl Słoneczny 25.

 

Ostatnio odnotowano znaczną aktywność słoneczną. Bliski rozbłysku klasy X (M9.8) miał miejsce 28 listopada 2023 roku w regionie plam słonecznych AR3500, wysyłając koronalny wyrzut masy (CME) bezpośrednio w kierunku Ziemi. Oczekuje się, że to CME dotrze na Ziemię 30 listopada, po kolejnym CME, które miało dotrzeć 29 listopada. Takie zdarzenia słoneczne mogą powodować burze geomagnetyczne, które z kolei mogą nasilić aktywność zorzy polarnej.

Prognozy burz geomagnetycznych: Prognozy pogody kosmicznej przewidują, że te wydarzenia słoneczne mogą skutkować burzami geomagnetycznymi o niskim do umiarkowanego nasilenia (poziom G1 do G2). Ten poziom zakłóceń geomagnetycznych zwiększa prawdopodobieństwo widoczności zorzy polarnej na wyższych szerokościach geograficznych, możliwie również w miejscach takich jak Polska, które zwykle nie są znane z obserwacji zorzy.

 

Centrum Prognozowania Pogody Kosmicznej NOAA zrewidowało swoje prognozy dla Cyklu Słonecznego 25, sugerując, że aktywność słoneczna wzrośnie szybciej i osiągnie wyższy poziom niż wcześniej przewidywano. Szczyt tego cyklu słonecznego spodziewany jest między styczniem a październikiem 2024 roku, z prognozowaną maksymalną liczbą plam słonecznych między 137 a 173.

 

Cykle słoneczne są znane ze swojej zmienności, a żadne dwa cykle nie są takie same. Intensywność cykli słonecznych reguluje częstotliwość i nasilenie zjawisk pogodowych w przestrzeni kosmicznej. Silniejszy cykl słoneczny, taki jak obecnie prognozowany, może prowadzić do intensywniejszych burz słonecznych. Te burze są głównymi czynnikami powodującymi zorze polarne, co sprawia, że ich widoczność w nietypowych miejscach, takich jak Polska, jest bardziej prawdopodobna w okresach silnej aktywności słonecznej.

 

Obecny cykl następuje po stosunkowo słabym Cyklu Słonecznym 24. Jednak prognoza dla Cyklu Słonecznego 25 wskazuje, że będzie on silniejszy niż jego poprzednik, ale nadal poniżej średniej siły typowego cyklu słonecznego. Mimo że jest poniżej średniej, zwiększona aktywność może nadal prowadzić do znaczących zdarzeń geomagnetycznych, zdolnych do wywołania widocznych zorzy polarnych na niższych szerokościach geograficznych.

Biorąc pod uwagę obecną i przewidywaną aktywność słoneczną, istnieje realna możliwość, że Polska może doświadczyć widocznych zorzy polarnych, zwłaszcza podczas silnych burz geomagnetycznych. Chociaż takie zdarzenia są rzadkie w tym regionie, zwiększona aktywność obecnego cyklu słonecznego wzmacnia prawdopodobieństwo ich wystąpienia. Jednak widoczność zorzy polarnych zależy również od kilku innych czynników, w tym od lokalnych warunków pogodowych i zanieczyszczenia światłem.

 

Połączenie niedawnych rozbłysków słonecznych, CME i prognoz na bardziej aktywny Cykl Słoneczny 25 zwiększa prawdopodobieństwo doświadczenia widocznych zorzy polarnych w miejscach takich jak Polska, które zwykle nie są znane z takich zjawisk. Chociaż przewidywanie dokładnego czasu i widoczności zorzy pozostaje wyzwaniem, obecne trendy w aktywności słonecznej sugerują, że takie zdarzenie jest w sferze możliwości.


Śmiertelna choroba powraca z pełną siłą – czy jesteśmy na to gotowi?

Niedawne badanie przeprowadzone przez Instytut Pasteura wykazało znaczący powrót inwazyjnej choroby meningokokowej (IMD) we Francji, co jest następstwem złagodzenia ograniczeń związanych z Covid-19. Badanie opublikowane w "Journal of Infection and Public Health" rzuca światło na zmieniające się wzorce chorób i podkreśla konieczność ponownego przemyślenia strategii szczepień.

