luty 2024

Google wysyła szpiega w kosmos, aby śledzić polskie kopalnie

Google i Environmental Defense Fund (EDF) inicjują przełomowy projekt, który z pewnością zmieni sposób, w jaki postrzegamy naszą planetę z kosmosu. Misja, nazwana MethaneSAT, ma na celu monitorowanie i mierzenie emisji metanu z ludzkich źródeł na całym świecie, ze szczególnym uwzględnieniem przemysłu naftowego i gazowego.

 

Przy wykorzystaniu zaawansowanej technologii satelitarnej, MethaneSAT będzie w stanie dokonywać pomiarów emisji metanu z niezwykłą precyzją, obejmując obszary produkcyjne, które stanowią ponad 80% globalnej produkcji ropy i gazu.

 

W ramach partnerstwa z New Zealand Space Agency, MethaneSAT ma ambicje stać się najbardziej zaawansowanym satelitą do śledzenia metanu w kosmosie. Co więcej, projekt ten ma za zadanie nie tylko zlokalizować źródła emisji, ale również umożliwić firmom naftowym i gazowym, rządom oraz innym zainteresowanym stronom tworzenie i ocenianie strategii redukcji emisji na podstawie solidnych danych.

 

Metan jest potężnym gazem cieplarnianym, a jego emisje z działalności ludzkiej odpowiadają za około jedną czwartą obecnego ocieplenia klimatu. Z tego powodu projekt MethaneSAT ma kluczowe znaczenie dla globalnych wysiłków mających na celu zwalczanie zmian klimatycznych.

 

Zdaniem EDF, proste, opłacalne kroki mogą znacząco zmniejszyć te emisje. Międzynarodowa Agencja Energii szacuje, że przemysł może obniżyć swoje globalne emisje metanu o 75%, z czego nawet do dwóch trzecich redukcji może być osiągnięte bez dodatkowych kosztów netto.

 

Misja MethaneSAT ma być krokiem naprzód w technologii orbitalnej, łącząc ekonomiczne korzyści zarówno z modeli dużych projektów badawczych, jak i prywatnych przedsięwzięć sprzedających dane korporacjom i użytkownikom rządowym. Co ważne, dane zebrane przez MethaneSAT mają być udostępnione za darmo interesariuszom i publiczności, co ma na celu wspieranie działań na rzecz redukcji emisji metanu.

 

Prace nad misją są już zaawansowane, z planowanym startem na koniec 2024 lub na początku 2025 roku. EDF współpracuje z Uniwersytetem Harvarda i Smithsonian Astrophysical Observatory, aby zakończyć podstawowe prace naukowe i strategie techniczne dla misji. Dzięki tej inicjatywie, MethaneSAT ma nie tylko umożliwić regularny monitoring głównych regionów wydobycia ropy i gazu, ale również innych źródeł metanu wytworzonego przez człowieka, takich jak wysypiska śmieci czy hodowle bydła.

 

Projekt ten podkreśla znaczenie nowoczesnej nauki w walce ze zmianami klimatycznymi, dostarczając danych, które mogą znacznie zwiększyć zdolność firm i rządów do podejmowania skutecznych decyzji politycznych. Transparentność danych, które ujawniają problematyczne obszary i możliwości oszczędności, ma za zadanie stworzyć szybsze i bardziej efektywne rozwiązania, które są kluczowe dla globalnych wysiłków na rzecz stabilizacji klimatu.

 


Według greckiego premiera Polska jest wśród krajów, które chciały wysłać wojsko na wojnę na Ukrainie

Kilka dni temu w Paryżu odbyło się spotkanie, na które Emanuel Macron prezydent Francji wezwał kraje członkowskie UE do rozmowy na temat kryzysu na Ukrainie. Po tym spotkaniu słowacki premier Robert Fico powiedział, że były tam kraje które chciały wysłać na wojnę własną armię i on się nigdy na to nie zgodzi żeby słowaccy żołnierze ginęli na Ukrainie nie podał jednak, które to były kraje dopiero teraz okazało się, że oczywiście jest wśród nich Polska.

 

Prawdę ujawnił premier grecki Kiriakos Mìtsotakis. W wywiadzie powiedział, że to m.in. Polska chciała dołączyć do wojny i optowała za tym podczas szczytu w Paryżu. Oprócz tego na Ukrainę miały wejść Litwa, Łotwa i Estonia, których armie delikatnie mówiąc są szczątkowe oraz  Wielka Brytania. Oznacza to, że Anglicy znowu wpychają nas w jakąś wojnę i zostawią nas na pastwę Putina tak jak zostawili nas na pastwę Hitlera.

 

Podczas wspomnianego szczytu Macron zobowiązał się do wsparcia Ukrainy, podkreślając jednak potrzebę dążenia do pokoju i stabilności w regionie. Zamiast bezpośrednio odpowiadać na wojskowe prośby Ukrainy, Macron wyraził chęć zwiększenia produkcji amunicji oraz innych form wsparcia, które mogą pomóc w obronie bez eskalowania konfliktu​​.

 

Słowacki premier Robert Fico, mimo napiętej sytuacji, wyraził opór przed dalszym udzielaniem wsparcia wojskowego Ukrainie, podkreślając swoje zastrzeżenia co do zaangażowania Słowacji w konflikt zbrojny. Fico podkreślił, że nie poprze dalszej pomocy wojskowej dla Ukrainy ani nowych sankcji wobec Rosji na swoim pierwszym szczycie Unii Europejskiej, zaznaczając, że jego rząd będzie skupiał się na ocenie wpływu takich działań na Słowację​​. Podobne opinie wygłasza premier Węgier Victor Orban, który jest otwarcie krytykowany za brak entuzjazmu wobec Ukrainy i opinie na temat przyczyn wojny, które nie pokrywają się z dozwoloną w UE narracją.

 

Na spotkaniu w Paryżu Polskę reprezentował prezydent Andrzej Duda, który został zapytany o słowa Fico, w odpowiedzi lawirował strojąc miny, że żadne decyzje nie zostały jeszcze podjęte. Z publicznych wypowiedzi Donalda Tuska też można się dowiedzieć, że w tej chwili nie ma tematu wysyłania Wojska Polskiego za granicę, co oznacza ni mniej ni więcej tylko, że taki temat może się pojawić w każdej chwili.

 

To zdumiewające, że gdy tylko należy podejmować decyzje, które jak najbardziej uderzą w Polaków, PiS i PO ochoczo współdziałają tak jak teraz Duda z Tuskiemi i działają zgodnie ręka w rękę jak jedna drużyna. Dotkliwie doświadczyliśmy tego w Covidzie gdy niszczyli nam życie przez 2 lata co przypłąciło śmiercią ponad 200 tysięcy Polaków i widzimy to w tej chwili gdy niebezpiecznie zbliżamy się do wejścia w wojnę na Ukrainie co potencjalnie może spowodować jeszcze większą hekatombę.