 

Podczas pandemii Covid-19 środki higieny, takie jak noszenie maseczek i dystans społeczny, przyczyniły się do dramatycznego spadku liczby przypadków IMD o ponad 75% w latach 2020 i 2021. Jednak po zniesieniu ograniczeń pojawiły się obawy dotyczące możliwego nawrotu choroby.

 

W badaniu przeprowadzonym przez Instytut Pasteura, naukowcy analizowali dane z lat 2015–2022. Jesienią 2022 r. zaobserwowano bezprecedensowy wzrost zachorowań na IMD, a jesienią 2023 r. liczba przypadków przekroczyła już poziom sprzed Covid-19. Szczególnie niepokojący jest wzrost liczby zakażeń wśród osób w wieku od 16 do 24 lat.

 

Badanie ujawniło zmianę w strukturze zachorowań, z większą liczbą przypadków wywołanych przez meningokoki tych grup serologicznych, które przed pandemią były rzadsze. Te odkrycia podkreślają potrzebę aktualizacji strategii szczepień, aby skutecznie zwalczać tę potencjalnie śmiertelną chorobę.

 

Eksperci, tacy jak doktor Dominique A. Kogan, podkreślają znaczenie dostosowywania strategii szczepień do zmieniającego się krajobrazu IMD. Badanie dostarcza krytycznych informacji o ponownym pojawieniu się IMD i podkreśla potrzebę celowanych kampanii szczepień, zwłaszcza wśród młodych ludzi, którzy są obecnie najbardziej narażeni na ryzyko.

 

W przyszłości władze zdrowotne i decydenci powinni uwzględnić te ustalenia, aby zapewnić skuteczne środki zapobiegawcze i kontrolne. Kampanie szczepień powinny koncentrować się na grupach wiekowych najbardziej podatnych na nawrót IMD, a kampanie uświadamiające społeczeństwo powinny edukować ludzi na temat oznak i objawów choroby oraz znaczenia wczesnej interwencji.


Nagła erupcja wulkanu Anak Krakatau w Indonezji

Wulkan Anak Krakatau, położony w Cieśninie Sundajskiej pomiędzy Lampung i Banten w Indonezji, jest znany z częstej aktywności wulkanicznej. Jego najnowsze wybuchy, które miały miejsce we wtorek, 28 listopada 2023 roku, były kolejnymi w serii trwających zjawisk wulkanicznych, podkreślając geologiczną zmienność regionu.

 

Wulkan Anak Krakatau wybuchł cztery razy w godzinach porannych, wytwarzając chmury popiołu wulkanicznego, które osiągnęły wysokość około jednego kilometra nad poziomem morza. Kolejne wybuchy miały miejsce o godzinie 11:38, wypuszczając kolumnę popiołu na wysokość około 800 metrów nad wierzchołkiem wulkanu, co odpowiada 957 metrom nad poziomem morza. W ciągu ostatnich dwóch dni odnotowano aż 21 wybuchów wulkanu Anak Krakatau.

 

Anak Krakatau to aktywna wyspa wulkaniczna, która kontynuuje swoją działalność. Jest to region, który tradycyjnie przejawia geologiczną zmienność i częste wybuchy. W przeszłości, zwłaszcza w 2018 roku, wybuchy wulkanu Anak Krakatau spowodowały poważne szkody, w tym śmierć wielu osób.

 

Władze monitorują sytuację, a lokalne społeczności są ostrzegane o możliwych zagrożeniach związanych z działalnością wulkanu. Naukowcy i eksperci geologiczni analizują bieżące wybuchy, aby zrozumieć ich wpływ na lokalne i regionalne środowisko oraz ocenić potencjalne ryzyko dla ludności.

 

Wybuchy wulkanu Anak Krakatau stanowią przypomnienie o dynamicznym i nieprzewidywalnym charakterze geologii regionu. Wpływ tych wydarzeń jest nadal monitorowany, a władze podejmują odpowiednie środki ostrożności, aby chronić mieszkańców okolicznych obszarów.


Irlandia wprowadza cenzurę internetu nazywając ją walką z hejtem, reszta UE wkrótce zrobi to samo

W Irlandii toczy się gorąca debata wokół nowych ustaw mających na celu walkę z mową nienawiści. Wprowadzone zmiany w prawie mają stworzyć przełomowe regulacje dotyczące przestępstw z nienawiści, uczynić przestępstwem negowanie lub trywializowanie ludobójstwa oraz rozszerzyć ochronę, aby obejmowała tożsamość płciową i niepełnosprawność.