 


Na Antarktydę spadła duża asteroida

Odkrycie meteorytu ważącego 7,6 kilograma na Antarktydzie może wydawać się kolejnym zwykłym znaleziskiem w świecie nauki. Jednak za tym szczególnym odkryciem kryje się fascynująca historia, która rzuca nowe światło na zdarzenie z odległej przeszłości. Naukowcy po dokładnej analizie chemicznej ponad 100 małych próbek skał znalezionych na Białym Kontynencie doszli do wniosku, że około 2,5 miliona lat temu nad Antarktydą eksplodowała asteroida. Takie odkrycie, opublikowane w czasopiśmie Earth and Planetary Science Letters, zalicza się do najstarszych znanych eksplozji asteroid w historii Ziemi.

 

Zespół badaczy pod kierunkiem kosmochemika Matthiasa van Ginnekena przeanalizował dokładnie 116 małych próbek skał zebranych na lodowcach Antarktydy. W wyniku badań odkryli minerały charakterystyczne dla asteroid, w tym oliwin i spinel. To, co stanowi o wyjątkowości tych próbek, to fakt, że ich skład wskazuje na powstanie w wyniku eksplozji asteroidy w powietrzu. Takie zjawisko jest szczególnie niszczycielskie, bowiem asteroida unosząca się w powietrzu działa podobnie do ogromnej pochodni, przekształcając energię kinetyczną w fale uderzeniowe, ciśnienie i ciepło, co może doprowadzić do wyparowania wszystkiego, co znajduje się w jej otoczeniu.

 

Choć zderzenia asteroid z Ziemią i innymi ciałami niebieskimi często pozostawiają po sobie widoczne kratery, czasem jednak obiekt rozpada się w atmosferze zanim dotrze do powierzchni, nie zostawiając po sobie krateru. Takie eksplozje, znane jako eksplozje powietrzne, mają ogromną moc niszczycielską, przekształcając energię kinetyczną w fale uderzeniowe, ciśnienie i ciepło. Przykładem takiego zdarzenia może być wybuch nad Czelabińskiem w 2013 roku, kiedy to około 20-metrowa asteroida rozpadła się wysoko nad miastem, powodując zniszczenia na dużą skalę. Jeszcze bardziej niszczycielski był wybuch nad Tunguską w 1908 roku, który zrównał z ziemią ponad 2 tysiące kilometrów kwadratowych lasu.

 

Oczywiście, odnalezienie dowodów na eksplozję, która miała miejsce miliony lat temu, jest wyzwaniem. Jednak analiza chemiczna mikroskopijnych fragmentów skał z Antarktydy pokazała, że odpowiadają one typowi asteroidy znanemu jako zwykły chondryt, który rozpadł się w atmosferze między 2,3 a 2,7 miliona lat temu. Takie odkrycie jest początkiem dalszych badań, jak podkreśla Van Ginneken, który zamierza poszukiwać więcej dowodów na eksplozje powietrzne w zapisie geologicznym.

 

To fascynujące, jak pojedyncze odkrycie może rzucać światło na zdarzenia, które miały miejsce miliony lat temu, oferując nam unikalny wgląd w historię naszej planety. Odkrycia takie jak to nie tylko podkreślają znaczenie badań naukowych, ale również przypominają o dynamicznym charakterze naszego świata, który cały czas ewoluuje pod wpływem różnorodnych czynników, w tym tych pozaziemskich.

 


Odkryto rekordowy szlak migracji wilków w Europie

W badaniu przeprowadzonym przez hiszpańskich naukowców z Uniwersytetu Autonomicznego w Barcelonie (UAB) prześledzono niezwykle długą wędrówkę wilka szarego o imieniu GW1909m, która okazała się najdłuższym szlakiem wędrówki wilka w Europie.

 

Analizując odchody zwierzęcia, naukowcy ustalili, że samiec wilka pokonał co najmniej 1240 kilometrów, zaczynając swoją podróż w Niemczech, w okolicach miasta Nordhorn, a kończąc w katalońskich Pirenejach w Hiszpanii, gdzie osiadł w pobliżu jednej z wiosek. Ostatnie zarejestrowane spotkania z tym drapieżnikiem miały miejsce około roku przed opublikowaniem wyników badania.

 

Zdaniem specjalistów podróż GW1909m przewyższyła rekord innego wilka, który przeleciał dystans 1092 km między Norwegią a Finlandią. Naukowcy zwracają uwagę na to, że tak długie wędrówki wilków są doskonałym przykładem plastyczności behawioralnej oraz zdolności fizycznych tych zwierząt. Przemierzając różnorodne krajobrazy, w tym obszary z dużymi miastami, wilk musiał wykazać się sprytem i elastycznością, aby z powodzeniem dotrzeć do celu.

 

Ekspertów zaskoczyła również obserwacja, że długie podróże wilków pomagają im w odnajdywaniu odległych populacji krewnych, co zapobiega izolacji genetycznej i zwiększa różnorodność genetyczną w populacji. Dzięki tym dalekim podróżom wilki mogą unikać chowu wsobnego i utrzymywać zdrowe relacje genetyczne między sobą.

 

Rezultaty tych badań pozwalają lepiej zrozumieć zachowania migracyjne wilków i ich zdolność do przemieszczania się na ogromne odległości, co ma istotne znaczenie dla ochrony tych drapieżników w Europie. Odkrycia hiszpańskich naukowców stanowią istotny wkład w rozwój wiedzy o wilkach szarych oraz w strategie ochrony i zarządzania populacjami tych zwierząt.

 


Rolnicy protestowali w Warszawie przeciwko szalonej polityce klimatycznej w UE

Wczoraj w Warszawie odbył się wielki protest rolników, którzy postanowili nie pozwolić się zlikwidować decydentom z Uni Europejskiej. Jest to kolejny rozdział w serii demonstracji przeciwko obecnej samobójczej polityce klimatycznej Unii Europejskiej. Rolnicy z Polski, jak i z innych krajów członkowskich, wyrazili też swoje niezadowolenie z powodu niekontrolowanego importu płodów rolnych z Ukrainy, które, według nich, zagrażają lokalnej produkcji i bytowi rolników.

 

W Warszawie, jak donosi Reuters, polscy rolnicy kontynuowali protesty, rozpoczęte na początku lutego. Premier Polski Donal Tusk długo udawał, że problem go nie dotyczy, ale wreszcie musiał to zauważyć i zapowiedział spotkanie rządów Polski i Ukrainy na 28 marca, mające na celu omówienie problematycznych kwestii, w tym wspomnianego importu z Ukrainy.

 

Na terenie całej Polski odnotowano liczne blokady dróg i przejść granicznych, co miało na celu zwrócenie uwagi na trudną sytuację rolników. Media robią co mogą aby wzbudzić niechęć do rolników antagonizowanie idzie średnio bo z badań wynika że ponad 70% Polaków popiera rolników w ich proteście. Próbowano przedstawić protestujących jako ruskie onuce sugerując, że protesty są inspirowane przez Putina. Dowodem miał być podejrzany transparent, któy śmierdział prowokacją służb.  Zresztą chyba do tego wszyscy się już przyzwyczaili w ostatnim czasie, że każdy kto krytykuje rząd automatycznie staje się "ruskim agentem" i taka kalumnia staje się uniwersalnym cepem medialnym.

 

W sprawie zalewu rynku zbożowego tanim zbożem zachodnich korporacji uprawiających ziemię na Ukrainie rząd stara się wykonywać działąnia pozorowane. Nowy minister rolnictwa Polski Czesław Siekierski zobowiązał się do wprowadzenia kontroli jakości masowego napływu zboża z Ukrainy i zapewnienia jego efektywnego transportu za granicę. Ta decyzja wynika z protestów polskich rolników, którzy twierdzą, że stoją na krawędzi bankructwa z powodu nadmiaru taniego ukraińskiego zboża.

 

Protesty rolnicze nie ograniczają się tylko do Polski. Jak podaje Food Ingredients First, dołączyły do nich Hiszpania i Belgia, a rolnicy z całej Europy wyrażają sprzeciw wobec polityk UE mających na celu łagodzenie skutków zmian klimatycznych, które według nich szkodzą lokalnemu rolnictwu. Copa-Cogeca, reprezentująca interesy rolników w UE, domaga się od Komisji Europejskiej odpowiedzi na pilne pytania dotyczące przyszłości rolnictwa i wprowadzenia zmian w polityce rolniczej.

 

Protesty te są odzwierciedleniem szeroko zakrojonego niezadowolenia rolników w Europie, dotyczącego rosnących kosztów i uciążliwych regulacji UE. Rolnicy domagają się większego wsparcia finansowego, aby zrównoważyć koszty związane z przepisami dotyczącymi ochrony środowiska oraz mniej regulacji ich codziennej działalności.

 

Zarówno w Polsce, jak i w innych krajach UE, rolnicy stawiają czoła ogromnym wyzwaniom. Wymagają oni od decydentów zrozumienia i realnego wsparcia w obliczu przepisów, które, ich zdaniem, zagrażają przetrwaniu europejskiego rolnictwa rodzinnego. Protesty te są wyrazem głębokiego kryzysu w sektorze rolnym, który wymaga pilnych działań na szczeblu krajowym i unijnym o ile oczywiście likwidacja rolnictwa jest zagrożeniem a nie celem.


Gigantyczna plama na Słońcu osiągnęła wielkość 10 razy większą od Ziemi

Ostatnie obserwacje Słońca ujawniły zaskakujące zjawisko w postaci gigantycznej plamy słonecznej, którą zidentyfikowano jako region AR3590. To nadzwyczajne wydarzenie przyciągnęło uwagę naukowców i miłośników astronomii z całego świata, ponieważ rozmiar tej plamy przekroczył dziesięciokrotnie wielkość Ziemi i przypomina pod tym względem słynną plamę z 1859 roku, która wywołała monstrualny rozbłysk zwany wydarzeniem Carringtona.

 

W obszarze tej gigantycznej plamy słonecznej zarejestrowano trzy silne rozbłyski X, z których najmocniejszy osiągnął poziom X6,3. Wywołane przez nie strumienie promieniowania zjonizowały górne warstwy atmosfery nad Oceanem Spokojnym, wpływając negatywnie na komunikację radiową w zachodnich regionach Stanów Zjednoczonych. Przerwy w działaniu systemów komunikacyjnych trwały około 30 minut, co potwierdza, jak duży wpływ mogą mieć zjawiska słoneczne na naszą technologię.

 

Eksperci wyrazili zdumienie, że mimo tak dramatycznego zwiększenia się wielkości plamy, nie doszło jeszcze do wyrzutu koronalnego, co mogłoby mieć jeszcze poważniejsze konsekwencje dla Ziemi. Dodatkowo, zwrócono uwagę na niezwykle spokojne środowisko magnetyczne naszej planety, co w kontekście tak silnych zjawisk słonecznych wydaje się być niespotykane.

 

Szczególnie niepokojące dla naukowców okazało się być to, że wielkość strefy aktywnej plamy na dzień 26 lutego osiągnęła około 60% powierzchni grupy plam, które w 1859 roku spowodowały Zdarzenie Carringtona – jedną z najsilniejszych burz magnetycznych w historii. To przypomnienie o potencjalnej mocy zjawisk słonecznych i ich wpływie na Ziemię.

 

Dodatkowo, przypomniano o innym znaczącym wydarzeniu, które miało miejsce w czerwcu 2023 roku, gdy na Słońcu pojawiła się ogromna plama słoneczna o wielkości około 3,5 miliarda kilometrów kwadratowych. Rozbłysk klasy X, który został przez nią wygenerowany, również spowodował przerwy w odbiorze sygnałów radiowych w niektórych stanach USA.

 

Te zjawiska stanowią ważne ostrzeżenie przed aktywności Słońca i jego wpływem na życie oraz technologię na Ziemi. Naukowcy z całego świata kontynuują monitorowanie aktywności słonecznej, aby lepiej rozumieć te dynamiczne procesy i być przygotowanym na ewentualne przyszłe wyzwania.

 


Ślad wodny nowym sposobem klimatystów na wygenerowanie biedy

Już od wielu lat w Unii Europejskiej opodatkowuje się powietrze, co jest nazywane podatkiem węglowym od wyemitowanego dwutlenku węgla. Początkowo obowiązek ten dotyczył tylko wielkich przedsiębiorstw, ale już teraz płącimy za to wysokimi cenami prądu i usług, a wkróce wraz z unijną dyrektywą EPBD będzie to dotyczyło wszystkich nas i naszych domów czy samochodów. Jednak okazuje się, że konstruktorzy unijnego zielonego komunizmu nie poprzestają na opodatkowaniu powietrza i najnowsza hucpa zakłada opodatkowanie wody. Tworzy się wrażenie, że jest jakiś kryzys wodny i już przebąkuje się o podatku od śladu wodnego. Co to oznacza dla nas wszystkich?

 

Wprowadzanie opodatkowania śladu wodnego i węglowego to koncepcje, które z pozoru mogą wydawać się inicjatywami mającymi na celu ochronę środowiska i promowanie obowiązkowego w tych czasach aksjomatu znanego jako zrównoważony rozwój. Jednak krytyczne spojrzenie na te propozycje ujawnia znacznie mroczniejszą perspektywę, zgodnie z którą mogą one służyć jako narzędzia w rękach globalistów, mające na celu rekonfigurację struktury społeczno-ekonomicznej na świecie.