 

Przeciwnicy Ustawy o Sprawiedliwości Karną obawiają się, że zmiany te mogą iść za daleko i ograniczać wolność słowa. Z drugiej strony, obrońcy ustawy argumentują, że obecne irlandzkie prawodawstwo zostało wyprzedzone przez internet i zawiera znaczące luki​ ​.

 

Minister Sprawiedliwości Helen McEntee, która opublikowała projekt ustawy, broniła się przed zarzutami, że ustawa ograniczy wolność słowa. Podkreśliła, że mowa nienawiści i wolność słowa to dwie różne rzeczy, przy czym pierwsza ma na celu uciszenie ludzi i wzbudzanie strachu.

 

Aktualne irlandzkie prawo nie zawiera specyficznych przepisów dotyczących przestępstw z nienawiści, a obowiązujące przepisy dotyczące mowy nienawiści pochodzą z 1989 roku i są uważane za archaiczne. Nowe prawo wprowadza zmiany, czyniąc osobę odpowiedzialną za przestępstwo z nienawiści, nawet jeśli twierdzi, że nie miała takiego zamiaru​ ​.

 

Nowa ustawa przeciwko mowie nienawiści w Irlandii rozszerza zakres odpowiedzialności prawnej za materiały uznawane za podżegające do nienawiści. Jednakże, szczegółowe kryteria i zastosowanie tego prawa w praktyce, w tym w kontekście memów i innych treścii internetowych, mogą być przedmiotem interpretacji prawnej i sądowej. To, czy posiadanie określonych memów na komputerze może spowodować kłopoty prawne, zależy od tego, jak materiały te zostaną zinterpretowane w świetle nowej ustawy, a także od okoliczności ich posiadania i użytkowania.

 

Irlandzka Rada Praw Obywatelskich (ICCL) wyraziła ostrożne poparcie dla zmian, podkreślając potrzebę wzmocnienia i wyraźniejszego określenia obrony wolności słowa w ustawie. ICCL sprzeciwia się jednak wprowadzeniu przestępstwa posiadania i przygotowania materiałów, które mogłyby podżegać do nienawiści​ Wprowadzenie nowych ustaw przeciwko mowie nienawiści w Irlandii stanowi wyzwanie dla równowagi między ochroną przed przestępstwami z nienawiści a zachowaniem wolności słowa. Debata wokół tej ustawy podkreśla złożoność problemów związanych z regulacją mowy w erze cyfrowej oraz potrzebę ochrony praw jednostki w obliczu rosnących zagrożeń w przestrzeni publicznej.

Nie ma wątpliwości, że to co dzieje się obecnie w Irlandii w kontekście cenzury internetu, zostanie wkrótce zaadaptowane w pozostałych krajach członkowskich UE. Stosowne przygotowania już trwają. To nie przypadek, że nagle influenserzy z Internetu biją na alarm, niemal na rozkaz, że boją się hejtu, bo sprawia im przykrość i trzeba coś z tym zrobić.

 

To zapewne sprytna strategia, na przygotowanie gruntu do zamknięcia ludziom ust w Internecie, na przykład przed nadchodzącymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. Pożyteczni idioci w kolejnych krajach nawołują do wprowadzenia "Internetu pod nazwiskiem" i zupełnym przypadkiem jest to, że UE szykuje właśnie cyfrowy portfelik dla każdego z nas. Do tego portfelika vel Digital ID, będą mogły trafić cyfrowe Euro CBDC ale też obowiązkowe uwierzytelnienia intenetowe. Docelowo bez podania indentyfikacji cyfrowej korzystanie z internetu w UE może być bardzo trudne a dla wielu niemożliwe,

 

Zresztą walka z "hejtem" przejawiająca się cenzurą, spowoduje, że ludzie zaczną się bać wyrażac swoje poglądy i chyba właśnie o to chodzi konstruktorom tego unijnego totalitaryzmu. Chyba znamy już nową narrację, że "nie planujemy cenzury Internetu za pomocą #DigitalID  tylko walczymy z hejtem, a kto jest przeciwko i mówi o prywatności i wolności słowa ten hejter i ruska onuca".