 

Argumentuje się, że pod pretekstem walki ze zmianami klimatycznymi i "kryzysem wodnym", takie opłaty mogą faktycznie prowadzić do zwiększenia kosztów życia dla przeciętnego obywatela, promując przy tym centralizację władzy i kontroli nad zasobami. W długoterminowej perspektywie, strategia ta może sprzyjać tworzeniu społeczeństwa, w którym większość ludności żyje w stanie zubożenia, pozbawiona dostępu do podstawowych zasobów i własności, podczas gdy elity globalistyczne konsolidują swoją władzę i zasoby.

 

Opodatkowanie śladu wodnego i węglowego, choć przedstawiane jako środek do osiągnięcia zrównoważonego rozwoju, może w rzeczywistości zaszkodzić gospodarce poprzez zwiększenie kosztów produkcji, co z kolei przekłada się na wyższe ceny dla konsumentów. Takie podejście może również ograniczać innowacyjność, zamiast ją stymulować, poprzez nałożenie dodatkowych obciążeń finansowych na przedsiębiorstwa, zwłaszcza te mniejsze, które mogą nie być w stanie dostosować się do nowych regulacji bez ponoszenia znacznych kosztów.

 

Krytycy tej polityki podkreślają, że alternatywne metody promowania zrównoważonego rozwoju, które nie opierają się na opodatkowaniu i ograniczeniach, mogą być bardziej skuteczne w długoterminowym promowaniu pozytywnych zmian środowiskowych. Proponują oni skupienie się na inicjatywach edukacyjnych, wspieraniu innowacji i technologii przyjaznych dla środowiska, oraz zachęcaniu do dobrowolnych zmian w zachowaniach konsumenckich, zamiast polegania na przymusie i karach finansowych.

 

Koncepcja opodatkowania śladu wodnego i węglowego, mimo swoich ekologicznych celów, budzi poważne obawy dotyczące potencjalnego wpływu na społeczeństwo i gospodarkę. Istnieje ryzyko, że takie środki, zamiast promować zrównoważony rozwój, mogą przyczynić się do pogłębienia nierówności, ograniczenia wolności gospodarczej i centralizacji władzy, co stoi w sprzeczności z ideą prawdziwie zrównoważonego i sprawiedliwego rozwoju.

 


Norwescy naukowcy odkrywają rzeczywiste przyczyny powstawania dziwnych kraterów na Syberii

W ostatnich latach serię niesamowitych zjawisk naturalnych obserwowano na Syberii, gdzie pojawiały się wybuchowe kratery, zadając pytanie o ich pochodzenie. Badania przeprowadzone przez zespół norweskich naukowców z Uniwersytetu w Oslo dostarczają nowego spojrzenia na tę zagadkę, sugerując, że za powstawanie tych kraterów mogą odpowiadać głębokie siły geologiczne, a nie tylko zmiany klimatyczne i uwięziony gaz, jak wcześniej przypuszczano.

 

Do tej pory za główną przyczynę tworzenia się tajemniczych kraterów syberyjskich uznawano degradację wiecznej zmarzliny i uwolnienie metanu. Proces ten rozpoczyna się, gdy materia organiczna zatrzymana pod wieczną zmarzliną rozkłada się, uwalniając gaz metan. Metan ten, zatrzymywany przez warstwę wiecznej zmarzliny, przy wzroście temperatury i topnieniu zmarzliny, uwalnia się, co może prowadzić do eksplozji i powstawania kraterów. Taka eksplozja może prowadzić do powstania krateru o średnicy przekraczającej 20 metrów i głębokości do 50 metrów.

 

Jednak norwescy badacze przedstawiają teorię, według której za tworzenie się kraterów odpowiedzialne są także działania geologiczne zachodzące głęboko pod powierzchnią ziemi. Podkreślają, że region ten charakteryzuje się specyficzną geologią, która pozwala na przemieszczenie się gorącego gazu przez uskoki znajdujące się bezpośrednio pod wieczną zmarzliną. Z tego względu, choć zmiany klimatyczne i topnienie zmarzliny odgrywają rolę w uwalnianiu gazu, to właśnie te głębokie procesy geologiczne mogą być kluczowym elementem prowadzącym do powstawania kraterów.

 

Naukowcy z Oslo wyjaśniają, że kratery emisyjne gazu (GEC) powstają nad lokalnie utworzonymi kanałami cieplnymi i gazowymi, gdzie warstwa wiecznej zmarzliny jest najcieńsza. Zwracają uwagę na to, że połączenie procesów zewnętrznych i wewnętrznych, w tym degradacja wiecznej zmarzliny spowodowana zmianami klimatycznymi, prowadzi do wzrostu ciśnienia, może pogłębiać rozmrażanie i tworzyć jeziora termokrasowe.

Chociaż ta nowa hipoteza dostarcza intrygujące perspektywy na temat pochodzenia kraterów syberyjskich, to wciąż potrzebne są dalsze badania, aby w pełni potwierdzić jej zasadność. Badacze apelują o dokładniejsze zbadanie obszarów z kraterami, w tym ocenę grubości wiecznej zmarzliny i dokładne zrozumienie geologii wewnętrznej, co może dostarczyć więcej informacji na temat tych fenomenów.

 

Ta tajemnica przypomina nam o złożonej interakcji między procesami geologicznymi a zmianami klimatu oraz o tym, jak wiele jeszcze musimy odkryć o naszej planecie. W miarę postępu badań społeczność naukowa, a za nią cały świat, będą z niecierpliwością oczekiwali na dalsze wyjaśnienia dotyczące tych fascynujących formacji geologicznych.

 


Planetoida Bennu mogła być częścią wodnego świata

Najnowsze badania próbek pobranych z planetoidy Bennu przez misję NASA OSIRIS-REx dostarczają fascynujących dowodów na obecność wody i związków organicznych w skałach i glebie tej pradawnej planetoidy. Badacze odkryli, że próbki są bogate w węgiel i zawierają minerały glinowe, w których strukturze krystalicznej uwięziona jest woda, co może dostarczyć kluczowych wskazówek na temat formowania się naszej planety oraz teorii dotyczących pochodzenia wody na Ziemi.

 

 

Analiza wykazała, że próbki z Bennu zawierają około 4,7% węgla, co jest jednym z najwyższych odnotowanych procentów zawartości węgla w materiale z kosmosu. To odkrycie sugeruje, że Bennu może być bogata w prebiotyczne związki organiczne, które są kluczowe dla pojawienia się życia.

 

Naukowcy są szczególnie zainteresowani glinami zawierającymi wodę, ponieważ takie minerały mogą być nośnikami wody na wczesnej Ziemi. Dante Lauretta, główny badacz misji z University of Arizona, podkreśla znaczenie tych odkryć, wskazując, że są one dowodem na to, jak woda została włączona do planet, w tym Ziemi, co czyni nasz świat nadającym się do zamieszkania.

Próbki z Bennu, które zostały dostarczone na Ziemię przez kapsułę powrotną OSIRIS-REx, nie tylko rzucają nowe światło na początki Układu Słonecznego, ale również na procesy, które mogły przyczynić się do dostarczenia wody oraz niezbędnych składników do powstania życia na naszej planecie. Przełomowe wyniki tych badań stanowią potwierdzenie teorii, że asteroidy mogły odgrywać kluczową rolę w dostarczaniu wody oraz związków organicznych na Ziemię w jej wczesnej historii.

 

Ponadto, te odkrycia potwierdzają, że planetoidy takie jak Bennu mogą być zachowanymi w czasie kapsułami, przechowującymi niezmienione od miliardów lat materiały, które dostarczają bezcennych informacji o historii i ewolucji naszego Układu Słonecznego. Dalsze badania tych i innych próbek kosmicznych mogą odsłonić więcej sekretów dotyczących życia i jego początków w kosmosie.

 

To, co odkryliśmy dzięki próbkom z Bennu, to nie tylko potwierdzenie naszych teorii o pochodzeniu wody na Ziemi, ale również zachęta do dalszych badań, które mogą odkryć więcej tajemnic naszego kosmicznego sąsiedztwa i jego wpływu na rozwój życia w naszym Układzie Słonecznym.


Odkrycie mikroplastiku w tkankach rekinów

W niedawnym badaniu australijscy naukowcy z Griffith University w południowo-wschodnim Queensland dokonali pionierskiego odkrycia, potwierdzając obecność mikroplastiku i włókien celulozowych w tkankach największych gatunków rekinów, wzbogacając tym samym naszą wiedzę na temat oddziaływania zanieczyszczeń plastikowych na morską megafaunę. Wyniki badań zostały opublikowane w prestiżowym czasopiśmie ChemOSFERA, rzucając nowe światło na zrozumienie skali problemu zanieczyszczenia światowych oceanów i potencjalnego wpływu na ekosystemy morskie.

 

Rekiny: żarłacz szary, rekin młot brązowy, żarłacz tygrysi oraz żarłacz biały, zostały wybrane do badań ze względu na ich rozmiary i dominującą obecność w wodach Queensland, gdzie zbadano okazy złowione w okresie od marca 2019 roku do grudnia 2020 roku. Analiza próbek tkanki mięśniowej i jelitowej tych wspaniałych drapieżników ujawniła wyniki, których skala może budzić zaniepokojenie.

 

Z 57 zgromadzonych próbek, 31 z nich, czyli ponad połowa, zawierało cząstki mikroplastiku oraz włókna różnego pochodzenia. Zidentyfikowano łącznie 128 cząstek, z czego zdecydowana większość, bo aż 92%, stanowiły włókna. Co interesujące, 70% z nich to włókna celulozowe, które mogą pochodzić zarówno z naturalnych źródeł, jak i być produktami przemysłu. Pozostałe 30% to włókna syntetyczne, głównie politereftalan etylenu, znane jako PET.

 

Badania pod mikroskopem wykazały, że rozmiary wykrytych włókien wahały się między 190 a 4860 mikrometrów długości i od 8 do 47 mikrometrów szerokości, wskazując na różnorodność źródeł i form, w jakich te zanieczyszczenia mogą występować w morskim ekosystemie. Co ciekawe, w mięśniach rekinów znaleziono mniejszą liczbę mikroplastików niż w ich jelitach, co może świadczyć o różnych ścieżkach, którymi te cząsteczki mogą trafiać i kumulować się w organizmach morskich.

 

Naukowcy postulują, że mikroplastik i włókna mogą dotrzeć do mięśni rekina poprzez różne drogi, w tym bezpośrednie wchłanianie z jelit, przemieszczenie się z krwią czy nawet infiltrację przez skórę. Zasugerowano, że małe włókna mogą penetrować tkankę na wzór mikroskopijnej igły. Niemniej jednak, dokładne mechanizmy, za pomocą których mikroplastik przemieszcza się między narządami rekina, pozostają na razie nieznane i będą wymagały dalszych, dokładniejszych badań.

 

Odkrycia te nie tylko poszerzają naszą wiedzę na temat skutków zanieczyszczenia oceanów, ale również stawiają pytania o potencjalne konsekwencje dla ludzi spożywających mięso z rekinów. Obecność mikroplastiku w tkankach ryb może bowiem stanowić zagrożenie również dla zdrowia człowieka.

 

Rezultaty badań prowadzonych przez australijskich naukowców stanowią kolejny krok w zrozumieniu oddziaływania człowieka na morskie ekosystemy, a także podkreślają potrzebę podejmowania działań na rzecz ograniczenia zanieczyszczenia plastikowymi odpadami na globalną skalę.

 


YouTube subskrypcje - jak zdobyć wielu widzów na swoim kanale?

YouTube to ogromna platforma, na której możemy publikować zarówno rekreacyjnie, jak i z myślą o zarabianiu. Na początek jednak powinniśmy zwrócić uwagę na to, aby nasz kanał dobrze się prezentował i zachęcał do oglądania przygotowanych przez nas treści. Jak zdobywać widzów w sposób regularny?

 

1. Czym są YouTube subskrypcje?

2. Subskrypcje YouTube - jak regularnie je zdobywać?

3. Na jakie rzeczy subskrybenci YouTube zwracają największą uwagę?

4. Kup subskrypcje YouTube - kiedy to dobry pomysł?

 

Czym są YouTube subskrypcje?

Prowadząc kanał YouTube normalnym jest, że chcemy aby jak najwięcej osób oglądało przygotowywane przez nas materiały. Wzrost popularności możemy zaliczyć poprzez wiele działań, a jednym z nich jest zwiększanie ilości subskrybentów. Osoby, które zdecydują się zasubskrybować nasz kanał, będą otrzymywać powiadomienia w momencie, gdy wypuścimy kolejny film. W ten sposób kreator zyskuje stałą widownię, a widzowie nie muszą ręcznie sprawdzać każdego interesującego ich kanału w poszukiwaniu nowych treści. Dodatkowo możemy również wprowadzić dodatkową, płatną subskrypcję, która pozwala użytkownikom YouTube bezpośrednio nas wspierać, a także otrzymać dostęp do filmów przeznaczonych tylko dla nich.

 

Subskrypcje YouTube - jak regularnie je zdobywać?

Aby YouTube subskrypcje regularnie nam rosły, możemy zrobić kilka różnych rzeczy. Najbardziej oczywistą i zwykle pierwszą jest zachęcanie widzów na początku lub na końcu każdego filmu o tym, żeby zdecydowali się subskrybować nasz kanał. Innym sposobem jest dążenie do jak najlepszej jakości materiałów - zarówno pod kątem technicznym (kamera, oświetlenie, mikrofon etc.), jak i montażowym. Pamiętajmy również, że nie każda nisza na YouTube ma potencjał do tego, żeby dać nam tysiące, czy setki tysięcy subskrypcji. Jeżeli poruszamy w swoich filmach tematy bardziej niszowe, mniejsza ilość subskrypcji (w stosunku do kanałów typu gaming czy commentary) wcale nie musi oznaczać, że gorzej nam idzie. Starajmy się porównywać nasze statystyki do kanałów osób poruszających się w tym samym temacie - wtedy będzie nam łatwiej zmierzyć miarę naszego sukcesu.

 

Na jakie rzeczy subskrybenci YouTube zwracają największą uwagę?

Aby algorytm YouTube nam sprzyjał, powinniśmy zadbać przede wszystkim o jakość prezentowanych materiałów. Nawet w sytuacji, gdy nie mamy najlepszego sprzętu do nagrań, zawsze możemy co nieco nadrobić montażem oraz naszą osobowością. Liczba subskrypcji ma szansę wzrosnąć także wtedy, gdy zadbamy o odpowiednie przydzielanie tagów oraz opis i tytuł filmu. Możemy skorzystać także z różnych metod promocji - zarówno w samym YouTube, jak i poza nim, na przykład w mediach społecznościowych - aby osiągnąć jak najlepsze rezultaty. Niektóre z wymienionych powyżej sposobów mogą wymagać pewnego nakładu finansowego, o czym powinniśmy pamiętać planując promowanie kanału.

 

Kup subskrypcje YouTube - kiedy to dobry pomysł?

Jeżeli dopiero zaczynamy budować swój kanał i nie możemy jeszcze liczyć na zbyt wiele uwagi ze strony widowni, alternatywnym sposobem na podbicie statystyk jest zakupienie subskrypcji. Dzięki temu szybciej dostaniemy się do szerszej publiczności, a dodatkowo jest to jedna z bardziej ekonomicznych form promowania kanału na samym początku. Kupowanie subskrypcji jest dobrym pomysłem, jeżeli potrzebujemy tego pierwszego, początkowego boosta w popularności. Nie jest to jednak rozwiązanie na dłuższą perspektywę, ponieważ bardziej powinno zależeć nam na organicznym pozyskiwaniu widzów - wtedy mamy pewność, że są to osoby, które faktycznie interesuje, co mamy do powiedzenia.


Odkryto nowe księżyce Urana i Neptuna

W Układzie Słonecznym zaszły odkrywcze zmiany, które bezspornie rozszerzą naszą wiedzę o otaczającej nas przestrzeni kosmicznej. Centrum Minor Planet Międzynarodowej Unii Astronomicznej, wspomagane wysiłkami Carnegie Science, ogłosiło niedawne wykrycie trzech nowych księżyców w pobliżu lodowych gigantów - Urana i Neptuna. Te odkrycia nie tylko zwiększają liczbowo znane nam obiekty księżycowe, ale także poszerzają granice możliwości technologicznych w astronomii.

 

 

Nowo odkryty księżyc Urana, oznaczony tymczasowo jako S/2023 U1, według wstępnych obserwacji jest najmniejszym ze wszystkich jego znanych satelitów. Jego średnica wynosi jedynie 8 kilometrów, a o całym obiegu dookoła planety decydują 680 dni. Następnym etapem w badaniach tego ciała niebieskiego będzie nadanie mu imienia zgodnie z utrwaloną tradycją, polegającej na czerpaniu inspiracji z twórczości Williama Szekspira przy nazewnictwie księżyców Urana.

 

Co więcej, wśród nowych odkryć znajdują się dwa księżyce Neptuna, które zwiększają jego księżycową rodzinę do szesnastu. Pierwszy z nich, jaśniejszy, oznaczony jako S/2002 N5, ma rozmiar około 23 kilometrów i potrzebuje niemal 9 lat na wykonanie pełnego obiegu wokół planety. Drugi, S/2021 N1, jest nieco mniejszy, mając 14 kilometrów długości, a jego orbita wydłużona jest do 27 lat. Podobnie jak w przypadku księżyca Urana, oba satelity Neptuna oczekują na przyznanie stałych nazw, które mają pochodzić z mitologii greckiej, z listy Nereid.

Wykrycie tych słabych obiektów możliwe było dzięki zastosowaniu zaawansowanych technik obróbki obrazu. Scott S. Sheppard, astronom zaangażowany w odkrycia, podkreślił, że dopiero specjalna obróbka pozwoliła na wyodrębnienie obrazów księżyców z naziemnych teleskopów.

 

Aby to osiągnąć, wykonano kilkudziesięciu pięciominutowych ekspozycji podczas kilku kolejnych nocy obserwacyjnych. Następnie zdjęcia te ułożono w stos, uwzględniając błąd przemieszczenia samych planet na tle gwiazd, co ostatecznie pozwoliło na wyraźniejsze dostrzeżenie nowo odkrytych ciał niebieskich.

 

Unikatowość pracy naukowej związana jest nie tylko z wykorzystaniem najnowocześniejszego sprzętu i technik obserwacyjnych, ale także z charakteru obiektów. Te, jak wspomniano, są najciemniejszymi i najmniejszymi spośród dotychczas odkrytych księżyców w pobliżu Urana i Neptuna, co dodatkowo podkreśla wyjątkowość ich znalezienia.

 

Odkrycie to potwierdza, że nawet najdrobniejsze obiekty w naszym Układzie Słonecznym mogą dostarczyć cennych informacji dotyczących jego formowania się i ewolucji. Ponadto rzuca nowe światło na możliwości technologii obserwacyjnych i metod analizy danych, otwierając nowe ścieżki do dalszych odkryć.

 


Szwecja weszła formalnie do NATO

Szwecja stałą się ostatecznie członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego zwanego NATO. Ostatni akt zapewnił węgierski parlament, który dopiero wczoraj przegłosował stosowną zgodę na rozszerzenie sojuszu.

 

Przyjęcie Szwecji do NATO stanowi ważny krok w kierunku umocnienia bezpieczeństwa na obszarze Bałtyku i w całej Europie. Proces ten rozpoczął się 16 maja 2022 roku, kiedy rząd Szwecji, z szerokim poparciem w Riksdagu, zdecydował się złożyć wniosek o członkostwo w NATO. 5 lipca 2022 roku wszystkie państwa członkowskie NATO podpisały Protokół Akcesyjny dla Szwecji, co było pierwszym krokiem do jej integracji z politycznymi i wojskowymi strukturami Sojuszu. 8 marca 2023 rząd Szwecji przedstawił Riksdagowi projekt ustawy dotyczącej członkostwa Szwecji w NATO, który został zatwierdzony 22 marca.

 

Decyzja o przyjęciu Szwecji do NATO została podjęta po długich negocjacjach i spełnieniu szeregu wymagań, w tym zmian w prawie dotyczącym terroryzmu i sprzedaży przemysłu obronnego, które były przedmiotem rozmów ze Szwecją. Parlament turecki, po długich opóźnieniach spowodowanych obawami Ankary dotyczącymi zbyt liberalnego podejścia Szwecji do grup uznawanych przez Turcję za zagrożenie, w tym kurdyjskich bojowników i uczestników próby puczu z 2016 roku, ostatecznie zgodził się na przyjęcie Szwecji do NATO 27 grudnia 2023 roku.

 

Węgry, podobnie jak Turcja, były jednym z ostatnich państw członkowskich NATO, które zatwierdziły wniosek Szwecji o członkostwo w Sojuszu. Długo oczekiwana zgoda Węgier na członkostwo Szwecji w NATO nastąpiła wczoraj, 26 lutego 2024 roku, kiedy to Węgierskie Zgromadzenie Narodowe zagłosowało za przyjęciem Szwecji do NATO. Po tej decyzji, i po podpisaniu jej przez Spikera oraz Prezydenta Węgier oraz przedstawieniu instrumentu ratyfikacji Stanom Zjednoczonym, wszystkie państwa członkowskie NATO zatwierdziły wniosek Szwecji o członkostwo. To pozwoliło rządowi Szwecji na formalne zdecydowanie o przystąpieniu do Traktatu Północnoatlantyckiego, co jest dokumentem założycielskim NATO. Po tym kroku, Szwecja stała się pełnoprawnym członkiem Sojuszu i zaczęła uczestniczyć w pełni jako sojusznik w organizacji.

 

Węgierska zgoda była ważnym krokiem w procesie rozszerzenia NATO, ponieważ każde rozszerzenie wymaga jednomyślnej zgody wszystkich obecnych członków Sojuszu. Decyzja ta była oczekiwana, podobnie jak zgoda Turcji, która również opóźniała proces ratyfikacji członkostwa Szwecji, podnosząc kwestie związane z bezpieczeństwem i polityką wewnętrzną. Węgrzy domagali się, żeby Szwecja przestala ich krytykować z powodu rzekomego "braku praworządności" do czego ostatecznie się zobowiązano.

 

Znaczący wpływ na zmianę stanowiska Turcji miały negocjacje dotyczące obrony, w tym rozmowy na temat zakupu przez Turcję amerykańskich myśliwców F-16 i modernizacji istniejącej floty, co było częścią szerszego porozumienia dotyczącego modernizacji tureckich sił zbrojnych.

 

Szwecja, podobnie jak Finlandia, która dołączyła do NATO w kwietniu, zdecydowała się na zmianę swojej tradycyjnej polityki wojskowej niezaangażowania na rzecz poszukiwania ochrony pod parasolem bezpieczeństwa NATO, głównie z obawy przed Rosją, zwłaszcza po jej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku.

 

Szwedzkie siły zbrojne, z uwzględnieniem nowoczesnych samolotów bojowych JAS 39 Gripen i innych zaawansowanych zdolności obronnych, stanowią znaczące wzmocnienie dla NATO, szczególnie w kontekście zwiększenia potencjału obronnego na obszarze Bałtyku i północy Europy. Przyjęcie Szwecji do NATO jest widziane jako kluczowy krok do umocnienia kolektywnej obrony i zwiększenia stabilności w regionie.


Nowa bateria organiczna może doprowadzić do rewolucji w pojazdach elektrycznych, czyli przyszłość bez kobaltu

Chemicy z Massachusetts Institute of Technology (MIT) stworzyli katodę akumulatorową z materiałów organicznych. Nowy produkt może zmniejszyć zależność producentów pojazdów elektrycznych od metali rzadkich. Wiele pojazdów elektrycznych jest wyposażonych w akumulatory zawierające kobalt, zwany także Co w układzie okresowym. Ten sam metal ma jednak wiele wad, tj. wysoką cenę oraz problemy środowiskowe i społeczne towarzyszące wydobyciu i produkcji.

 

 


Naukowcy z MIT opracowali materiał na akumulatory, który może zapewnić bardziej ekologiczny sposób zasilania pojazdów elektrycznych. Nowa koncepcja akumulatorów litowo-jonowych obejmuje katodę wykonaną z materiałów organicznych zamiast kobaltu lub niklu, innego metalu często używanego jako surowiec do akumulatorów litowo-jonowych.

 


Naukowcy z MIT wykazali, że wynalezioną przez nich katodę można wyprodukować znacznie taniej niż akumulatory zawierające kobalt. Jednocześnie może przewodzić prąd z tą samą prędkością, co jego kobaltowe odpowiedniki. Naukowcy twierdzą, że nowa bateria ma również porównywalną pojemność i może ładować się szybciej.

 


Starszy autor projektu, profesor Mircea Dinca, powiedział, że nowa technologia będzie w stanie konkurować z istniejącymi i może znacznie obniżyć koszty i problemy środowiskowe związane z wydobyciem surowców.

 


Większość pojazdów elektrycznych jest zasilana akumulatorami litowo-jonowymi, czyli akumulatorami, które ładują się, gdy jony litu przepływają z dodatnio naładowanej elektrody, zwanej katodą, do ujemnie naładowanej, zwanej anodą. W większości akumulatorów litowo-jonowych katoda zawiera kobalt, metal zapewniający wysoką stabilność i gęstość energii.

 


Kobalt ma jednak istotne wady. Metal jest rzadki, jego cena może ulegać gwałtownym wahaniom, a większość światowych złóż kobaltu zlokalizowana jest w krajach niestabilnych politycznie. Wydobywanie tego metalu z rudy wiąże się z niebezpiecznymi warunkami pracy, a toksyczne odpady zanieczyszczają ziemię, powietrze i wodę wokół kopalń.

 


Profesor Dinke stwierdził, że akumulatory kobaltowe mogą magazynować dużo energii i ogólnie zadowalają konsumentów pod względem wydajności. Jednak biorąc pod uwagę wszystkie wymienione powyżej problemy, wraz z rosnącą liczbą pojazdów elektrycznych, z pewnością będą one droższe.

 


Ze względu na problemy związane z kobaltem różni naukowcy poświęcili wiele badań, próbując zidentyfikować alternatywne surowce do produkcji akumulatorów. Jednym z takich materiałów jest fosforan litowo-żelazowy (LFP). Część firm motoryzacyjnych już próbuje zastosować go w pojazdach elektrycznych. Jednak pomimo wszystkich uznanych praktycznych zalet LFP, gęstość energii podczas jego stosowania jest tylko o połowę mniejsza niż gęstość charakterystyczna dla akumulatorów kobaltowych i niklowych.

 


Materiały organiczne są również atrakcyjne, ale do tej pory większość z nich nie miała akceptowalnej przewodności elektrycznej, a pod względem pojemności akumulatorów i żywotności pozostawały w tyle za akumulatorami zawierającymi kobalt. Problemy z przewodnością takich materiałów rozwiązuje się zazwyczaj mieszając je z w przybliżeniu równymi objętościami spoiw w postaci polimerów, ale te ostatnie dodatkowo zmniejszają pojemność akumulatora.

 


Około sześć lat temu laboratorium Dinke rozpoczęło prace nad projektem finansowanym przez Lamborghini. Celem badaczy było opracowanie organicznego akumulatora odpowiedniego do pojazdów elektrycznych. Eksperymentując z materiałami porowatymi, częściowo organicznymi i częściowo nieorganicznymi, Dinke i jego współpracownicy zdali sobie sprawę, że stworzyli całkowicie organiczny materiał, który okazał się stabilnym przewodnikiem.

 


Nowy materiał składa się z wielu warstw małej cząsteczki organicznej bis-tetraaminobenzochinonu (TAQ), która zawiera trzy skondensowane sześciokątne pierścienie. Warstwy tworzą strukturę przypominającą grafit. Wewnątrz cząsteczek znajdują się grupy chemiczne zwane chinonami, które stają się zbiornikami elektronów. Istnieją również aminy, które sprzyjają tworzeniu silnych wiązań wodorowych.

 


To właśnie dzięki wiązaniom wodorowym materiał okazał się bardzo stabilny i stabilny pod względem rozpuszczalności. Nierozpuszczalność jest ważna, ponieważ zapobiega rozpuszczaniu się materiału w elektrolicie, jak ma to miejsce w przypadku wielu organicznych materiałów akumulatorowych, co wydłuża żywotność.

 


Dinke wyjaśnił, że często substancje organiczne rozpuszczają się w elektrolicie akumulatora i przemieszczają się na drugą stronę, zasadniczo powodując zwarcie, ale jeśli osięgnie się maksymalną nierozpuszczalność, tak się nie stanie. Natomiast przy zastosowaniu TAQ akumulator wytrzyma ponad 2000 cykli ładowania i rozładowania przy minimalnej degradacji.

 


Testy nowego materiału wykazały, że przewodność i pojemność takiego akumulatora są porównywalne z akumulatorami zawierającymi kobalt. Co więcej, akumulatory z katodą TAQ można ładować i rozładowywać szybciej niż istniejące alternatywy, co pomoże przyspieszyć działanie.

 


Aby ustabilizować materiał organiczny i zwiększyć jego zdolność przylegania do miedzianego lub aluminiowego kolektora prądu, naukowcy dodali celulozę i gumę jako wypełniacze. Zanieczyszczenia stanowią mniej niż 0,1 całkowitego materiału kompozytowego katody, więc zmniejszają pojemność tylko w niewielkim stopniu. Wypełniacze zwiększają również żywotność katody, ponieważ zapobiegają jej pękaniu, gdy jony litu dostaną się do katody podczas ładowania.

 


Głównymi komponentami do produkcji katod nowego typu są prekursory chinonów i amin, które są dostępne na rynku, gdyż są produkowane w dużych ilościach przez przemysł chemiczny. Według obliczeń twórców nowej katody koszty finansowe akumulatorów organicznych stanowią od jednej trzeciej do połowy kosztu analogów kobaltu.

 


Lamborghini uzyskało już licencję na tę technologię. Tymczasem laboratorium Dinke nadal poszukuje alternatyw. Rozważają na przykład zastąpienie litu sodem lub magnezem, które są tańsze i powszechniejsze.

 


Rozbłyski słoneczne wyłączyły komunikację w USA

W czwartek rano, 22 lutego 2024 roku, Stany Zjednoczone doświadczyły masowych awarii sieci po dwóch dużych erupcjach na Słońcu, które miały miejsce wieczorem 21 lutego (X1.8) oraz wczesnym rankiem 22 lutego (X1.7). Obie erupcje wyszły z regionu aktywnego 3590. Te zdarzenia wywołały dyskusje w społeczności zajmującej się pogodą kosmiczną, czy flary mogły wpłynąć na telekomunikacyjne sieci w USA, powodując duże awarie.

 

Awarii głównie doświadczyli użytkownicy usług komórkowych, szczególnie AT&T, gdzie dziesiątki tysięcy użytkowników zgłosiło problemy, z mniejszym stopniu dotyczyło to również Verizon, T-Mobile, UScellular i Cricket Wireless. Awaria wpłynęła także na działalność firm takich jak Starlink, Consumer Cellular, Boost Mobile, Google, US Cellular, Spectrum, Xfinity, OpenAI, Facebook i Microsoft, zaburzając komunikację, dostęp do internetu oraz usługi awaryjne w głównych miastach USA, takich jak San Francisco, Houston, Chicago, Los Angeles, Nowy Jork i Boston.

 

Według NASA, flary słoneczne to potężne wybuchy energii, które mogą wpływać na komunikację radiową, sieci elektroenergetyczne, sygnały nawigacyjne oraz stwarzać ryzyko dla statków kosmicznych i astronautów. Pierwsza flara sklasyfikowana jako X1.8, a druga jako X1.7, gdzie klasa X oznacza najintensywniejsze flary, a liczba dostarcza więcej informacji o ich sile.

 

Centrum Przewidywania Pogody Kosmicznej NOAA stwierdziło, że flary słoneczne mogą wpływać na systemy komunikacyjne, radarowe i GPS, w zależności od intensywności erupcji i związanych z nią zjawisk, jednak jest mało prawdopodobne, aby te flary przyczyniły się do szeroko zgłaszanych awarii sieci komórkowych.

 

NOAA klasyfikuje flary słoneczne i ich wpływ na komunikację radiową, zwiększając poziom promieniowania rentgenowskiego i ultrafioletu ekstremalnego, co prowadzi do jonizacji w niższych warstwach jonosfery na oświetlonej stronie Ziemi. Gdy występuje wystarczająco silna flara słoneczna, jonizacja produkowana jest w niższych, gęstszych warstwach jonosfery (warstwa D), co może powodować degradację lub całkowite pochłonięcie sygnałów radiowych HF, prowadząc do radiowej czarnej dziury – braku komunikacji HF, głównie wpływającej na pasmo 3 do 30 MHz.

 

Choć flary słoneczne mają potencjał wpływania na systemy komunikacyjne i nawigacyjne, w tym przypadku specjaliści uznali, że awarie sieci w USA prawdopodobnie nie były bezpośrednio związane z aktywnością słoneczną. Ta sytuacja podkreśla jednak znaczenie ciągłego monitorowania pogody kosmicznej i jej potencjalnego wpływu na infrastrukturę krytyczną i niezbędne usługi.